WILCZEWSKI: GRA PSYCHOLOGICZNA ASIKAINENA NIE MA ŻADNEGO ZNACZENIA

Przemysław Osiak, Informacja własna

2011-03-04

Już dzisiaj o godzinie 21:45 polskiego czasu Piotr Wilczewski (28-1, 9 KO) stanie przed najważniejszym wyzwaniem w dotychczasowej karierze. 32-letni Polak zmierzy się w Helsinkach z Aminem Asikainenem (28-3, 19 KO) w pojedynku o wakujący tytuł mistrza Europy w wadze super średniej. Za faworyta potyczki uchodzi o trzy lata starszy od polskiego pięściarza Fin, ale podopieczny Andrzeja Gmitruka zamierza pokrzyżować palny swojego przeciwnika i sprawić niemiłą niespodziankę gospodarzom.

- Jakie wrażenie zrobił na tobie Asikainen podczas wczorajszej ceremonii ważenia?
Piotr Wilczewski:
Asikainen trochę się zmienił. Miesiąc temu był miły i grzeczny, a na ważeniu starał się coś pokazać, być może został w ten sposób pokierowany. Dla mnie to jednak bardzo dobrze, być może dzięki temu wyjdę do walki jeszcze bardziej zmotywowany i skoncentrowany. Powinno być super.

- Dziwne miny Asikainena podczas ważenia mogą świadczyć o jego niepewności, czy raczej determinacji i przekonania o własnej sile?
PW:
Myślę, że przede wszystkim jest to element gry psychologicznej. Zakładam, że takie wskazówki dostał od swojego trenera. Dla mnie nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. Dopiero w ringu może się okazać, czy zachowanie Asikainena na ważeniu miało jakikolwiek sens.

- Do ostatnich dni musiałeś bardzo pilnować swojej wagi, regularnie się ważyłeś, sprawdzając ile kilogramów, a właściwie gramów brakuje do ustalonego limitu kategorii super średniej. Jednak chyba nie można powiedzieć, że twój organizm jest po tych dniach osłabiony?
PW:
Raczej nie. Szczerze mówiąc, myślałem że podobnie jak przed ostatnimi dwoma galami, limit wagowy osiągnę łatwo. Tym razem miałem delikatne kłopoty, ale praktycznie już dzień przed walką waga była odpowiednia i bez problemu ją utrzymałem. Od razu po ważeniu nawodniłem swój organizm, więc wszystko powinno być w porządku.

- Trener Andrzej Gmitruk był zadowolony po twoim ostatnim treningu przed walką, który odbyłeś w środę. Niezależnie od tego, że to Asikainen jest dla wielu faworytem, przed dzisiejszą potyczką chyba można być więc optymistą?
PW:
Muszę powiedzieć, że w ogóle nie słucham tego, co niektórzy mówią. Gdybym przejmował się niektórymi głosami, to nie byłoby mnie w Helsinkach, gdyż od pięciu lat byłbym na emeryturze. Może to i dobrze, że Asikainen uchodzi za faworyta, bo w takiej sytuacji mniejsza jest presja na moją osobę. Do ringu wyjdę tylko po to, aby wygrać, nie ma innej opcji. W środę na treningu rzeczywiście byłem bardzo dynamiczny i mam nadzieję, że podobnie będzie dzisiaj w ringu.

- Dwa dni temu po konferencji prasowej Asikainen powiedział mi, że po przejściu do kategorii super średniej jest w najlepszej dyspozycji w swojej karierze. Po ośmiu tygodniach przygotowań również możesz powiedzieć, że osiągnąłeś swoją maksymalną formę?
PW:
Wydaje mi się, że tak, bo przygotowany jestem bardzo dobrze. Miałem bardzo udane treningi, a najbardziej wymagającym sparingpartnerem okazał się Maciek Sulęcki, któremu bardzo dziękuję. Weryfikacja mojej formy przyjdzie podczas walki, ale mam wrażenie, że jest to jedna z najlepszych dyspozycji w mojej karierze.

- Rozmawiamy o godzinie jedenastej przed południem, pojedynek z Finem ma się rozpocząć planowo o 22:45 miejscowego czasu. Jak zamierzasz spędzić ostatnie godziny przed walką?
PW:
To będzie typowy relaks przed pojedynkim. Za chwilę pójdę do pokoju i poleżę w łóżku przez godzinę, dwie. Następnie spędzę trochę czasu z moimi znajomymi z Dzierżoniowa, którzy dzisiaj dotarli do Helsinek i obejrzą walkę na własne oczy. Potem obiad, krótki spacer i znowu położę się do łóżka. Na miejscu zawodów zawsze wolę być opdowiednio wcześnie, nie lubię robić niczego na ostatnią chwilę. Podobnie będzie tym razem. Chcę usiąść w szatni, wszystko przygotować i ze spokojem czekać na pojedynek.