LEBIEDIEW PRZED DZISIEJSZĄ WALKĄ

Przemysław Osiak, Informacja własna

2010-12-18

Zdaniem wielu pięściarskich ekspertów, walka z Denisem Lebiediewem będzie jedną z najtrudniejszych w karierze mistrza świata federacji WBO w wadze junior ciężkiej Marco Hucka. 31-letni Rosjanin spodziewa się, że w walce, która odbędzie się w sobotni wieczór w Berlinie, niemiecki przeciwnik może uciekać się do nieczystych zagrań, do czego zdążył już przyzwyczaić. Aby radzić sobie z faulami 26-letniego Hucka, Lebiediew sparował ze swoimi przyjaciółmi, Fiodorem i Aleksandrem Emelianienko, jednymi z najsłynniejszych zawodników MMA na świecie. Podopieczny Walerego Biełowa do walki podchodzi spokojnie i zapewnia, że do Rosji zabierze ze sobą nie jeden, a dwa pasy.

- Decyzja o tym, że pańska walka z Huckiem odbędzie się 18 grudnia została ogłoszona na początku listopada. Czasu na dobre przygotowania było w sam raz?
Denis Lebiediew: Czasu miałem wystarczająco dużo. Wszystko odbyło się zgodnie z planem. Mogę powiedzieć szczerze, że pracowaliśmy jak należy.

- Na początku sparingów w Rosji pomagali panu znani zawodnicy MMA Fiodor i Aleksander Emelianienko.
DL:  Bracia Emelianienko to moi bliscy przyjaciele. Przede wszystkim uczyli mnie w jaki sposób "rewanżować się" pięściarzowi walczącemu nieczysto. Sądzę, że po tego typu zajęciach będę w stanie stawić odpowiedni opór Huckowi. Dla nikogo nie jest tajemnicą,  że zdarza mu się boksować nieczysto.

- Jak dokładnie wyglądały pańskie sparingi z braćmi? Walczyliście tylko w stójce, czy również w parterze?
DL: Podczas treningów tylko w stójce, a poza nimi także w parterze. To drugie robiłem dla przyjemności, starałem się trochę poduczyć dla samego siebie.

- Podejrzewa pan, że 18 grudnia Marco Huck znów będzie faulował?
DL: Najprawdopodobniej tak. Brudny styl walki Huck ma po prostu we krwi. W każdej jego walce widziałem jakieś niedozwolone posunięcie.

- Po pańskim powrocie na ring przed dwoma laty (Lebiediew miał przerwę w latach 2004-2008) ani razu nie boksował pan dłużej niż przez sześć rund. Natomiast w całej karierze żadna pańska walka nie trwała więcej niż dziesięć odsłon. Nie ma pan wątpliwości, że jeśli przyjdzie walczyć z Huckiem przez dwanaście rund, to wytrzyma pan cały pojedynek?
DL: Do każdej walki przygotowuję się tak, jakby miała trwać cały dystans. Po tym jak wygrałem pas interkontynentalnego mistrza WBO (w lipcu ubiegłego roku z Enzo Macarinellim, przyp. red), zawsze przygotowuję się na dwanaście rund. Przygotowanie fizycznie nie powinno zatem stanowić dla mnie problemu.

- Huck jest znany ze swojego mocnego uderzenia. Pamięta pan w swojej karierze tak silnie bijącego przeciwnika jak Niemiec?
DL: Kilku przeciwników, z któymi spotykałem się w swojej karierze nie uderzało słabiej niż Huck. Wśród nich byli na pewno Enzo Macarinelli i Ali Ismaiłow, całkiem mocno bił również Eliseo Castillo. Każdy z nich miał zdolność do kończenia walk przed czasem.

- Nie boi się pan walczyć w Niemczech? Wielu pięściarzu już przegrało tam na punkty, wcale nie zasługując na porażkę.
DL: Rzeczywiście, w Niemczech zdarzają się takie sytuacje, sam widziałem kilka z nich. Już od małego uczono mnie jednak, że przede wszystkim trzeba być lepszym od rywala, a przy dużej przewadze nie zostawi się mu żadnych szans.

- Na jednej z konferencji prasowych Marco Huck niezbyt ładnie wypowiedział się na temat pańskiej aparycji. Denerwuje pana takie zachowanie Hucka?
DL: Starałem się w ogóle o tym nie myśleć i udawało mi się to. Nie słyszałem tego osobiście, nie zaglądałem zbyt często do Internetu.

- Klika dni temu Huck znów pokazał różki, wręczając panu pas wykonany z plastiku. Ta sytuacja również nie miała wpływu na pański nastrój?
DL: Ani trochę. W domu mam trójkę dzieci, które będą się bawić plastikowym pasem wręczonym przez Hucka. Z kolei ja postaram się wywalczyć ten prawdziwy pas.

- Można powiedzieć, że walka  Huck-Lebiediew to pojedynek Niemcy kontra Rosja. Presja kibiców pomaga, czy lekko denerwuje?
DL: Pomaga. Mam świadomość, że kibicuje mi Moskwa, Rosja, a nawet jeszcze więcej ludzi.

- Typując wynik jutrzejszej walki, powie pan: wyłącznie zwycięstwo Denisa Lebiediewa?
DL: Tak.

- Nokaut?
DL: Tylko Bóg wie. Będzie tak, jak ma być. Nie chcę bawić się w przypuszczenia. Razem z moim zespołem wyjdziemy, aby jak najlepiej odrobić swoje zadanie domowe.