MAJEWSKI O BOKSERSKICH POCZĄTKACH

Doveed Linder, boxingtalk.com

2011-06-04

Już za tygodzień Przemysław Majewski (16-0, 11 KO) stanie do 17. walki w zawodowej karierze. Rywalem 31-letniego pięściarza grupy Global Boxing Promotions będzie Marcus Upshaw (13-5-1, 6 KO), a zwycięzca pojedynku zgarnie wakujące tytuły IBF International oraz WBO NABO w kategorii średniej. Pojedynek pochodzącego z Radomia pięściarza odbędzie się w Southaven, w stanie Mississippi, na maksymalnym 12-rundowym dystansie, będzie to walka wieczoru.

- Jak to się stało, że zostałaś zawodowym pięściarzem?
Przemysław Majewski: Nie wiedziałem, że zostanę bokserem. Całe swoje życie uprawiałem sporty, od małego. Jako dziecko, przez siedem lat ćwiczyłem zapasy. Zacząłem się kształcić, aby zostać nauczycielem wychowania fizycznego. Zawsze uwielbiałem współzawodniczyć. Gdy zacząłem naukę w szkole pomaturalnej, wszyscy moi znajomi chodzili na treningi bokserskie, więc poszedłem i ja. Będąc w Polsce, trenerzy powiedzieli mi, że mając 18-19 lat, za późno jest już na rozpoczynanie nauki i kariery pięściarskiej, więc traktowałem to jako zabawę. Mając 21 lat, wyjechałem do Stanów Zjednoczonych, gdzie zostałem na stałe. Aby utrzymać się w formie, poszedłem na trening bokserski.

To była zwariowana historia. Pewnego dnia poszedłem do dentysty, porozmawiałem z nim, okazało się trenował boks. Zapytałem go, czy nie poszedłby ze mną na trening, tak też się stało. Trenerem był były pięściarz zawodowy James McCray. Ostro potrenowaliśmy, a ja czułem się z tym wspaniale. Kontynuowałem więc moje treningi z dentystą, a po sześciu miesiącach, mój trener namówił mnie na występy amatorskie. Wygrałem turniej Golden Gloves stanu Pensylwania w klasie początkujących w kategorii 165 funtów. Potem przyszedł czas na kolejne sukcesy w ringu amatorskim, trenowałem coraz ciężej, aż po występie w otwartym turnieju Golden Gloves postanowiłem w 2006 roku zostać zawodowcem. Nigdy bym nie przypuszczał, że zostanę zawodowym pięściarzem.

- Jak wyglądały twoje przygotowania?
PM: Przygotowania jak zawszy przebiegły pomyślnie. Ciężko trenowałem do tego pojedynku. Mam ogromne wsparcie mojego teamu. Trener Bill Johnson jest już ze mną 6 lat. Przygotowałem się bardzo dobrze, bo ta walka to spełnienie moich marzeń, początek drogi na szczyt.

- Jakie są twoje plany na rok 2011?
PM: Trudno estymować liczbę walk na ten rok, taki jest boks. Skupiamy się tylko na najbliższym pojedynku, po nich myślimy o następnym. Moim promotorem jest Mariusz Kołodziej, szef Global Boxing Promotions, wspaniały facet. Bardzo mi pomógł, więc zrobię wszystko aby wygrać, a potem zobaczymy co dalej.