W DNIU URODZIN...

Redakcja, Informacja własna

2011-01-16

...należy życzyć wielkiemu mistrzowi przejścia na zasłużoną emeryturę. Roy Jones Jr. kończy dziś 42 lata, lecz mimo coraz częstszych wpadek ani myśli o zawieszeniu rękawic na kołku. Najlepszy pięściarz P4P przełomu wieków planuje powrót między liny i walki z czołowymi zawodnikami kategorii junior ciężkiej lub ciężkiej.

Mówi się, że niemiecki promotor Wilfried Saurland może zaprosić legendę do udziału w organizowanym przez siebie turnieju w limicie 200 funtów. Jeśli nawet okaże się to nieprawdą, Roy nie wyniósł żadnej lekcji z nieudanego wypadu do Australii i wciąż jest przekonany, że może boksować jak równy z równym ze znacznie większymi od niego rywalami, takimi jak choćby Adamek, Haye, a nawet bracia Kliczko.

Nie ulega wątpliwości, że Jones kocha boks i walczy nie dla pieniędzy, lecz dla siebie. Jego przerost ambicji może niestety skończyć się tragicznie, czego nie chcą miliony kibiców na całym świecie. Roy, uważany przez wielu za największy talent w historii tej dyscypliny, powoli rozmienia swą sławę na drobne i choć nie umniejsza to w żaden sposób jego wcześniejszym dokonaniom, to czy nie lepiej zostałby zapamiętany, odchodząc w blasku chwały, jak chociażby Lennox Lewis czy Joe Calzaghe?

Gdy w 1989 roku Roy rozpoczynał zawodową karierę, wszyscy pamiętali go jako objawienie mistrzostw olimpijskich w Seulu, gdzie młodziutki Amerykanin został oszukany w finałowej walce z reprezentantem gospodarzy.

Przez pierwsze trzy lata zawodowej kariery Jones wygrał 17 walk, wszystkie przez nokaut. W maju 1993, mimo złamanej ręki, pokonał na punkty Bernarda Hopkinsa i sięgnął po wakujący pas IBF w wadze średniej. 18 miesięcy później zdeklasował Jamesa Toneya, odbierając mu tytuł IBF w kategorii superśredniej. W listopadzie 1996 dołożył do kolekcji pas WBC kategorii półciężkiej po zwycięstwie nad Mikem McCallumem. W następnej walce został zdyskwalfikowany za uderzenie Montella Griffina po tym, jak ten przyklęknął. Jones odzyskał mistrzowski pas w kolejne walce, nokautując Griffina już w pierwszej rundzie. W 1998 roku Roy pierwszy raz znalazł sie na deskach. Mimo tego pokonał Lou Del Valle i odebrał mu pas WBA. W 1999 Jones pokonał Reggiego Johnsona i dołożył do WBC i WBA również tytuł IBF. Już wtedy był niekwestionowanym liderem nie tylko kategorii półciężkiej, ale też rankingu P4P.

W 2003 roku Roy Jones, jako pierwszy człowiek od 106 lat, sięgnął po mistrzostwo wagi ciężkiej, będąc uprzednio mistrzem w kategorii średniej. Pokonał wówczas Johna Ruiza i zdobył pas WBA. Pół roku później Jones wrócił do półciężkiej i odzyskał mistrzowski pas WBC po pokonaniu Antonio Tarvera, ale intensywne zbijanie wagi, a może dający o sobie znać wiek (prawie 35 lat) spowodowały, że Roy nie był juz tym samym pięściarzem. W rewanżu z Tarverem Jones wygrał pierwszą rundę i dobrze radził sobie w drugiej do czasu zainkasowania ciosu z prawej ręki, po którym padł na matę ringu. Co prawda zdołał się podnieść, ale sędzia Jay Nady odesłał go do narożnika. Cztery miesiące później Jones stoczył wojnę z Glenem Johnsonem i ponownie został znokautowany - tym razem w dziewiątej rundzie.

W trzeciej walce z Tarverem Jones większość czasu spędzał przy linach i bardziej zależało mu na dotrwaniu do końca, niż na zwycięstwie. Wyjątkiem była piąta runda, w której Roy dominował i nawet zranił Tarvera, gdy po serii ciosów w tułów idealnie trafił lewym podbródkowym. Ku zdziwieniu komentatorów i kibców Jones nawet nie próbował skończyć rywala i pozwolił mu dojść do siebie, widocznie wierząc w zwycięstwo w dalszych rundach. W ostatnich kilku latach mieliśmy do czynienia z przebłyskami dawnego geniuszu Roya (jak 11 runda walki z Hanshawem, 1 runda z Calzaghe, czy zwycięstwa nad Trinidadem, Sheiką i Lacym) i jego klęskami. A oto próbka możliwości mocno wypalonego już Juniora:

W swojej bogatej karierze, oprócz wyżej wymienionych, Jones pokonał również Vinny'ego Paza, Virgila Hilla, Otisa Granta, Richarda Halla, Erica Hardinga, Julio Cesara Gonzaleza, Glena Kelly'ego i Clintona Woodsa - niemal wszystkich efektownie przed czasem. Wielu do dziś żałuje, że nigdy nie doszło do jego starcia z Dariuszem Michalczewskim, lecz bokserscy eksperci nie mają wątpliwości, że Tygrys (choć niewątpliwie groźny) podzieliłby los innych rywali Jonesa. Roy ma zapewnione miejsce w bokserskim Hall of Fame, został też wybrany najlepszym pięściarzem lat 90-tych.

W przebogatej kolekcji mistrza czterech kategorii wagowych znalazły się: pas federacji IBF w wadze średniej, pas IBF w super średniej, pasy WBC, IBF, WBA i IBO w półciężkiej oraz trofeum WBA w królewskiej dywizji. Jones nigdy nie zawojował kategorii cruiser.