ROZMOWA Z SEBASTIANEM SZCZĘSNYM - CZĘŚĆ 1

Marcin Łądka, Informacja własna

2011-03-19

Zapraszamy na pierwszą część wywiadu z dziennikarzem TVP SPORT Sebastianem Szczęsnym. W rozmowie przeprowadzonej specjalnie dla BOKSER.ORG Sebastian opowiada o tym jak zaczęła się jego przygoda z dziennikarstwem sportowym oraz wspomnieniach związanych z pięściarskimi wydarzeniami. Już dzisiaj Sebastian Szczęsny wspólnie z Albertem Sosnowskim będą komentować galę z Kolonii, na której Witali Kliczko będzie bronił pasa WBC. Początek gali w TVP SPORT o 20:30, w TVP 1 od 23:00. Miłej lektury!

Marcin Łądka: Jak to się stało, że zostałeś dziennikarzem sportowym?
Sebastian Szczęsny: Przyznam się szczerze, że był to zupełny przypadek. Będąc studentem AWF we Wrocławiu, w przerwach między semestrami dorabiałem sobie do stypendium. Między innymi zimą pracowałem w Zieleńcu jako instruktor narciarstwa alpejskiego. Podczas lekcji zaproponowano mi pracę w jednej z wrocławskich rozgłośni radiowych. Okazało się, że poszukiwany jest ktoś do sportu. Po powrocie na uczelnię zadzwoniłem, spróbowałem i trafiłem do radia. A później od redakcji do redakcji, od miasta do miasta i tak oto dzisiaj jestem w TVP.

- Boks jest Twoją największą pasją czy jednak inna dyscyplina?
SS: Zdecydowanie boks, chociaż zdaję sobie sprawę, że jestem kojarzony bardziej ze światem skoków narciarskich. Skokami zająłem się pracując w RMF FM. W 2001 roku otrzymałem zadanie towarzyszenia Adamowi Małyszowi i tak to się kręci do dzisiaj. Czy skoki są moją pasją? Nie. Skłamałbym mówiąc że ich nie lubię, bo tam też jest mnóstwo emocji, ale sporty walki to jest to, na czym skupia się moja uwaga prywatnie i zawodowo. Sam blisko 10 lat trenowałem taekwondo, ale ze sportów uderzanych to boks zdecydowanie jest na pierwszym miejscu. Historia tej dyscypliny, wielkie pojedynki, ich kulisy no i główni bohaterowie. To mnie fascynowało odkąd pamiętam i tak trwa do dzisiaj. Jako że mam wielką przyjemność komentowania walk bokserskich czy to
w magazynach KO TV czy podczas transmisji gal stwierdziłem, że nic tak nie daje pojęcia o dyscyplinie jak bezpośredni kontakt z nią. Stąd od czasu do czasu pojawiam się w Knockout Gym ubieram rękawice i pod czujnym okiem trenerów Mariusza „Mańka” Szczepańskiego i Łukasza Malinowskiego zgłębiam tajniki boksu. I powiem krótko... wielki szacunek dla wszystkich trenujących. Trening pięściarski można określić jednym słowem – morderstwo.

- Jakie jest Twoje najprzyjemniejsze wspomnienie jako kibica i dziennikarza związane z boksem?
SS: Najprzyjemniejsze wspomnienia wiążą się z galami boksu w nowojorskiej Madison Square Garden. Miałem okazję na żywo oglądać w akcji Evandera Holyfielda, Larry Donalda, Hasima Rahmana, oraz oczywiście Andrzeja Gołotę. W międzyczasie udało mi się, co wspominam bardzo miło, zamienić kilka słów z Mikem Tysonem. To jest facet, który ma szaleństwo w oczach i to naprawdę z bliska widać. Prywatnie, wielkie wrażenie wywarł na mnie Nikołaj Wałujew. Miałem wielką przyjemność przeprowadzać z nim wywiad dla TVP podczas jego wizyty w Warszawie. Wizyty związanej z przeglądem filmów rosyjskich. Wałujew promował film „Kamiennaja Baszka”, w którym grał główną rolę. Rozmowa właśnie o filmach, rodzinie pokazała mi jego zupełnie inne oblicze. Podobnie rzecz się miała z Witalijem Kliczką. To także było spełnienie jednego z moich sportowych dziennikarskich marzeń – jeden na jeden z mistrzem świata WBC. Ten wywiad utwierdził mnie w przekonaniu, że Kliczko to nie tylko najlepszy obecnie pięściarz na świecie, ale przede wszystkim niezwykle błyskotliwy i inteligentny człowiek, o bardzo szerokich horyzontach. W tej chwili chyba bardziej polityk niż sportowiec. Z ciekawostek, będąc w Nowym Jorku wspólnie z Januszem Pinderą trafiliśmy do pubu niedalko Times Square. Pub nazywał się Jimmy's Corner. Prawdziwa świątynia boksu. Na ścianach plakaty, zdjęcia z walk. Niektóre sprzed kilkudziesięciu lat. Właściciel Jimmy Glenn swego czasu pięściarz, który przegrał np z Floydem Pattersonem a później był krótko jego trenerem, opowiadał niesamowite historie związane z Alim,
Tysonem, Mayorgą, który czasami po walce przychodził i pił do rana. To w tym pubie kręcona była jedna ze scen „Wściekłego Byka” z Robertem DeNiro. Tam też miałem okazję poznać Cedrica Kushnera. Tak na marginesie Jimmy był w Polsce razem ze Stevem USS Cunnighamem. Prowadził również Jameela McClinea a teraz pracuje z Shanem Mosleyem. Niesamowicie gościnny, otwarty, skromny człowiek. Wielkie zdziwienie na nas wywarła wiadomość że ma żonę Polkę. Świetlana.. tak tak.. tak ma na imię, jak przyszłość.. jak chyba żadna kobieta zna się na boksie. Rozmowa z nią to również niezapomniane przeżycie.

