CO DALEJ Z WAGĄ CIEŻKĄ?

Laura Neagu, Informacja własna

2011-07-04

W zeszłą sobotę w długo oczekiwanym pojedynku Władimir Kliczko pokonał Davida Haye'a. Tym samym ukraińscy bracia są w posiadaniu wszystkich liczących się pasów mistrzowskich w wadze ciężkiej.

Starszy z braci, Witalij Kliczko, we wrześniu przyjedzie do Polski, by we Wrocławiu zmierzyć się z Tomaszem Adamkiem.

Jeszcze do niedawna uważano, że jest trzech zawodników mogących w najbliższym czasie zagrozić braciom – Haye, Adamek i Odlanier Solis. Anglik poległ na punkty, i mimo iż stoczył lepszą walkę niż wielu by się po nim spodziewało, nie wystarczyło to do unifikacji tytułów i przywiezienia pasów do Londynu. Walka Witalija z Kubańczykiem rozczarowała wszystkich, włącznie z samym Kliczką. Nie przewiduję aby większych problemów przysporzył mistrzom również Polak. Jeśli i on polegnie, nie zostanie już nikt, kto będzie się mógł równać z braćmi Kliczko.

Obóz Władimira odrzuca opcję rewanżu z Haye'em, a jako potencjalnych rywali wymienia Davida Tuę, Aleksandra Powietkina oraz zwycięzcę walki pomiędzy Tysonem Fury a Derekiem Chisorą. Uważam, że pochodzący z Zimbabwe ‘Del Boy’ powinien sobie poradzić z młodszym rodakiem, oraz że to on jest najrozsądniejszym wyborem na kolejnego rywala dla Kliczki, który już dwukrotnie wodził go za nos odwołując walkę, tym samym stopując jego karierę. Samoańczyk Tua, mimo niewątpliwie mocnego ciosu, nigdy nie był wybitnym bokserem, a najlepsze lata ma już za sobą, o czym świadczy remis z jeszcze bardziej wypalonym i coraz częściej występującym w roli journeymana, Monte Barrettem. ‘Sasha’ z kolei czeka chyba aż federacja WBA uczyni Władimira Kliczkę superchampionem, dając mu jednocześnie okazję do zdobycia ‘zwykłego’ pasa mistrza świata.

Nie zamierzam zastanawiać się nad przyczynami stagnacji w wadze ciężkiej, gdyż temat ten był motywem przewodnim w jednym z moich poprzednich artykułów. Wielu za obecną nudę w najcięższej kategorii wini właśnie mieszkających na stałe w Niemczech braci, co jest absurdem. Problemem, dla którego waga ta staje się coraz mniej widowiskowa i popularna są pretendenci. Ostatni przeciwnicy braci to tłuści, nie imponujący niczym poza siłą fizyczną Chris Arreola i Samuel Peter, bardziej niż o zwycięstwie myślący raczej o wypłacie Kevin Johnson i Eddie Chambers, bokserscy emeryci Shannon Briggs i Hashim Rahman czy waleczny, lecz ograniczony boksersko Albert Sosnowski. Przybyłych do królewskiej kategorii z wagi cruiser Tomasza Adamka i Davida Haye uważam z kolei za świetnych bokserów, jednak obaj wydają się nie dysponować wystarczającymi warunkami ani siłą fizyczną.

Kto zatem może pokonać hegemonów? jak już napisałam, nie wydaje mi się by był to Adamek. Polak krytykuje Haye'a za to że nie wdawał się w wymiany z dysponującym potężnym uderzeniem Władimirem. Nie wydaje mi się aby on sam zdecydował się na taki ruch w walce z Witalijem. Z racji braku pobudek patriotycznych (red. autorka pochodzi z Rumunii), myślę iż w odmienny sposób widzę jego walki, niż wielu polskich fanów boksu, i ani walka z Michaelem Grantem, ani z Kelvinem McBride'em, nie dostarczyły mi zbytnich emocji, za których brak krytykuje Anglika i młodszego z braci. Widząc jak w pewnym sensie ‘męczył się’ z dysponującym podobnymi warunkami fizycznymi, lecz znacznie gorszym Grantem, nie widzę szans Polaka we wrześniowym pojedynku.

Być może szanse, i to niemałe, miałby złoty medalista olimpijski Odlanier Solis, jednak nie wiadomo ile czasu zajmie mu kurowanie się po poważnej kontuzji kolana. Od razu po powrocie nie ma raczej co liczyć na walkę z Kliczko, a szansa na rewanż wraz z upływem czasu maleje. Dawniej to Witalij mścił porażki brata, jak np. z Corrie Sandersem. Teraz jednak bardziej usuwa się w cień, zostawiając większe pole do popisu Władimirowi. Coraz bardziej wydaje się też być zainteresowany polityką, a po walce z Adamkiem nie zostanie już wielu rywali na odpowiednim poziomie, co wydaje się być mocnym czynnikiem na przemyślenie decyzji o zakończeniu kariery.

Nie sądzę by szanse na pokonanie braci miał Kubrat Pulev. Robert Helenius również nie imponuje niczym, poza warunkami fizycznymi. Praktycznie cała czołówka wagi ciężkiej, i ta ścisła, i szersza, albo ma już na koncie porażkę z jednym braci, albo woli ich unikać.

Najbardziej sfrustrowani panowaniem Ukraińców wydają się być Amerykanie, którzy nie mogą znieść faktu, że w kategorii niegdyś zdominowanej przez ich zawodników, nie ma teraz nikogo zdolnego do równorzędnej walki z braćmi. Być może dlatego na kolejną amerykańską nadzieję kreuje się Deontay'a Wildera. Złoty medalista olimpijski z Pekinu jest jednak bardzo ostrożnie prowadzony, a mimo świetnych warunków istnieją podejrzenia co do jego odporności na ciosy. Na wybawicieli wagi ciężkiej Amerykanie starali się też kreować Chrisa Arreolę czy Eddie'ego Chambersa, tymczasem najtwardsze warunki braciom narzucił wiekowy Tony Thompson. Ze wszystkich prospektów, najlepiej wydaje się prezentować Mike Perez, jednak Kubańczyk wydaje się być jeszcze zbyt mało doświadczony, by w najbliższym czasie toczyć walkę o mistrzowski pas.

Również w polskim boksie nie widać nikogo, kto mógłby w wadze ciężkiej zastąpić Adamka po jego ewentualnej porażce. Dla Alberta Sosnowskiego szczytem możliwości był pas mistrza Europy. Nazywanie następcą Andrzeja Gołoty, Andrzeja Wawrzyka wydaje się być raczej pobożnymi życzeniami. Artur Szpilka to bardziej rodzaj ulicznego wojownika niż imponującego techniką bokserską talentu. Poza tym nie wydaje się aby obaj w najbliższym czasie mieli wypłynąć na głębsze wody. Polskiej wagi ciężkiej nie zbawi też już chyba Marcin Najman :)

Wydaje się, że w najbliższym czasie nie ma co liczyć na zmianę układu sił. Należy liczyć, że w końcu pojawi się ktoś, kto będzie mógł stanowić realne zagrożenie dla braci Kliczko, zanim zdecydują się przejść na emeryturę (o dziwo, jeśli poziom i podejście pretendentów się nie zmieni, wtedy wbrew pozorom może być jeszcze gorzej niż teraz). Mimo wielu narzekań, walki Kliczko-Haye czy Kliczko-Adamek wzbudziły i wzbudzą wielkie emocje u wielu kibiców. Bo kolejnym problemem wagi ciężkiej, i być może największym, jest brak walk pomiędzy pięściarzami z czołówki.