ADAMEK-KLICZKO: TAKICH PIENIĘDZY U NAS JESZCZE NIE BYŁO

Robert Małolepszy, Polska The Times, fot. Mariusz Serafin

2011-02-03

5 maja 2007 roku, Las Vegas. Na ringu w kasynie MGM Grand stają naprzeciw siebie Oscar de la Hoya i Floyd Mayweather jr. Ta walka, ta data i cyfry z nią związane to sen i marzenie każdego bokserskiego promotora. Powód? Pieniądze. Bajońsko wielkie pieniądze. Pay-per-view na pojedynek Kliczko - Adamek? W puli może być nawet 10 mln euro do podziału. Tylko z biletów wpływy z tego pojedynku mogą sięgnąć nawet 12-15 milionów złotych - pisze w dzienniku "Polska The Times" Robert Małolepszy.

- W kontrakcie mamy wpisane dwie lokalizacje. Warszawa lub Wrocław. Walkę zorganizujemy tam, gdzie będziemy mieli korzystniejsze warunki finansowe - mówi Ziggy Rozalski, menedżer Tomasza Adamka. Za Warszawą, w której tylko na organizację imprez sportowych i rekreacyjnych przeznaczy się w tym roku 6,5 mln zł, stoją ogromne pieniądze publiczne. Za Wrocławiem przemawia łatwość połączenia z Niemcami i Ukrainą, ale coś jeszcze, władze Wrocławia ponoć są dużo bardziej zdeterminowane i nie wyobrażają sobie, że stracą taki pojedynek. Czeka więc nas bardzo ciekawa rywalizacja, zadecydują pewnie pieniądze.

Promotorzy Adamka i Kliczko przyjadą niebawem do Polski, aby negocjować z władzami Warszawy i Wrocławia, ale także z telewizjami. Trzeba będzie również ustalić ceny biletów na ten pojedynek, który bez wątpienia będzie największym wydarzeniem bokserskim na terenie Polski w całej jej historii.

- Uważam, że najtańsze bilety powinny kosztować tyle co wejściówki na dobry koncert wielkiej zagranicznej gwiazdy, czyli ok. 200 zł - mówi szef sportu w Polsacie Marian Kmita.

Polsat jest naturalnym kandydatem do pokazania tej walki w Polsce. Od lat kupuje najlepsze bokserskie wydarzenia. Być może stacja stanie się też współorganizatorem pojedynku. Tak było w 1998 r., gdy Andrzej Gołota bił się we Wrocławiu z Whiterspoonem. Wówczas Zygmunt Solorz miał wyłożyć, wedle różnych źródeł, od 1,2 do 2,2 mln dol. za prawo do organizacji tego pojedynku.

Tym razem do walki o walkę mogą włączyć się wszystkie polskie stacje telewizyjne.
- Jeśli tylko będzie oferta, jesteśmy zainteresowani - mówi szef sportu w TVP Włodzimierz Szaranowicz. Szefostwo publicznej ponoć dało mu zielone światło na zakupy drogich, wielkich imprez sportowych.

- Ile może kosztować taka walka? Dużo, bardzo dużo, ale o wiele mniej niż w czasach "Gołotomanii" - mówi Andrzej Placzyński, szef polskiego oddziału firmy SportFive, która handluje prawami telewizyjnymi.

To on sprzedawał walkę Gołota - Tyson. Jak głoszą legendy, cena wywoławcza za ten pojedynek wynosiła milion dolarów. Ostatecznie walka poszła za 600 tys. dol., ale w pakiecie z kilkoma innymi wydarzeniami. Dziś żadna polska telewizja nie zapłaci więcej niż milion, ale złotych. Dlatego Rozalski myśli o sprzedaży tego pojedynku w systemie pay-per-view. To byłby pierwszy taki przypadek w historii naszego rynku.

- Technicznie jesteśmy na to gotowi. Ile by to kosztowało? Sądzę, że nie więcej niż 20 zł od abonenta - deklaruje Kmita.

- Nie wiem tylko, czy widzowie są już gotowi. Ja bym nie ryzykował - mówi szef sportu w stacji Orange Sport Janusz Basałaj, który tworzył sport w Canal Plus, a później szefował redakcji sportowej w TVP.  Na dziś jedno jest pewne. To będzie najbardziej kasowe wydarzenie nie tylko w historii polskiego boksu, ale całego sportu. Przynajmniej do Euro 2012.