WYWIAD: ARKADIUSZ MAŁEK

Adam Jarecki, Informacja własna

2011-03-05

Arkadiusz Małek (10-35-2, 4 KO), dla niektórych bokserski anonim, dla wielu bokserskich kibiców znany z wielkiego serca zawodnik z Jaworzna, który w swej karierze mierzył się z takimi zawodnikami jak Jan Zaveck, Gianluca Branco, Karlo Tabaghua i wieloma innymi stawiając im czynny opór, zawsze wierząc w zwycięstwo. Czy wiedzieliście o tym, że Arkadiusz sam przygotowuje się do walk? Czy wiedzieliście, że tylko raz w karierze zawodowej leżał na deskach? Jeśli nie, to zapraszamy do lektury wywiadu, w którym będziecie mogli się dowiedzieć, więcej o polskim journeymanie.

- Jak trafił Pan na salę bokserską?
Arkadiusz Małek: Na treningi boksu namówił mnie mój kuzyn Piotrek, który sam już trenował od kilku miesięcy. Opowiadał mi dużo o treningach, jak one wyglądają i co się na nich robi. Zaciekawił mnie tym, a ponieważ byłem zapalonym sportowcem, pojechałem z nim na trening zobaczyć czy faktycznie jest jak mi opowiadał. Tak się zaczęła moja przygoda z boksem.

- Może Pan przypomnieć nam swoje amatorskie osiągnięcia?
AM: Moje największe osiągnięcia amatorskie to: II miejsce w Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych w 1994r, I miejsce w Pucharze Polski w 1994r, I miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w 1995r, II miejsce w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w 1996r, I miejsce w Międzynarodowym Turnieju Gazety Pomorskiej w 1996r, II miejsce w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w 1998r, III miejsca w Mistrzostwach Polski Seniorów w latach 2001,2002, III miejsce w Międzynarodowym Turnieju w Hale w 1999r.

- Jak doszło do przejścia na zawodowstwo?
AM: W 2002 roku postanowiłem zakończyć karierę, odwiesiłem rękawice na przysłowiowym kołku. Do przejścia na zawodowstwo  i powrotu do czynnego uprawiania boksu namówił mnie mój znajomy, który interesował się boksem. Tak po siedmiu miesiącach przerwy wróciłem do treningów.

- Jest Pan bardzo twardym i nieustępliwym zawodnikiem, jednak niestety z różnych powodów musi Pan jeździć na walki nieraz co tydzień, dwa, a Pański rekord nie wygląda zbyt ciekawie. Musimy jednak zaznaczyć, że wytrzymać pełen dystans z takimi zawodnikami jak Jan Zaveck czy Gianluca Branco to powód do dumy. Czy przechodząc na zawodowy boks, spodziewał się Pan właśnie takiego przebiegu kariery?
AM: Przechodząc na zawodowstwo wierzyłem, że jestem w stanie coś zwojować na ringach bokserskich. Początek mojej kariery na to wskazywał. Niestety trafiła mi się porażka, która była dla mnie zimnym prysznicem, później moi rywale byli coraz mocniejsi, a mi brakowało bardzo niewiele do zwycięstwa. Jak wszyscy wiemy, przy równej walce toczonej na ringu przeciwnika nie miałem szans na zwycięstwo. Wiele z moich przegranych było po kontrowersyjnych werdyktach sędziowskich. Niestety nie jestem w stanie temu zaradzić, ale do każdej walki podchodzę z myślą o wygraniu. To przeświadczenie i nastawienie pozwala mi toczyć bardzo dobre pojedynki z najlepszymi zawodnikami w Europie  i na świecie.

Kto trenuje Pana na co dzień?
AM: Nie mam swojego trenera, sam przygotowuję się do walk. Zdobyte doświadczenie oraz wiedza, którą posiadam, pozwalają mi umiejętnie przygotowywać się do występów. Liczę się z tym, że nie ma ludzi doskonałych, każdy z nas popełnia jakieś błędy. Ja też popełniam błędy (w sztuce pięściarskiej) i jestem otwarty na wszystkie uwagi zaprzyjaźnionych mi ludzi.

- Myśli Pan, że przy lepszych warunkach treningowych, promocyjnych, mając lepszego trenera mógłby Pan więcej zdziałać jako profesjonał?
AM: Trudno powiedzieć kim teraz bym był w świecie bokserskim, wiele można by się nad tym rozwodzić. Ja jestem daleki od różnych spekulacji i cieszę się, że mogłem „postawić” się wielkim bokserom i usłyszeć od nich słowa uznania.

- Często bierze Pan walki z dnia na dzień, w roku 2010 było ich aż siedemnaście, niejednokrotnie z mocnymi zawodnikami. Co myśli zawodnik mając świadomość, że walczy z bardzo dobrym przeciwnikiem, mającym zaplecze, dobrego promotora, jest lepiej przygotowany. Jest w takim bokserze wola zwycięstwa?
AM: Wszystko zależy od podejścia do samej walki. Wiem, że w pewnych elementach jestem lepszy od mojego przeciwnika w innych słabszy. Więc moim zadaniem jest umiejętne ustawienie taktyki przed walką, wtedy staje się pewniejszy i jak już wspominałem nastawiony na zwycięstwo. Elementy, o których wspomniałem są różne, w zależności od przeciwnika, a ja znam swój organizm na tyle dobrze, że wiem jakie są moje atuty. Podczas całej mojej kariery zawodowej tylko raz byłem liczony po zapoznaniu się z matą ringu, ale od razu się pozbierałem. Walki, które przegrałem przed czasem były wynikiem mojej kontuzji, a nie mocnych ciosów.  Nigdy się nie poddałem i zawsze do końca wierze w swoje zwycięstwo.

- Nie boi się Pan o swoje zdrowie? Toczy Pan zdecydowanie więcej walk niż przeciętni zawodnicy, w większości na pełnym dystansie, a poziom bokserów w Pana rekordzie jest przecież wysoki, zatem ryzyko jest większe.
AM: Jak każdy normalny człowiek boję się o swoje zdrowie przed każdą walką.  Zdaję sobie sprawę z ryzyka, ale taką wybrałem dyscyplinę sportu.

- Boks to pańska pasja, czy raczej sposób na dodatkowy dochód?
AM: Jestem od 20 lat związany z boksem jako zawodnik, teraz również jako trener oraz sędzia. Jest to część mojego życia i nie sądzę bym mógł kiedyś nie zajmować się tą dyscypliną sportu.

- Czym zajmuje się Arkadiusz Małek w wolnych chwilach? Boks to jedna pasja?
AMW wolnych chwilach odpoczywam od boksu. Spędzam czas z rodziną i ona jest dla mnie najważniejsza. Mam cudowną żonę i wspaniałego syna, są to najważniejsi ludzie w moim życiu i to między innymi dla nich boksuję.

- Ma Pan jakichś bokserskich idoli?
AM:
Jeżeli chodzi o zawodników to staram się podpatrywać od nich te elementy rzemiosła bokserskiego, które mi mogą się przydać, biorąc pod uwagę moje warunki fizyczne. Nie mam jednego idola, nie zamykam się w jednym stylu, czerpię natchnienie z kilku obecnych i wcześniejszych mistrzów.

- Poproszę o parę słów na koniec wywiadu i jeśli to możliwe, pozdrowienie kibiców BOKSER.ORG.
AM: Wszystkim czytelnikom życzę spełnienia marzeń i gorąco wszystkich pozdrawiam.