UPADKI I WZLOTY

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-05-27

Czyli podsumowując miniony tydzień, opisujemy komu sprzyjało w nim szczęście, a komu najwyraźniej nie. Na początek weekendowi zwycięzcy:

1. W zeszłą sobotę 23-letni George Groves (13-0, 10 KO) został nowym mistrzem Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej w wadze super średniej. Może i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo to przecież utalentowany chłopak, gdyby nie jeden bardzo istotny szczegół. W drodze na brytyjski tron pokonał złote dziecko Franka Warrena, czyli pana Jamesa ‘W 2012 będę mistrzem świata’ DeGale (10-1, 8 KO). Eh, ten nieprzewidywalny boks. I jak go tu nie lubić?

2. Kolejną ogromnie pozytywną niespodziankę sprawił kibicom Bernard Hopkins (52-5-2, 32 KO). Po raz kolejny 46-latek z Filadelfii udowodnił, że coś takiego jak bariera wiekowa, dla niego po prostu nie istnieje. Podczas walki z młodszym o 18 lat (!!) Jeanem Pascalem (26-2-1, 16 KO) o mistrzowskie pasy federacji WBC i IBO, ringowy weteran znalazł jeszcze czas na serię pompek. Ostatecznie zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów, a Kanada i Haiti ogłosiły żałobę narodową.

A teraz pora na tych, którym fortuna nie sprzyjała:

1. Pierwszym, którego należy wymienić jest Roy Jones Jr (54-8, 40 KO). Młodszym kibicom przypominamy, że ten pan przed laty był uważany za pięściarski fenomen, który wyprzedził swoją epokę. Niestety geniusze mają to do siebie, że czasem od szaleństwa dzieli ich bardzo niewiele. Poczciwy Roy najwyraźniej postradał zmysły, kontynuując swoją bokserską wędrówkę. Próbował mu to uświadomić w zeszłą sobotę Denis Lebiediew (22-1, 17 KO), nokautując go brutalnie w 10 rundzie. Czy taka rosyjska terapia wstrząsowa przyniesie skutek? Miejmy nadzieję, że tak.

2. Kolejnym zawodnikiem,  któremu pozostało tylko płakać i zgrzytać zębami jest Jean Pascal, który stał się nową wersją Michaela Moorera (52-4-1, 40 KO). Przypomnijmy, że Michael w 1994 roku przegrał z 45-letnim wówczas Georgem Foremanem (76-5, 68 KO) i stracił tytuł mistrza świata federacji WBA i IBF wagi ciężkiej. Za sprawą starego, ale jarego Hopkinsa, Pascal również przeszedł do historii boksu zawodowego…niekoniecznie w takiej roli o jakiej marzył.

3. Ostatnim z ‘trzech muszkieterów’ minionego tygodnia został James DeGale. Uznawany za ogromny talent, złoty medalista olimpijski z dzielnicy Harlesden, ponownie nie znalazł recepty na kolegę z Hammersmith. Jak na razie stosunek rywalizacji w derbach Londynu wynosi 2:0 dla Grovesa. Ambitny DeGale wściekł się nie na żarty i chce rewanżu choćby pojutrze. Niestety Groves ma to gdzieś i ignoruje gadatliwego rywala. Co z tego wyniknie? Niewątpliwie wielka draka, czyli DeGale vs Groves III. Poczekajmy więc cierpliwie kilka miesięcy.