ROZMOWA Z SEBASTIANEM SZCZĘSNYM - CZĘŚĆ 2

Marcin Łądka, Informacja własna

2011-03-22

Zapraszamy na drugą częśc wywiadu z dziennikarzem TVP SPORT Sebastianem Szczęsnym. W tej części części rozmawiamy przede wszystkim o sytuacji w polskim boksie zawodowym.

Marcin Łądka: O takich walkach jak Lewis-Tyson czy Bowe-Gołota można teraz tylko pomarzyć. Czy paradoksalnie bracia Kliczko muszą odejść aby kategoria ciężka została ożywiona?
Sebastian Szczęsny: Zastanawiam się, co to znaczy ożywiona. Myślę, że sprawę tę można rozpatrzyć w dwóch aspektach. Pierwszy widowisko, i cała otoczka wokół walki. Nie ma tego, zgadza się. Nie ma wielkiego końcowego odliczania do każdego pojedynku Kliczków.  W przypadku Tysona, Lewisa, Holyfielda każda walka była odrębną historią pisaną w zasadzie od początku okresu przygotowawczego. Bracia Kliczko nie stworzyli wokół siebie aury czegoś absolutnie wyjątkowego, choć uważam że jak najbardziej wyjątkowi są. Inną stroną medalu jest ich styl boksowania. Wielkie pojedynki toczone przez amerykańskich pięściarzy to były prawdziwe ringowe batalie. Ale taki był właśnie amerykański styl boksowania. Do przodu, mocno, balans i powerpunch. Tymczasem Kliczko prezentują europejski, żeby nie powiedzieć wschodni styl. Nudny, ale niezwykle skuteczny, przez nich doprowadzony do perfekcji. Lewa ręka wysunięta do przodu. Badanie właśnie lewym i kiedy nadarzy się okazja stawianie diagnozy prawym. Bez zbędnego ryzyka. A mając takie warunki fizyczne i takie umiejętności, nie ma w tej chwili pięściarza, który mógłby im zagrozić.

- Czy pretendent do tytułu mistrza świata w kategorii ciężkiej Albert Sosnowski pokona Dimitrenke i zdobędzie po raz drugi pas EBU?
SS: Alberta czeka bardzo ciężkie zadanie, ale dla kogoś, kto w ringu skrzyżował rękawice z Witalijem Kliczką już chyba żaden rywal nie będzie straszny. Niemniej o ile Kliczko był zdecydowanie poza zasięgiem Alberta, o tyle Sasza jest już nieco bliżej. Wydaje mi się że tak naprawdę to ten pojedynek będzie najtrudniejszy w karierze Alberta . Dimitrenko jest cztery lata młodszy, wyższy, ma większy zasięg ramion, silny cios. Prowadzony przez Fritza Sdunka jest niebywale groźnym pięściarzem. Albert będzie musiał mocno skracać dystans. Wierzę w Sosnowskiego i w to że pas znowu pojawi się na biodrach Polaka.

- Krzysztof Włodarczyk w kwietniu stanie do drugiej obrony pasa WBC. Jednak, żeby zrobić dużą, międzynarodową karierę potrzebuje nazwisk większych niż Palacios. Super Four albo Six to jedyna słuszna droga do wielkiej kariery "Diablo"?
SS: Nie wydaje mi się, by Krzysiek musiał maszerować jeszcze jakąś drogą w kierunku kariery. On już ją przecież zrobił. Był przecież mistrzem federacji IBF a teraz dzierży pas jednej z najbardziej prestiżowych federacji WBC.  Co do nazwisk, faktycznie przydało by się kilka znaczących. Wprawdzie Diablo ma na swoim koncie walki z Cunninghamem, ale to chyba trochę za mało.  W tym przypadku Super Four może być kluczem, może nie do kariery, ale na pewno do zdecydowanie większych pieniędzy, jakie Krzyśkowi za walki absolutnie się należą. A jeżeli nie Super Four, to czekałbym na pojedynki z Afolabim, na wojnę z Danny Greenem, czy szachy w starciu z Marco Huckiem bądź potyczkę z Hernandezem. Zmieniając temat, tak coś mi się wydaje, że powoli przychodzi czas Kubańczyków, którzy zaczynają zgarniać mistrzowskie pasy.  A może jeszcze jedna walka z Cunninghamem, bo jak na razie mamy remis.
 

