WIELKA BITWA RYANA

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-06-18

Już za kilka godzin w odległej Guadalajarze w Meksyku dojdzie do świetnie zapowiadającego się pojedynku młodości z doświadczeniem. 20-letni wschodzący gwiazdor Saul Alvarez (36-0-1, 26 KO) skrzyżuje rękawice ze starym wilkiem Ryanem Rhodesem (45-4, 31 KO). Na szali znajdzie się należący do młodego "Cynamona" pas mistrzowski federacji WBC w kategorii junior średniej.

34-letni Ryan wszystkie 49 walk stoczył na terenie Wielkiej Brytanii. Jubileuszową 50. stoczy za Oceanem w rodzinnych stronach swojego przeciwnika. Na pewno pochodzący z Sheffield Rhodes zdaje sobie sprawę, że biorąc pod uwagę jego wiek, jest to prawdopodobnie ostatnia już szansa na wywalczenie światowego tytułu. Dodajmy, że tytuł ten to pas meksykańskiej federacji WBC, a  20-letni Alvarez to bożyszcze tamtejszych tłumów.

Facet z twardymi pięściami.

Umiejętnie promowany przez potężną grupę Golden Boy Promotions, ten utalentowany chłopak już teraz cieszy się ogromną popularnością. Na jego ostatni pojedynek z mało znanym w Ameryce pięściarzem z Manchesteru Matthew Hattonem (41-5-2, 16 KO), przybyło do Honda Center w Kalifornii ponad 11 tysięcy fanatycznych kibiców. To świadczy tylko o tym iż zdolny meksykanin w niedalekiej przyszłości będzie istną maszynką do robienia pieniędzy. Wiedzą o tym doskonale jego promotorzy i włodarze WBC, pobierający za każdy pojedynek sowite opłaty. Dlatego odebrać mu pas na jego terenie będzie niezwykle trudno. Jednakże twardo stąpający po ziemi Ryan wierzy w swój sukces.

- Do Meksyku zabieram moich dwóch sędziów - stwierdza z niezwykłą pewnością siebie Anglik mający na myśli własne pięści.

Patrząc na jego ringowy rekord, śmiało można uznać, iż ma on czym uderzyć. Wśród 45. jego ofiar, 31. nie dotrwało do ostatniego gongu. Nie od dziś przecież wiadomo, że w boksie puncher zawsze ma szansę. Rhodes potwierdził tę tezę chociażby w niesamowicie zaciętym pojedynku o mistrzostwo Europy, kiedy to znokautował faworyzowanego Jamiego Moore'a (32-5, 23 KO) w 7. rundzie

- W tamtej walce nikt na mnie nie stawiał. To był także oficjalny eliminator federacji WBC i obaj wiedzieliśmy jak wysoka jest stawka. Ja miałem wówczas 32 lata i zdawałem sobie sprawę, że jeżeli bym przegrał, to nie miałbym już czego szukać w boksie - szczerze opowiada Rhodes.

Wygrać na obcej ziemi.

Tym razem wyzwanie będzie jednak dużo większe i trudniejsze. Już samo miejsce rozegrania pojedynku jest nietypowe, bo znajduje się 1566 metrów nad poziomem morza. Dodatkowo o tej porze roku panują tam ogromne upały. Dlatego Ryan i jego trener Dave Caldwell udali się do Guadalajary już 1 czerwca, aby się odpowiednio zaaklimatyzować.

Najtrudniejszym przeciwnikiem oprócz warunków atmosferycznych i oczywiście samego Alvareza, mogą być także sędziowie. Przypomnijmy sobie, co się stało nie dalej jak dwa tygodnie temu na ringu w Los Angeles, kiedy to pochodzący z Niemiec Sebastian Zbik bronił swojego pasa przeciwko Julio Cesarowi Chavezowi Jr. Syn meksykańskiej legendy ringów, podobnie jak Alvarez cieszy się niezwykłą popularnością. Promująca go grupa Top Rank, która jest odwiecznym rywalem Golden Boy, umiejętnie dobierała mu rywali i budowała jego pozycję, wiążąc z tym młodym chłopakiem wielkie plany na przyszłość. Dlatego nikogo nie zdziwiło, że po bardzo wyrównanej walce, to Meksykanin uniósł ręce w geście zwycięstwa.

