Zaledwie 45 sekund potrzebował w finale Mike Perez (16-0, 12 KO) na rozprawienie się z olbrzymim Tye Fieldsem (47-4, 42 KO). Kubańczyk po uniku wystrzelił prawym sierpowym z doskoku, dopadł zamroczonego Amerykanina w narożniku i po kilku kolejnych uderzeniach sędzia wkroczył do akcji w obawie przed ciężkim nokautem.
Wcześniej Perez w półfinale równie szybko uporał się z Gregory Tonym, a w pierwszym występie wypunktował Kertsona Manswella, mając go również w pierwszej rundzie liczonego, a wszystko to za każdym razem po prawym sierpowym.
Fields w drodze do finału pokonał po zażartym boju stosubkiem głosów dwa do jednego Michaela Sprotta, by w półfinale lewym hakiem w okolice żeber znokautować Konstantina Airicha.