- Który z pozostałych liczących się polskich pięściarzy ma największe szanse na mistrzowską walkę?
SS: Patrząc rankingowo, wydawać by się mogło że Dawid Kostecki. Jest przecież drugi w WBC. Myślę że również Paweł Wolak zbliża się do tej upragnionej walki. Jego zwycięstwo nad Yuri Foremanem było w iście mistrzowskim stylu. To starcie wszystkim bardzo się podobało i mam nadzieję, że  Paweł szybko dostanie możliwość walki o pas.  Zbliża się do niej bez wątpienia Paweł Kołodziej. Harnaś jest bardzo wysoko w rankingach. Osobiście uważam że na nieco głębszą wodę powinni być rzuceni Grzesiek Proksa i Damian Jonak.  Potencjał, umiejętności są, tylko ich karierom brakuje chyba odpowiedniej trampoliny. O Tomaszu Adamku chyba nie trzeba wspominać.

- Polscy promotorzy bardzo długo trzymają swoich zawodników z daleka od ryzykownych walk, czekając najczęściej na wakat powoli budując pozycje w rankingach. To dobra droga, czy może lepiej byłoby czasami bardziej zaryzykować?
SS: Osobiście jestem zdania, że sztuczne pompowanie rekordów to nie jest odpowiednia droga. Nie od dziś wiadomo, że porażka z kimś znaczącym może przynieść więcej korzyści niż trzy wygrane z journeymenami. Myślę że najlepszym przykładem może być Albert Sosnowski. Przegrał z Kliczką i wtedy posypały się lukratywne propozycje. Najwięksi pięściarze mieli na swoich kontach porażki co żadnej ujmy im nie przyniosło. Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że walka z kimś znaczącym kosztuje a na polskim rynku po prostu nie ma pieniędzy. Stąd nie rozumiem kibiców, którzy dyskredytują gale organizowane przez rodzimych promotorów. Jedna walka wieczoru z nazwiskiem tak wyczerpuje budżet, że na znanych zawodników, którzy mogliby boksować w przedwalkach, po prostu nie ma już pieniędzy. Stąd oglądamy słabych Czechów, Słowaków. Dopóki stacje telewizyjne nie zaczną doceniać boksu i płacić odpowiednich sum za prawa walk, do tego czasu raczej nie będziemy często oglądali na naszym rodzimym podwórku takich gal jak te z udziałem Andrzeja Gołoty, Tomka Adamka, czy Krzyśka Diablo Włodarczyka. Mimo że rodzynki jak Katowice, Łódź, Bydgoszcz czy Wrocław i słynne pojedynki „Powerfule Pole” się zdarzały.
 

- Widziałem Cię na gali w Łomiankach, co sądzisz o takich sytuacjach jak werdykt w pierwszym pojedynku pomiędzy Krzyśkiem Cieślakiem i Darkiem Snarskim?
SS: Krótko. Takie sytuacje to podanie na tacy argumentu tym, którzy bardzo mocno krytykują współczesny boks. Owszem zdarzają się werdykty kontrowersyjne, ale to co się stało w Łomiankach, ciężko było nawet pod kontrowersję podciągnąć. Po prostu takie sytuacje więcej nie mogą mieć miejsca. Na szczęście szybko doszło do rewanżu.

- Masz jakąś swoją wymarzoną walkę na polskim podwórku? Ostatnio chociażby do Dawida Kosteckiego przymierzani byli Aleksy Kuziemski i Andrzej Fonfara.
SS: Bardzo chętnie zobaczyłbym pojedynek Pawła Kołodzieja z Mateuszem Masternakiem. Myślę, że byłaby to bardzo ciekawa konfrontacja. A może rewanż Mastera z Łukaszem Janikiem? No i oczywiście, choć to może zabrzmieć szaleńczo,  Diablo kontra Adamek.  Wprawdzie dzieli ich kilka kilogramów, ale pojedynek dwóch polskich mistrzów świata np. w umownej kategorii do 94 kg czyli 207 funtów byłby wydarzeniem bez precedensu na gigantyczną skalę. No i po tym co ostatnio wyprawiał za oceanem Paweł Wolak, na marginesie kolejna wielka polska gwiazda na światowych ringach tylko szkoda że u nas nad Wisłą chyba nie do końca tak doceniana jak na to zasługuje, jego walka z Damianem Jonakiem byłaby niezwykle emocjonująca.