ZAPRASZAMY DO MEKKI AFRYKAŃSKIEGO BOKSU

Jarosław Drozd, Opracowanie własne

2011-02-11

Twój bokserski gym wydaje Ci się za mały? Narzekasz na sprzęt treningowy? Masz niewłaściwego trenera? Otwórz szeroko oczy i zobacz jak trenuje się boks w krajach Czarnej Afryki.

Ghana to miejsce narodzin afrykańskiego boksu. Jego sercem jest Bukom, czyli przybrzeżny, najbiedniejszy rejon stołecznej Akry. Kiedy spojrzy się na rozpadające się domki, stojące niedaleko plaży, trudno uwierzyć, że to właśnie stąd na podbój wielkich ringów wyruszyło tak wielu wspaniałych pięściarzy, późniejszych mistrzów świata. Zarówno legendy boksu - Azumah Nelson, Ike Quartey, Alfred Kotey, jak i niedawny mistrz świata, Joshua Clottey, przez długie lata szlifowali swój bokserski kunszt w dusznych, biednych, prymitywnie wyposażonych siłowniach, które spotkać można tutaj na każdym niemal rogu ulicy. Paradoksalnie brak "normalnych" warunków do treningu jest w Ghanie pewnego rodzaju...atutem. To główny element w edukacji charakterów przyszłych mistrzów.

Podczas wędrówki po slumsach Bukom, co chwila spotkać można młodych chłopców, uderzających w  worki treningowe, wiszące przed domami. W workach jest oczywiście piasek z pobliskiej plaży. Nie zwracają uwagi na przechodniów, trenują jakby byli w transie. Od rana do wieczora. Walczą od najmłodszych lat. W wieczornych i nocnych walkach widać nawet dziesięciolatków.

O Bukom powstało wiele filmów, z których najciekawszym wydaje się być dokumentalny obraz "Duch walki" ("Fighting Spirit"), nakręcony w 2007 roku przez pochodzącego z Ghany reżysera George`a B. Amponsaha. Jego wujek, wspaniały Azumah "Boom Boom" Nelson, były trzykrotny zawodowy mistrz świata WBC wagi w piórkowej, to najprawdopodobniej najbardziej szanowany dzisiaj mieszkaniec Bukom. Dzielnicę zamieszkują głównie członkowie plemienia Ga. Walka na pięści stanowi cześć ich kulturowego dziedzictwa. Jest zapisana w genach i od wieków przekazywana z pokolenia na pokolenie. Ga to znakomici rybacy. Po powrocie z połowów, zwykli walczyć na plaży na pięści, by następnie dzielić się złowionymi rybami. Oczywiście najwięcej otrzymywał ten, który wygrywał. Dzieje się tak zresztą do dzisiaj, stąd też Bukom stał się "fabryką" mistrzów.

Warto wspomnieć, że bokserskim pionierem w Ghanie wcale nie był Nelson, ale Roy Ankrah (35-7, 14 KO), który w 1951 roku został zawodowym mistrzem Wspólnoty Brytyjskiej, pokonując Ronnie Claytona (Ghana w tym czasie była jeszcze kolonią brytyjską). "Stał się symbolem rosnącej dumy nie tylko swojego plemienia, ale i całej czarnej Afryki - mówi w filmie Amponsah. "Może Ga nie jest najbardziej licznym plemieniem w Ghanie [stanowi 8% ludności kraju - przyp. JD], ale jest na pewno najsilniejszym fizycznie' - dodaje reżyser.

Na zakurzonych ulicach Bukom można zobaczyć czasem bokserskie ringi. Suchy klimat, pozwala, by stały tak "bezpieczne" przez cały rok. "Sale treningowe" organizuje się wszędzie tam, gdzie można powiesić worek i gdzie jest na tyle dużo miejsca, by mogło rywalizować ze sobą przynajmniej dwóch pięściarzy. Kaski, rękawice i bandaże są tutaj luksusem, dostępnym dla nielicznych. Przyrządami są najczęściej stare samochodowe opony, do połowy zakopane w piasku oraz prymitywne sztangi. Ghana to bowiem bardzo ubogi kraj (PKB zamyka się w 1500 dolarach na jednego mieszkańca w ciągu całego roku) Mimo ogromnej masy utalentowanych dzieci i młodzieży, rząd Ghany inwestuje tylko w akademie piłkarskie, w nadziei na znalezienie kolejnego Michaela Essiena (pomocnik Chelsea także urodził się w Akrze).

Jak Amponsah opisuje sparingi toczone w Bukom? Po prostu nigdzie na świecie drugich takich nie ma! Kiedy się je ogląda, chce się krzyczeć: "co oni do cholery robią?!" Reżyser tłumaczy, że celem walki sparingowej jest znokautowanie przeciwnika gołymi rękami. Jeśli tego nie zrobisz, możesz skończyć sparing martwy.

Główną przeszkodą w drodze do mistrzowskich tytułów dla pięściarzy z Bukom nie są jednak rywale, ale puste talerze i garnki. Ci młodzi ludzie rzadko kiedy jedzą raz dziennie. Na bazie takiej diety, nie mówiąc już o "jakości" składników odżywczych, trudno budować sportowe sukcesy. Niemniej co jakiś czas utalentowani młodzi pięściarze są promowani przez lokalnych biznesmenów, trafiając z czasem na gale boksu zawodowego do Wielkiej Brytanii,a nawet do USA.