MAYWEATHER: ODEJDĘ, GDY BĘDĘ GOTOWY

Leszek Dudek, fighthype

2011-05-18

Minął rok od ostatniego występu Floyda Mayweathera Jr. (41-0, 25 KO). W tym czasie amerykański zawodnik miał sporo problemów z prawem i z każdym miesiącem zmiejszała się liczba kibiców, którzy wciąż wierzą w jego powrót do boksu. Choć z ust Floyda nie padły słowa o zakończeniu, czy nawet zawieszeniu kariery, niedawno "Money" został usunięty z rankingu prestiżowego magazynu "The Ring". Co na to pięściarz?

- Decyzję o przejściu na emeryturę podejmę ja, nikt inny. Odejdę, gdy będę na to gotowy - powiedział "Money". - Jestem starszy i mądrzejszy. Nad wszystkim panuję, to ja podejmuję decyzje. Ring Magazine może pisać i robić co tylko zechce. Nie mam z tym najmniejszego problemu.

Floyd pozwolił też sobie na kilka uwag w kierunku swego największego rywala - Manny'ego Pacquiao (53-3-2, 38 KO) oraz dawnego promotora - Boba Aruma, który obecnie zajmuje się karierą "Pacmana".

- Pacquiao boksuje zawodowo od 1996 roku. Występował na moich galach, a ja nie miałem o tym pojęcia. Nie wiedziałem kim on jest, ani skąd się wziął. I wtedy nagle przeskoczył kilka kategorii w górę, a świat o nim usłyszał. Czy to wygląda naturalnie? - zastanawia się Mayweather. - Nie chciałem tego mówić, ale prawda jest taka, że Bob Arum lubi głupich bokserów. Takich, którzy oddają mu kontrolę i nie panują nad swoimi karierami. Ludzie chcą oglądać porażki czarnoskórych pięściarzy. Mają zakodowane w umysłach: "On nie powinien mieszkać ze mną na jednej ulicy. Nie powinien jeździć takim samochodem". Na pojedynku De La Hoya-Trinidad najwięcej zarobił Bob Arum. Nie tak to powinno wyglądać.