ADAMEK TO NIE HAYE

Andrzej Wasik, Magazyn Sportowy, fot. Mike Gladysz

2011-07-05

Oglądając sobotnią walkę Władimira Kliczki z Davidem Haye'em trudno się było momentami powstrzymać od ziewania.

Zaproszony przeze mnie do wspólnego oglądania „nocnej, bokserskiej uczty" kolega narzekał, że już reklamy (chyba nieźle zarobiła na nich TVP) są ciekawsze niż wzajemne szachowanie się Ukraińca i Anglika.

A ja próbowałem wyobrazić sobie na miejscu Haye'a naszego Tomasza Adamka, który przecież będzie odgrywał niemal tę samą rolę 10 września przeciwko Witalijowi Kliczce. Też przeciwstawi znacznie większemu i cięższemu rywalowi swoje atuty. Czy będzie miał ich więcej? Jestem pewny, że tak. Przede wszystkim nie będzie tracił energii na „mielenie ozorem" przed walką, jak jego kolega z Anglii. Na pewno będzie bardziej zdeterminowany, walcząc przecież przed własną widownią we Wrocławiu. I - co najważniejsze – mimo wszystko jest znacznie lepiej wyszkolony boksersko niż David. Zadaje bardziej urozmaicone ciosy i potrafi dostosować taktykę do stylu przeciwnika. Nie będzie walczył tak schematycznie przez 12 rund jak były mistrz WBA.

Czy to wystarczy, żeby wygrać ze starszym z braci Kliczków? Cóż, potrzebne będzie też trochę szczęścia, a tego podobno „Góralowi" nigdy nie brakowało, tak twierdzi jego przyjaciel, Ziggy Rozalski.