KALIFORNIJSKA KOLACJA

Wojciech Czuba, Boxing News

2011-03-05

Już dzisiaj w nocy w mieście Anaheim w słonecznej Kalifornii bokserskich kibiców czeka bardzo interesująca gala. Oczywiście daniem głównym będzie starcie Matthew Hattona (41-4-2, 16 KO), z utalentowanym Saulem Alvarezem (35-0-1, 26 KO), o koronę mistrza świata federacji WBC w kategorii junior średniej, ale nie zabraknie również apetycznych przystawek.

Danie główne.

Po zwakowaniu mistrzowskiego pasa przez Manny'ego Pacquiao, pojawiło się pytanie kto stanie w wyścigu, aby przejąć trofeum. Na wieść, że będzie to młodziutki Alvarez i prawie nieznany w Ameryce młodszy z braci Hattonów, wielu zaczęło zadawać sobie pytanie, czy był to najlepszy wybór. Oprócz nich jako kandydatów wymieniano bowiem Alfredo Angulo, Kermita Cintrona, a także pochodzącego z Sheffield Ryana Rhodesa.

Po dłuższym zastanowieniu wydaje się, że tak. Mający kłopoty z urzędem emigracyjnym Angulo o występach w USA może na razie zapomnieć, Cintron po fatalnej postawie podczas walki z Paulem Williamsem, stawiającej pod znakiem zapytania jego serce do walki, musi najpierw udowodnić kibicom, że jest wojownikiem. Co do rodaka Hattona Ryana Rhodesa, to brakuje mu siły przebicia i nie ukrywajmy, tak niezbędnych czasami znajomości na bokserskich salonach. Na korzyść walki Hatton-Alvarez przemawia między innymi potężna grupa promotorska Oscara De La Hoyi i ogromna popularność wśród meksykańskich kibiców utalentowanego ‘Cynamona’. Nie zapominajmy także iż podczas szczytu swojej kariery, starszy brat Matthew, Ricky ‘HitMan’, był współpromowany w Ameryce właśnie przez ‘Golden Boy Promotions’, co zaprocentowało ofertą dla ‘Magika’. Sam Matthew jest aktualnym mistrzem Europy i w swoich ostatnich pojedynkach udowodnił, że znajduje się teraz u szczytu formy. Dlatego któż, jak nie twardy i doświadczony Brytyjczyk, byłby lepszym testem dla określanego następcą De La Hoyi i Cesara Chaveza 20-letniego Alvareza?

Sam Matthew, który tą walką może sprawić, że w końcu wyjdzie z cienia swojego sławnego i uwielbianego na Wyspach brata uważa, że jest w stanie zastopować ambitnego młodzika i w końcu zrealizować swoje marzenie.

- Zdominowałem europejską scenę na wiele miesięcy - stwierdza 29-letni mistrz starego kontynentu. - Dlatego uważam, że jestem gotowy na kolejny krok, a tym jest walka o mistrzostwo świata. Tą walką chcę spełnić swoje wielkie marzenie, które jest w moim sercu od dziecięcych lat. Każdy chłopak, który kiedykolwiek założył rękawice bokserskie śni tylko o tym. O wywalczeniu mistrzostwa i ja to zrobię!

Pojedynek obydwu panów zostanie pokazany przez stację HBO, co oznacza, że miliony Amerykanów obejrzy ich ringowe zmagania. Jest to pierwszy z 4 planowanych na ten rok pojedynków Saula Alvareza. Trzy mają się odbyć na terenie Ameryki, a ostatni w Meksyku. Ma to sprawić iż ‘Cynamon’ stanie się znany i uwielbiany również na terenie USA, gdzie przecież od zawsze pięściarscy herosi zarabiali najwięcej. O popularność w swojej ojczyźnie Saul nie musi się martwić, ma tam bowiem już status gwiazdy rokowej, a jego walki oglądają miliony fanatycznych kibiców. Mimo tak szybkiego sukcesu, ten pochodzący z ubogiej i wielodzietnej rodziny chłopak (7 braci, wszyscy boksują), zdaje sobie sprawę, że dzisiaj w nocy czeka go trudny test.

- Na pewno nie zlekceważyłem Matthew - zapewnia ‘El Canelo’. - Szanuję go i wiem, że jest niezwykle doświadczonym bokserem. On wyjdzie dzisiaj do ringu, stanie naprzeciwko mnie, będzie walczył i da z siebie wszystko. Ja zamierzam zrobić dokładnie to samo, dlatego zapowiada się świetna walka!

Jeżeli 29-letni Hatton pokona dzisiaj Alvareza, to będzie to niewątpliwie największa bokserska niespodzianka ostatnich lat. Niewielu jednak ekspertów daje mu na to jakiekolwiek szanse. Saul mimo iż ma dopiero 20 lat stoczył już 36 zawodowych pojedynków i tylko raz zremisował, odnosząc 35 zwycięstw. 26 swoich przeciwników znokautował, lub zniechęcił do dalszej walki przed upływem regulaminowego czasu. Wielu fachowców twierdzi, że podobny los spotka dzisiaj Brytyjczyka.

Apetyczne przystawki.

Jak na porządną galę przystało oprócz głównego dania, organizatorzy zaserwują widzom kilka niezwykle apetycznych przystawek. Pierwszą z nich będzie pojedynek słynącego z potężnego uderzenia, kolejnego młodziutkiego talentu grupy ‘Golden Boy’ Adriena Bronera (19-0, 16 KO). 21-latek z Cincinnati skrzyżuje rękawice z wymagającym i niebezpiecznym Danielem Ponce de Leonem (41-2, 34 KO), który do tej pory przegrał tylko z tak znanymi pięściarzami jak Celestino Caballero i Juanem Manuelem Lopezem.

W Honda Center zobaczymy także obiecującego Daniela Jacobsa ( 21-1, 18 KO). Ten utalentowany chłopak w lipcu 2010 roku został brutalnie znokautowany przez niedocenianego Dmitry Piroga w walce o wakujący pas federacji WBO w wadze średniej. Od czasu tej bolesnej porażki ‘Złoty Dzieciak’ pokonał w grudniu Jessiego Orta. Dzisiaj zmierzy się z przeciętnym Robertem Kliewerem (11-12-2, 5 KO). Będzie to jego pierwszy pojedynek od czasu przeprowadzki z Nowego Jorku do Los Angeles, gdzie Danny trenuje obecnie pod okiem sławnego szkoleniowca Freddiego Roacha, w jego ‘Wild Card Gym’.

Następnym pięściarzem wartym obejrzenia będzie James Kirkland (25-0, 22 KO). Niepokonany zawodnik z Austin w Teksasie z powodu kłopotów z prawem za nielegalne posiadanie broni i pobycie w więziennej celi, ostatni pojedynek stoczył w 2009 roku. Dzisiaj powraca do gry starciem ze skazanym na pożarcie Ahsandi Gibbsem (10-2, 4 KO). Pytanie, które należy sobie tutaj zadać, to nie czy Kirkland zwycięży, ale w jakim zrobi to stylu po tak długiej przerwie?

Ostatnią apetyczną zakąską w Kalifornijskim menu będzie kolejny gorący prospekt, czyli Frankie Gomez (8-0, 6 KO). Występujący w kategorii junior półśredniej 19-latek ze wschodniego Los Angeles to srebrny medalista mistrzostw świata z 2009 roku. Na razie idzie przez zawodowe ringi jak burza i z pewnością w niedalekiej przyszłości będzie ‘skazany’ na sukces.

Po tej prezentacji, nie pozostaje nic innego jak życzyć kibicom smacznego.