MAJEWSKI: W BOKSIE NIE PŁACĄ ZA NADGODZINY

Marlena Dudzińska, dziennik.com

2011-04-04

Bardzo krótko walczył podczas gali "Unfinished Business" w Filadelfii, organizowanej przez KEA Boxing, Przemek "The Machine" Majewski (16-0, 11 KO). Niepokonany na zawodowych ringach zawodnik Global Boxing Promotions zrobił primaaprilisowego psikusa Amerykaninowi Allenowi Medinie (8-19, 1 KO), nokautując go już w pierwszej rundzie. Na tej samej gali zobaczyliśmy także drugiego zawodnika ze "stajni" Mariusza Kołodzieja – Kamila Łaszczyka (3-0, 3 KO), który pokonał Portorykańczyka Javiera Ramosa (2-6).

- Czy takie szybkie nokauty, sprawiają ci w ogóle satysfakcję?
Przemysław Majewski: Oczywiście, że tak, bo im szybciej walkę zakończę, i w dobrym stylu, tym jest lepiej, a nokauty są bardzo widowiskowe. W boksie nie płacą za nadgodziny (śmiech). Ale jest też dobrze mieć doświadczenie, jak zachować się w późniejszych rundach, bo z pewnością wiele moich późniejszych walk będzie się rozgrywało na pełnym dystansie.

- Miałeś plan powalić rywala już w pierwszej rundzie?
PM: Ponieważ mój przeciwnik nie miał najlepszego rekordu, każdy mi mówił: " Przemek, w pierwszej rundzie go załatwisz ", a ja w ogóle o tym nie myślałem. Planowałem wyjść na ringurozluźniony, chciałem zacząć walkę mocnym lewym prostym, trzymać szczelną gardę i unikać ciosów przeciwnika. Potoczyło się inaczej, ale to jest boks i nie wszystko da się przewidzieć.

- Nie uważasz, że twoi kibice mogą odczuwać po tej walce lekki niedosyt?
PM: Nie, bo myślę, że kibice boksu lubią efektowne nokauty i krew na ringu. Na szczęście tym razem krwi nie było, ale za to było efektowne zakończenie.

- Czy twoje ciosy są coraz silniejsze?
PM: Pracujemy nad tym na treningach, na siłę ciosu wpływa kilka elementów, które powtarzam tysiące razy. Chodzi o to, bym w końcu wykonywał to automatycznie, by weszło mi to w krew.

- Co dalej?
PM: Następnym pojedynek stoczę 18 czerwca w Atlantic City, zawalczymy wspólnie z Mariuszem Wachem na tej samej gali. Wiem już, że na pewno nie będzie to dla mnie łatwy pojedynek, choć rywala jeszcze nie poznałem. I już myślę, by jak najlepiej się do niego przygotować. Więcej szczegółów podam niebawem.

- Mieszkasz ciągle w Atlantic City?
PM: Chociaż często trenuję w Global Boxing Gym, ciągle jeszcze mieszkam w okolicach Atlantic City i często zaglądam do miejscowej salki bokserskiej. Jest to w sumie bardzo korzystne. Tu i tu dużo sparuję z dobrymi z bokserami o różnych stylach. Mogę też podpatrywać, jak trenują inni zawodnicy.

- Myślisz o walce w Polsce?
PM: Oczywiście, że tak, już ci mówiłem, że jest to moim marzeniem, by walczyć w Polsce, a szczególnie w moim, rodzinnym Radomiu. Wtedy moi przyjaciele i rodzina mogliby w końcu zobaczyć na żywo jak walczę.

Rozmawiała Marlena Dudzińska