ADAMEK: KAŻDA KOLEJNA RUNDA NA WAGĘ ZŁOTA

Tomasz Kalemba, Onet, fot. Grzegorz Lemiechowicz

2011-04-12

- Zaboksowałem dwanaście rund i sprawdziłem się kondycyjnie. Dla mnie każda runda stoczona w ringu - przed walką mistrzowską - była na wagę złota. Gdybym wygrał tę walkę w pierwszej czy drugiej rundzie to na pewno nie zebrałbym tyle doświadczenia, które potrzebne będzie mi na wrześniowe starcie z Witalijem Kliczką - powiedział w rozmowie z Onet.pl Tomasz Adamek po walce z Kevinem McBridem. Polski pięściarz stoczył swoją szóstą walkę w kategorii ciężkiej. Wszystkie jak do tej pory wygrał. Teraz czeka go starcie o mistrzostwo świata z Ukraińcem Witalijem Kliczką. Walka ma odbyć się w Polsce.

Tomasz Kalemba: To była na pewno ciężka walka?
Tomasz Adamek: Nie. To nie była ciężka walka, bo nie przyjąłem żadych poważniejszych ciosów na twarz. Może poza jednym, kiedy dostałem "z byka".

- Pytając o ciężką walkę, miałem właśnie ma myśli styl, jaki prezentował Kevin McBride. Niemal cały czas atakował głową, próbował klinczować i tak naprawdę to, co prezentował, przypominało bardziej zapasy niż boks.
TA: Rzeczywiście robił wszystko, by ta walka nie była zbyt atrakcyjna dla oka kibica. A ci uwielbiają oglądać wojowników, którzy stają w ringu i walczą jak tygrysy. Boksuje się jednak tak, jak przeciwnik pozwala. W tym wypadku McBride nie za bardzo dał mi możliwość pokazania wszystkiego. Wiedział, że nie ma szans ze mną, jeżeli chodzi o szybkość. Obrał zatem taktykę klinczowania i fauli, zadając często ciosy w tył głowy. Zresztą kilka razy sugerowałem sędziemu, że walczy nie fair.

- Czy w trakcie walki nie wyprowadza pana z równowagi takie właśnie zachowanie pięściarza?
TA: Oczywiście, że wkurza. Przecież zawsze wchodzę do ringu, by pokazać to, co najlepiej potrafię robić. Dla mnie najważniejsze jest walczyć zgodnie z zasadami, nie faulować. Jeżeli przeciwnik boksuje w taki sposób, to oczywiście to denerwuje. Taka sytuacja nie może jednak wyprowadzić mnie z równowagi, bo cały czas trzeba myśleć o walce i o jej koncepcji. Z drugiej jednak strony chcę pokazać się kibicom z jak najlepszej strony, bo tylko widowiska porywają fanów.

- Jest pan zadowolony ze swojej postawy w tej walce?
TA: Robiłem swoje. Zanim wszedłem do ringu, Roger Bloodworth powiedział: bazujesz na szybkości, odchodzisz w lewo, w prawo, schodzisz z linii ciosu, zadajesz szybkie ciosy. Przypuszczaliśmy, jaką taktykę zastosuje McBride przy swojej wadze dochodzącej do 130 kilogramów, podczas gdy ja ważę 97-98 kg. Jedyną jego możliwością w tej sytuacji było złapanie mnie w półdystansie i zadanie mocnych ciosów, takich którymi powalił kiedyś Tysona.

- Można było odnieść wrażenie, że wcale nie chciał pan znokautować McBride'a, choć były ku temu okazje. Czy to oznacza, że przed walką założyliście z trenerem, że powalczycie na pełnym dystansie?
TA: Zaboksowałem dwanaście rund i sprawdziłem się kondycyjnie. Dla mnie każda runda stoczona w ringu - przed walką mistrzowską - była na wagę złota. Gdybym wygrał tę walkę w pierwszej czy drugiej rundzie to na pewno nie zebrałbym tyle doświadczenia, które potrzebne będzie mi na wrześniowe starcie z Witalijem Kliczką. Najważniejsze, że w starciu z McBridem nie nabawiłem się żadnej kontuzji i że jestem zdrowy. Nie byłem też zmęczony, a to dobrze rokuje przed kolejną walką. Nawet na konferencji prasowej amerykańscy dziennikarze mówili, że nie wyglądam, jakbym był po walce, a po jakimś sparingu. Dla mnie oznacza to jedno. Było bardzo dobrze.

- Po walce z McBridem pojawiły się głosy, które już kiedyś można było usłyszeć, że nadal nie ma pan nokautującego uderzenia.
TA: Moim wielkim atutem jest szybkość i na niej opieram swój boks. Jeżeli będę myślał tylko o zadaniu jednego ciosu nokautującego, to nigdy się nie doczekam. Dlatego Roger po dziewiątej rundzie powiedział mi tak: nie próbuj go znokautować, spróbuj w kolejnej rundzie zadać szybki cios w okolice ucha. Rzeczywiście po jednym z takich uderzeń McBride zachwiał się i niewiele zabrakło do tego, by się przewrócił. Jeżeli jest się szybkim i dynamicznym, to jest również siła ciosu, która przy uderzeniu podcina nogi. Jeśli jednak po moich ciosach nie przewrócił się, to znaczy, że był twardy i świetnie przygotowany do tej walki fizycznie.

- Ziggy Rozalski wspominał, że jest możliwość, by przed starciem z Kliczką stoczył pan jeszcze jedną walkę. Czy gdyby była taka szansa to skorzystałby pan z niej, czy byłoby to za duże ryzyko?
TA: Do września nie zostało zbyt wiele czasu, dlatego chcę się koncentrować już tylko i wyłącznie na walce z Kliczką. Teraz trochę odpocznę, a potem zabieram się do ciężkiej pracy, by przygotować się na Witalija. Dwanaście rund przeboksowanych z McBridem to moim zdaniem wystarczające przetarcie. Nie potrzebuję kolejnej walki. Zresztą nigdy nie zdecydowałbym się na taki ruch, bo byłoby to wielkie ryzyko.

Rozmawiał - Tomasz Kalemba, sport.onet.pl