KAROLINA OWCZARZ PRZED WYLOTEM DO MEKSYKU

Redakcja, Informacja własna

2011-03-08

Podczas Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie, spotkaliśmy w konińskiej hali tegoroczną mistrzynię Polski juniorek w kategorii 57 kg, Karolinę Owczarz, o której ostatnio zrobiło się głośno z powodu jej zakwalifikowania do bokserskiego reality show "Todas contra Mexico" i związanego z tym przejścia na zawodowstwo, w wieku zaledwie 18 lat. Karolina już w najbliższą niedzielę wylatuje do Chiapas, gdzie przez kolejne sześć tygodni będzie brała udział w nagraniach do programu. Ten wywiad z jedną z najpiękniejszych polskich bokserek dedykujemy wszystkim Czytelniczkom BOKSER.ORG, składając im serdeczne życzenia z okazji Dnia Kobiet.

- Karolina, czy masz na tych mistrzostwach  swoich faworytów, któremuś z zawodników kibicujesz szczególnie? A jeśli tak, to dlaczego?
Karolina Owczarz: Oczywiście, że mówiąc tutaj o faworytach od razu na myśl przychodzą zawodnicy, którzy od lat są w czołówce krajowej, aczkolwiek ciężko jest wskazać jakichkolwiek „pewniaków”, ponieważ wyniki na tych mistrzostwach potrafią być bardzo zaskakujące. Pewnie, że są osoby, którym kibicuję szczególnie, głównie myślę tu o Patryku Szymańskim, który to będąc zaledwie w moim wieku ( 18 lat ), zdecydował się na tak odważny krok i przyjechał tutaj, kiedy powinien startować jeszcze w kategorii junior. Ale jak widać opłaciło się, przecież dotarł aż do finału.

- Niedawno brałaś udział w Mistrzostwach Polski Kobiet w Grudziądzu, gdzie zdobyłaś złoty medal w kategorii 57 kg. Jak wypada w Twojej ocenie porównanie sportowego oraz organizacyjnego poziomu tamtej imprezy z zawodami w Koninie?
KO: Poziom sportowy w Grudziądzu na pewno odbiega bardzo od tego prezentowanego tutaj. Wynika to zapewne głównie z tego, że aby dostać się na nasze Mistrzostwa nie trzeba przejść żadnych eliminacji. Są oczywiście zawodniczki, których poziom już można porównywać z poziomem naszych pięściarzy, ale za zapał i chęci do walki muszę tutaj pochwalić wszystkie startujące dziewczyny. Poziom organizacyjny również na pewno diametralnie się różni, ale z roku na rok widać duży postęp w organizacji MP kobiet, przecież to dopiero jedenasta taka impreza w historii.

- Zakończyłaś karierę amatorską wielkim sukcesem, w ostatniej amatorskiej walce sięgnęłaś po mistrzostwo Polski, ale zdaje się, że nie masz możliwości beztrosko się nim nacieszyć?
KO: Niestety to prawda. Znalazło się oczywiście wielu takich, którzy nie potrafili dopuścić mojego zwycięstwa do świadomości, co się odbija głównie na mnie, do tego doszło sporo problemów w klubie. Przede wszystkim jest jeszcze zbliżający się wielkimi krokami wyjazd do Meksyku, przez który nie mogłam pozwolić sobie na przerwę w treningach, ale serdecznie witająca mnie rodzina i przyjaciele, po powrocie do Łodzi pozwolili, choć na chwilę nacieszyć się zdobytym tytułem.

- Zawsze znajdą się krytycy osób próbujących wybić się ponad przeciętność. Podjęłaś bardzo poważne wyzwanie – wylot do jaskini lwa i walki z twardymi Latynoskami na ich terenie, w Chiapas. Ten program ma szansę stać się wyjątkowym wydarzeniem. A Ty będziesz jego najmłodszą, najmniej doświadczoną uczestniczką. Masz świadomość skali wyzwania, którego się podjęłaś?
KO: Oczywiście, że mam świadomość tego, na co się zdecydowałam. Przede wszystkim mylne jest twierdzenie wielu osób, które uważają, że młoda dziewczyna porwała się na walkę o „mistrzostwo świata” Nie można zapominać, że jest to przede wszystkim reality, które ma być, dla nas uczestniczek, przede wszystkim świetną przygodą, przy czym oczywiście nie możemy zapominać po co tam przyjechałyśmy.

- Jakim bilansem walk zamykasz swoją amatorską karierę?

KO: Dokładnej liczby nie pamiętam, ale stoczyłam około 40 walk, z czego przegrałam chyba 7.