- Którego z polskich i zagranicznych dziennikarzy zajmujących się boksem cenisz najbardziej i dlaczego?
SS:
Zacznijmy może od dziennikarzy zagranicznych. Według mnie absolutnym numerem jeden jest BertSugar.Gigantyczna wiedza, a przede wszystkim wspaniała umiejętność przekazania informacji czynią z niego prawdziwą ikonę bokserskiego dziennikarstwa. Miałem ogromną przyjemność rozmawiania z Bertem, między innymi na temat Andrzeja Gołoty i przyznam się szczerze, była to dla mnie niestety krótka, ale doskonała lekcja. Inną osobą zdecydowanie godną uwagi jest Bob Sheridan. Ponad 10 tysięcy skomentowanych przez niego walk w radiu i telewizji. Blisko 1000 mistrzowskich – krótko, niesamowity facet bardzo otwarty, dowcipny. Z nim można o walkach rozmawiać godzinami. Jeżeli chodzi o dziennikarza polskiego tu nasuwa mi się jedno imię i nazwisko – Janusz Pindera. Znamy się z Januszem od lat, wiele razy podczas wspólnych wyjazdów służbowych, czy to boks, czy to skoki, mieszkaliśmy w jednym pokoju, co owocowało niekończącymi się dyskusjami i sporami na temat boksu. Chodząca encyklopedia, od której sporo się dowiedziałem. I do dzisiaj boli mnie ramię, jak testował na mnie overhand, pokazując najmocniejszą stronę Tima Whitterspona. Było wesoło.

 -Walka Tomasza Adamka z Władymirem Kliczko jest praktycznie pewna. Jak oceniasz szansę w tym chyba najważniejszym "polskim" pojedynku w historii boksu?
SS: Serce mówi a w zasadzie krzyczy - Tomek Adamek! Rozum tonuje jednak nieco te zapędy. Błyskawiczny marsz Adamka z półciężkiej do ciężkiej robi wrażenie, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że Polak trafił teraz do grona tych, którzy są naprawdę odporni na ciosy. W cruiser na siedem stoczonych przez Tomka pojedynków pięć wygrał przed czasem. W ciężkiej na razie dwa pojedynki rozstrzygnął w ten sposób – z Andrzejem Gołotą... co obecnie raczej wielkim powodem do głośnego chwalenia się najlepszym pięściarzom nie jest- i z Vinny Madalone, który trzeba to otwarcie powiedzieć, z każdym znaczącym ciężkim przegrał. Szybkość to niewątpliwie atut Tomka, ale należałoby poprawić siłę ciosu. Można to zrobić zwiększając masę, ale niestety kosztem
szybkości. Faworytem tego pojedynku będzie Kliczko. Zwycięstwo Tomka, czego mu życzę z całego serca, będzie jednak wielką niespodzianką. Aczkolwiek należy pamiętać że waga ciężka rządzi się swoimi prawami. Jeden cios może zadecydować o wszystkim, silny cios... Jedyna recepta to półdystans, ale dostać się w okolice Władymira będzie potwornie ciężko, z powodu jego długiej odrzucającej lewej ręki. Ale będąc u Tomka na treningu pokazał mi jak chciałby to zrobić. Powiem że robi wrażenie. Oj robi!