HOPKINS: NADCHODZI STARY SPRYTNY LIS

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-12-18

Już dzisiaj w nocy na ringu w Quebec w Kanadzie może dojść do historycznego wydarzenia. Żywa bokserska legenda, Bernard Hopkins (51-5-1, 32 KO), który w styczniu będzie obchodził 46. urodziny, zmierzy się z ulubieńcem miejscowej publiczności i młodszym o 18 lat Jeanem Pascalem (26-1, 16 KO). Stawką pojedynku rozgrywanego w kategorii półciężkiej będą należące do mistrza z Kanady pasy federacji WBC i IBO.

Kiedy noszący przydomek ‘Egzekutor’ Hopkins zaczynał swoją profesjonalną karierę, jego dzisiejszy przeciwnik miał 5 lat. Było to 11 października 1988 roku w Atlantic City.

- Pięć lat! - wykrzykuje zaskoczony Bernard. - Kurde, to nieźle. Nie wiedziałem o tym, ale to tylko dowód na to jak wielkim talentem obdarzył mnie Bóg. Dlatego teraz jestem gotowy na Pascala i wszyscy ci, którzy mnie znają, wiedzą, że najlepsze walki toczę wtedy, gdy jestem przyparty do muru.

- Jestem strasznie podekscytowany tym starciem. Nie czułem czegoś takiego od wielu już lat - zapewnia ‘Egzekutor’. - Pokażę dzisiaj całemu światu na co mnie jeszcze stać i rozpocznę kolejny rozdział w moim życiu.

 Warto dodać, że wówczas, w 1988 roku, Bernard przegrał z Clintonem Mitchellem. Mało kto się wtedy spodziewał, że po tak pechowym początku pięściarz z Filadelfii odniesie w przyszłości tak wielkie i spektakularne sukcesy. Lista jego ofiar jest bardzo długa i można na niej znaleźć takie światowe gwiazdy jak Glen Johnson, Felix Trinidad, William Joppy, Oscar De La Hoya, Howard Eastman, Antonio Tarver, Ronald Wright, czy Kelly Pavlik. Hopkins na wiele lat bezdyskusyjnie zdominował kategorię średnią, stając się jej prawdziwym władcą.

Mimo tak wielu sukcesów i 22 lat spędzonych na profesjonalnych ringach, ten ambitny 45-letni pięściarz wciąż wstaje codziennie o 5 rano i biega 8 kilometrów, a następnie przez 3 godziny trenuje na sali. Wciąż również czuje głód boksu, jest żądny zwycięstw i kolejnych tytułów.

Jednakże Pascal będzie dla niego twardym orzechem do zgryzienia. Zawodnik z Haiti w swojej karierze przegrał tylko raz w 2008 roku, po wspaniałej12 rundowej wojnie z Carlem Frochem. Dwa razy pokonał także Adriana Diaconu, a w swoim ostatnim występie zwyciężył faworyzowanego Chada Dawsona. Dlatego Hopkins zdaje sobie sprawę jak ciężkie czeka go dzisiaj zadanie. Mimo to jest pewny zwycięstwa.

- O tak, to dobry pięściarz, szybki i agresywny. Czeka na twoje błędy i chce cię znokautować. Taki młody wilczek - dodaje ze śmiechem Hopkins. - Ale przyjrzyjmy się poważniej jego rekordowi. Tak naprawdę gdyby wymazać z niego Carla Frocha i Dawsona, to cała reszta jest pięściarzami kategorii B. Teraz spójrzmy na mój rekord i porównajmy moich przeciwników. Chyba wszystko jest już jasne.

- Podobno idolem Pascala jest Roy Jones. Ja go pokonałem. To samo zrobię z nim. On liczy na wsparcie swojego tłumu, ale ja walczyłem już w jaskini lwa nie raz i nie dwa. I zawsze zwyciężałem. Popatrzcie co zrobiłem z Tito Trinidadem w Nowym Jorku, gdzie żyje największe skupisko jego braci z Puerto Rico. Dzisiaj to samo zrobię w Kanadzie. Zwyciężę Pascala na oczach jego fanów. Nadchodzi stary sprytny pies i nic go nie powstrzyma!

Czy weteran z Filadelfii zdetronizuje dzisiaj kolejnego młodego wilka? Czy kły Hopkinsa będą po tylu już latach wciąż wystarczająco ostre, aby sprawić niespodziankę podobną do tej z Kelly Pavlikiem? Odpowiedź przyniesie nam najbliższa noc.