LARRY HOLMES KRYTYKUJE FLOYDA MAYWEATHERA

Leszek Dudek, boxingscene.com

2011-01-13

Wieloletni dominator królewskiej kategorii, Larry Holmes, miał tego pecha, że objął we władanie dywizję, którą właśnie opuszczał niezwykle charyzmatyczny Muhammad Ali. "The Easton Assassin" nigdy nie został ulubieńcem tlumów, a na pewno nie w takiej mierze, jak wspomniany "The Greatest". Holmes ostatecznie zawiesił rękawice na kołku w 2002 roku - na kilka miesięcy przed 53. urodzinami. Dziś uznaje się go za jednego z największych pięściarzy wszechczasów, a jego lewy prosty uważany jest za znacznie lepszy od tego, którym dysponuje Władimir Kliczko.

Holmes jest przekonany, że najbardziej popularny amerykański bokser, Floyd Mayweather Jr. (41-0, 25 KO), nie będzie tak mile wspominany po zakończeniu kariery.

- Nie sądzę, by tak miało się stać. Ten koleś jest strasznym dupkiem. Nie wiem co tak naprawdę jest jego problemem, ale on chyba nie zdaje sobie sprawy z tego jak jest odbierany. Cały czas chwali się pieniędzmi w czasach, gdy nie minął jeszcze wielki kryzys ekonomiczny. Ludzie nie mogą znaleźć pracy, a on pokazuje się z plikami banknotów i pozuje do zdjęć - powiedział champion.

Holmes uważa, że "Money" mógłby osiągnąć ten status, co przed laty Sugar Ray Leonard, lecz nie jest to możliwe przy jego obecnym zachowaniu.

- Czy mógłby być tak popularny jak Sugar Ray Leonard? Tak, bez wątpienia. Musiałby jednak być innym człowiekiem, a jest zadufanym w sobie dupkiem. Obraża ludzi, gra złego chłopaka. Mówi: "ta dziwka, tamta dziwka". Nie pozwalam nikomu mówić tak przy mnie - oświadczył "Morderca z Easton".

Holmes nie spodziewa się, by Mayweather zwrócił uwagę na jego wypowiedź. Dawny mistrz uważa, że Floyd Jr. nie zdaje sobie nawet sprawy, że jego umiejętności i wrodzony talent to zasługa jego najbliższych krewnych - ojca i wujka.

- Tak, jest znakomitym bokserem, ale miał to w genach. On nawet o tym nie mówi. Powinien być skromny. Powinien być kimś, kogo ludzie będą lubić, szanować i podziwiać - twierdzi eks-pięściarz.

"Morderca z Easton" ciepło wypowiedział się na temat największego rywala Floyda - Manny'ego Pacquiao (52-3-2, 38 KO).

- Jestem z niego dumny. Jego walki są ekscytujące, ludzie chcą go oglądać. Wszystko, do czego doszedł Manny, jest zasługą Freddiego Roacha. Niewielu pamięta, że Roacha trenował Eddie Futch. Mnie przygotowywali Ray Arcel i Freddie Brown. Czasem w moim narożniku był też Eddie. Najlepsi eksperci pracowali nad moim rozwojem. Richie Giachetti, on też znał boks jak mało kto, ale nie umiał tego przekazywać. Właśnie dlatego waga ciężka w Stanach praktycznie nie istnieje. Nie ma nikogo kto mógłby uczyć tych chłopaków - uważa Holmes.