- Od kilku dni jesteś już bokserką zawodową, choć oczywiście przed debiutem. Czy dalszą karierę sportową uzależniasz od swojego występu w „Todas contra Mexico”? I co skłoniło Ciebie do tak odważnej i nieodwracalnej decyzji przejścia na zawodowstwo w bardzo młodym wieku?
KO: Ciężko jest mi już teraz mówić o tym co będzie dalej. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że przejdę na zawodowstwo, a już na pewno nie w takiej formie, a tutaj już wylot za pare dni. Decyzję oczywiście było mi podjąć bardzo trudno, rozważałam długo wszystkie za i przeciw, aż w końcu doszłam do wniosku, że w naszym kraju ciężko jest o dobry rozwój i o osiągnięcie czegoś dużego w boksie amatorskim, przy czym moja waga oraz te zbliżone są szczególnie dobrze osadzone. W końcu doszłam do wniosku, że dwa razy się takiej szansy nie dostaje, więc się podjęłam wyzwania i nie żałuje tej decyzji.

- Po udziale w tym meksykańskim programie staniesz się zapewne osobą rozpoznawalną, być może nie tylko w świecie boksu. Już teraz masz okazję zmierzyć się z blaskami i cieniami rosnącej popularności. Jak radzisz sobie z taką presją? Zapewne w trudnych chwilach możesz liczyć na wsparcie bliskich i przyjaciół?
KO: Zdaje sobie sprawę z tego, że zapewne tak będzie, nie ukrywam, że nie jestem tym faktem specjalnie zachwycona. Presja jest ogromna, ciągle trzeba się pilnować, aczkolwiek wierzę, że uda mi się przez to przejść, co pomoże mi osiągnąć „coś więcej”. Na wsparcie przyjaciół i rodziny zdecydowanie mogę liczyć. Obojętnie, co by się działo zawsze mogę na nich polegać, za co bardzo bym chciała im podziękować.

- Jest taki stereotypowy obraz bokserki, jako kobiety pozbawionej wrażliwości, nie grzeszącej urodą, wchodzącej w męskie role. Ty jesteś zaprzeczeniem tego stereotypu. W ringu jednak nie należysz do zbyt wrażliwych. W jaki sposób oddzielasz te dwie sfery – ostrej sportowej rywalizacji i prywatnego życia?

KO: Z oddzieleniem tych stref nie mam najmniejszego problemu, a raczej wydaje mi się to zupełnie normalne. Oczywiście, że boks towarzyszy mi przez cały dzień, nie mogę prowadzić takiego trybu życia jak większość nastolatek, ale trening to trening, wychodząc z sali rękawice i zachowania bokserki zostawiam za sobą.

- Jakie są dobre i słabe strony Karoliny Owczarz jako bokserki?
KO: Dobrymi stronami są na pewno dokładność i zaangażowanie. Jeśli już podejmuję się jakiegoś wyzwania to wkładam w nie 100% siebie. Jeśli chodzi o sferę czysto sportową, to chyba do zalet mogę zaliczyć pracę nóg oraz precyzję ciosów. Do słabych stron niestety należy zbyt częste przejmowanie się opiniami innych, ale ostatnio to się zmienia i powoli przestaje zwracać na nie uwagę. W ringu z pewnością powinnam częściej pamiętać o bardziej szczelnej gardzie i zaciskaniu pięści przy zadawaniu uderzeń, co poprawiłoby ich siłę.

- Czy masz swoich idoli w świecie boksu?
KO: Na świecie mamy wielu wspaniałych pięściarzy. Każdego z nich podziwiam osobno, każdego za coś innego. Jestem na pewno fanką Roya Jonesa Jr, jego połączenie ogromnej szybkości, precyzji i sprytu sprawia, że nigdy nie mogę wyjść z podziwu oglądając jego walki.

- Poza boksem znajdujesz czas na inne pasje?
KO: Kiedy trzeba połączyć szkołę ze sportem, ciężko jest znaleźć czas na jakiekolwiek inne pasje. Uwielbiam czytać książki i to chyba właśnie czytaniu poświęcam każdą wolną chwile.

- Przed finałem w Grudziądzu rozgrzewałaś się słuchając muzyki z odtwarzacza MP3. Możesz zdradzić jaka muzyka pozwalała wtedy skoncentrować się Tobie przed najważniejszą walką w dotychczasowej karierze?
KO: Na pewno nie była to muzyka typu hip-hop zagrzewająca do walki. Może wydać się to śmieszne i zaskakujące, ale przed walką słucham muzyki poważnej, jak np. Andrea Bocelli,  która pozwala mi się nie tylko skoncentrować, ale również potrafi rozbudzić we mnie ducha walki.

- Dziękujemy za rozmowę i życzymy powodzenia w Meksyku!
KO: I ja dziękuję za rozmowę, a za życzenia powodzenia przesądnie nie podziękuję. Pozdrawiam także serdecznie wszystkie Czytelniczki i Czytelników BOKSER.ORG!