HUCK ZNOKAUTOWAŁ GARAYA

Redakcja, Informacja własna

2011-07-16

Marco Huck (33-1, 24 KO) znokautował przed momentem dzielnego Hugo Garaya (34-6, 18 KO) w dziesiątej rundzie i tym samym obronił po raz siódmy tytuł mistrza świata federacji WBO kategorii cruiser.

Zaraz na początku w swoim stylu ostro do ataku ruszył challenger. Dużo bił po dole, ale nadział się na kombinację prawy-lewy-prawy i padł na deski deski. Trzeba jednak dodać, iż po prostu źle stał na nogach. Po przerwie Huck trafił mocnym prawym, chciał szybko poprawić, ale nadział się na kontrę, jaka wyraźnie ostudziła jego zapędy. Trzecia runda to prawdziwa wojna. Huck poddenerwowany za wszelką cenę starał się przełamać Argentyńczyka, zagotowała się w nim krew i ... dostał ostrzeżenie za bicie w tył głowy.

Mistrz trafił w czwartej rundzie potężnym prawym podbródkowym, poprawił serią kilkunastu ciosów, z których przynajmniej połowa doszła celu. W odpowiedzi zobaczył tylko język pretendenta, a po kilkunastu sekundach Argentyńczyk już obijał jego tułów. Piąte starcie należało do aktywniejszego Niemca, jednak challenger cały czas groźnie odpowiadał i szczególnie lewym hakiem w okolice wątroby kontrował rywala. Bardzo wyrównany przebieg miała szósta odsłona. Raz jeden, raz drugi, bili mocnymi bombami z obu rąk. Marco upodobał sobie akcję prawy podbródkowy-prawy sierp, natomiast Hugo bił po lewym haku na dół obszerny prawy overhand na górę.

Kryzys dopadł Hucka w rundzie siódmej, szczególnie w samej końcówce, na co oczywiście zareagował Garay i podkręcił jeszcze tempo. Po przerwie Marco doszedł już do siebie i wcielił się nieoczekiwanie w rolę boksera. Świetnie pracował na nogach, unikał chaotyczne momentami ataki przeciwnika i pewnie wygrał rundę. Pięściarz z Argentyny na początku dziewiątej odsłony wyglądał na skrajnie wyczerpanego i oddał bez walki jej pierwszą połowę, ale już w ostatnich sekundach powrócił do gry i kilka razy pogonił mistrza.

Koniec nastąpił w dziesiątej rundzie. Garay przestrzelił lewym prostym, Huck skontrował natychmiast prawym krzyżowym w okolice skroni i pretendent zachwiał się na nogach. Gdy się tak się zataczał, Marco poprawił jeszcze czysto na brodę lewym sierpowym i znokautował dzielnego oponenta. Ten co prawda zdołał się podnieść, jednak sędzia akurat wymawiał "dziesięć" i było po wszystkim. Tak więc Marco Huck nadal mistrzem świata!