NIEZŁOMNY ALI ISMAIŁOW - CIEKAWY RYWAL MATEUSZA MASTERNAKA

Jarosław Drozd, Opr. własne, fot. Przemysław Osiak

2011-03-11

Ali Szamil Ogly Ismaiłow mimo iż jest pełnej krwi Azerem, urodził się prawie 37 lat temu w Doniecku (dzisiaj Ukraina), gdzie prze krótki okres czasu mieszkali jego rodzice. Całą amatorska karierę związał z jednym klubem - stołecznym Dynamem Baku.

Na arenie międzynarodowej zadebiutował w 1994 r. w Bangkoku podczas turnieju o amatorski Puchar Świata. 20-letni Ali dotarł wówczas aż do półfinału wagi lekkośredniej (71 kg), gdzie uległ na punkty wspaniałemu Rumunowi, Franciscowi Vastagowi. W kolejnym roku reprezentował Azerbejdżan podczas mistrzostw świata W Berlinie, gdzie w drugim pojedynku minimalnie (7-8) przegrał z Olegiem Kudinowem z Ukrainy. W podobnym stylu przegrał mistrzostwa Europy w Vejle (1996), gdzie po sensacyjnej wygranej (17-8) z Rosjaninem Sergiejem Karawajewem, o jedno "oczko" przegrał (6-7) z Madziarem Gyoergy Mizsei.

Już wówczas niewysoki (177 cm) Ismaiłow miał spore kłopoty z wagą, w konsekwencji czego w ciągu jednego sezonu awansował z lekkośredniej do półciężkiej (limit 81 kg). W 1998 r. podczas turnieju w Stambule skrzyżował rękawice z Tomaszem Borowskim, dość wyraźnie przegrywając na punkty. Niebawem jednak wygrał tradycyjny turniej we włoskim Mestre i pełen nadziei pojechał na europejski czempionat do Mińska. W pierwszym pojedynku wylosował Courtneya Fry, z którym przegrał po bezbarwnej szarpaninie (0-2). Z tamtego występu Ali szybko wyciągnął wnioski, bo w kolejnym pojedynku - podczas zwycięskiego dla siebie turnieju w Stambule w 1999 r. - nie dał mistrzowi Anglii szans, punktując go wyraźnie (8-0). W tym samym sezonie wygrał także turniej w Atenach, gdzie w półfinale oddał mu zwycięstwo walkowerem David Haye a w finale słabszym okazał się Niemiec Kai Kurzawa.

Kiedy Ismaiłow jechał na mistrzostwa świata do Houston, fachowcy zaliczali go do grona potencjalnych medalistów. Istotnie dotarł aż do półfinału, gdzie minimalnie lepszym od niego (7-5) okazał się reprezentant gospodarzy, późniejszy mistrz, Michael Simms. Azer ma w swoim dorobku jeszcze jeden krążek, wywalczony na wielkiej imprezie. W 2000 r. przywiózł brąz z mistrzostw Europy w Tampere, gdzie wsławił się m.in. pokonaniem mistrza świata, Johna Dovi z Francji, ale w półfinale uległ Rumunowi Claudiu Rasco. W swoim CV ma także dwukrotny udział w Igrzyskach Olimpijskich. W Sydney (2000) w drugiej walce przegrał z solidnym Uzbekiem Sergiejem Michajłowem a w Atenach (2004) na tym samym poziomie rywalizacji niespodziewanie uległ Grekowi Iliasowi Pavlidisowi i rozczarowany wrócił do kraju.

Karierę zawodowa rozpoczął dopiero w wieku 30 lat i już w piątej walce odważył się wyjść do ringu, by rywalizować z królem nokautu Wadimem Tokarewem, który miał w rekordzie cztery razy więcej walk. Ambitny Ali nie dał się jednak przewrócić Rosjaninowi, wytrwał do 8. rundy, po czym został poddany przez sekundanta. Później było tylko lepiej, bo m.in. zdobył tytuł WBO Latino wagi junior ciężkiej, który był dla niego przepustką do walki o pas mistrza świata tej organizacji. W najlepszym w karierze pojedynku - w dalekiej Argentynie - Ismaiłow stawił czoła miejscowemu matadorowi, Victorowi Emilio Ramirezowi. Mimo heroicznej postawy został skrzywdzony przez dwóch z trójki sędziów i wrócił do domu na tarczy. WBO pamiętała o Azerze, dając mu szansę odbudowania straconej pozycji. Na drodze postawiła mu jednak Denisa Lebiediewa, który bezdyskusyjnie pokonał go podczas gali w Sankt Petersburgu. A później była kolejna reaktywacja i kolejna porażka. Bolesne KO zafundowane mu przez Yoana Pablo Hernandeza. Jakiego Ismaiłowa zobaczymy dzisiaj w Olsztynie? Sam jestem tego bardzo ciekaw.