ADAMEK-KLICZKO: WALKA NA MŁOTKI

Rafał Musioł, Dziennik Zachodni

2011-05-30

Rafał Musioł z Dziennika Zachodniego pisze o sile ciosów i zagrożeniach, na jakie poddawani są pięściarze walczący w dywizji królewskiej. Ciosy pięściarzy można porównać do dziesięciokilogramowych młotków, pędzących do celu z prędkością 30 kilometrów na godzinę.

- Najmocniejsi bokserzy w wadze ciężkiej potrafili uderzać z siłą 500 kg. Tyle zmierzono na przykład u słynnego Kubańczyka Teofilo Stevensona. To taka sama potęga jak kopnięcie konia - mówi doktor Robert Świerczyński, specjalista medycyny sportowej z warszawskiego Centrum Chirurgii Specjalistycznej. Dynamit w rękawicach to połowa sukcesu, druga to sposoby na jego użycie.

- Najgroźniejsze są oczywiście trafienia w czubek brody. Wtedy cała siła przenosi się bezpośrednio na rdzeń mózgowy i mamy do czynienia z ciężkim nokautem, którego efektem może być nawet śpiączka - tłumaczy doktor Świerczyński. - Niezwykle bolesne są ciosy sierpowe dokładnie w otwór ucha, podciśnienie może doprowadzić do pęknięcia bębenka. Niebezpieczeństwo niosą ze sobą bezpośrednie uderzenia w wątrobę lub śledzionę, które ze względu na galaretowatą budowę pochłaniają energię, oraz w splot słoneczny, otrzymane na wydechu, gdy rozluźniają się mięśnie chroniące korpus - wylicza lekarz.

Niektóre urazy dają o sobie znać dopiero po walce, czasem po kilku dniach. - To efekt kumulacji obrażeń doznanych w walce. Dlatego wciąż uważam, że każdy pojedynek należy przerywać po pierwszym nokdaunie, bo celem boksu powinno być udowodnienie swojej przewagi, a nie eliminacja rywala - podsumowuje doktor Świerczyński.