O tym, że w boksie są równi i równiejsi, przekonaliśmy się także chociażby przy okazji pojedynku Alvareza z Matthew Hattonem. Najpierw starcie obu panów miało być zwykłą walką. Szybko okazało się jednak, że do wygrania będzie w niej pas WBC i to w umownym limicie wagowym, który Meksykanin i tak przekroczył. Nie mający za dużo do gadania, a występujący na co dzień w kategorii półśredniej Hatton, przystał na warunki WBC i tak oto wszedł do ringu z zawodnikiem wagi junior średniej. Oczywiście "Canelo" jak najbardziej zasłużył wówczas na zwycięstwo, ale to tylko pokazuje jak trudne zadanie czeka dzisiaj Anglika.

Teraz albo nigdy.

Mimo wszystko Ryan z pewnością nie stoi na straconej pozycji. Przecież to pięściarz, który w wieku 20 lat wywalczył niezwykle prestiżowy na wyspach pas Lonsdale w wadze junior średniej, zostając tym samym najmłodszym jego posiadaczem od czasów wojennych. Dodajmy, że dwukrotnie był także pretendentem do tytułu mistrzowskiego wagi średniej federacji WBO (raz był to pas Interim), zanim ukończył 23 lata. Ten niezwykle ambitny i doświadczony zawodnik uważa, że dzisiaj jego najmocniejszą bronią będzie wzrost i siła.

- Wiem co zadecyduje o mojej przewadze w ringu. Jestem największym facetem z jakim kiedykolwiek walczył i najmocniej bijącym. Słyszałem, że przygotowywał się do spotkania ze mną sparując z zawodnikami z wagi junior półśredniej. Ale wiecie jaka jest ogromna różnica pomiędzy junior półśrednim, a mną?! To będzie prawdziwy szok dla niego, gdy przyjmie mój pierwszy mocny cios. Będzie całkiem rozbity.

Ciekawe czy Ryan ma rację. Jednakże ci kibice, którzy widzieli pojedynek Alvareza z Jose Miguelem Cotto (32-3-1, 24 KO) w Las Vegas w maju 2010 roku, pamiętają, że młodszy brat sławnego Miguela, w początkowych rundach poważnie zranił "Cynamona" swoimi prawymi. A przecież jest to pięściarz z kategorii junior półśredniej. Dlatego ciosy Ryana jeżeli dojdą celu, prawdopodobnie wywrą na ulubieńcu Oscara De La Hoya dużo większe wrażenie.

- Za dwa albo trzy lata Alvarez będzie wielką gwiazdą. Dlatego to właśnie teraz jest idealny moment dla mnie, aby z nim walczyć. On ciągle popełnia dużo błędów i brakuje mu doświadczenia. Udowodnił to Matthew Hatton. Saul jest łatwy do trafienia i ma dziurawą obronę, dlatego teraz jest ten idealny moment.

Najtrudniejszy sprawdzian "Cynamona".

Każdy wie, że Rhodes jest dużo bardziej eksplozywnym i niebezpiecznym pięściarzem, niż Hatton. Walczący z odwrotnej pozycji Anglik wyprowadza piekielnie szybkie i mocne sierpy i haki z obydwu rąk. Przypomnijmy, że wszystkie cztery porażki, które ma w rekordzie, poniósł w wadze średniej. Nie mogąc poradzić sobie z większymi i silniejszymi fizycznie rywalami. Po ostatniej z nich, z Gary Lockettem (30-2, 21 KO) 5 lat temu, Ryan zszedł do niższej dywizji i od tego momentu stoczył 10 zwycięskich pojedynków, z których 8 zakończył przed czasem.

Z pewnością dla 20-letniego Meksykanina, 34-letni mańkut będzie najtrudniejszym testem w karierze. Na jego korzyść, oprócz dużego talentu, przemawia również to, że walczy u siebie mając dookoła tysiące wspierających go kibiców. Największe szanse na zwycięstwo będzie miał Rhodes w początkowych rundach, w których może ustrzelić rywala którąś ze swoich "bomb", a widząc go zranionego musi doskoczyć i zasypać lawiną uderzeń. W innym przypadku, w raz z upływem czasu, młodszy mistrz świata złapie swój wspaniały rytm i rozwinie skrzydła. A wtedy nic go już nie zatrzyma. Oczywiście trzeba również pamiętać iż w przypadku wyrównanych starć, sędziowie przychylnym okiem spojrzą na podopiecznego Golden Boy.

Tak czy owak czeka nas dzisiaj wielka ringowa bitwa, w której Ryan przy odrobinie szczęścia może pokusić się o niespodziankę.

- Myślę, że go znokautuję - zapowiada głośno Anglik. - Nie chcę niczego zostawiać w rękach sędziów, a przez tyle lat w ringu nauczyłem się nie marnować okazji.

Już za kilka godzin przekonamy się czy miał rację.