KUBAŃSKA (BEZ)NADZIEJA

Wojciech Czuba, Informacja własna

2010-12-18

Kiedy po ucieczce z Kuby Odlanier Solis (17-0, 12 KO) przechodził na zawodowstwo, wszyscy kibice i znawcy bokserscy zadawali sobie tylko jedno pytanie. Brzmiało ono nie czy, a kiedy ten fenomenalny pięściarz zdobędzie zawodowe mistrzostwo świata.

Po tym co Odlanier osiągnął na ringach amatorskich spodziewano się, że jako zawodowiec dokona wręcz cudów. Przypomnijmy tylko najważniejsze sukcesy 30-latka z Havany. Solis 4-krotnie wywalczył mistrzostwo świata, (w tym raz jako junior), w 2004 roku w Atenach zdobył złoto olimpijskie, a w 1999 złoto igrzysk panamerykańskich. 6 razy piastował tytuł mistrza Kuby. W sumie stoczył około 347 walk z czego tylko 12 przegrał. Dwukrotnie jego wyższość musiał uznać inny światowy gwiazdor ringów amatorskich, doskonały Felix Savon, a także między innymi Sultan Ibragimov, David Haye, Kubrat Pulev, czy Rosjanin Alexander Alekseev.

Niestety na razie ‘La Sombra’ prezentuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Mimo iż jest niepokonany, a jego dotychczasowy rekord 17 zwycięstw, w tym 12 przed czasem robi wrażenie, to jednak występem takim jak wczorajszy Kubańczyk srogo rozczarowuje.

Stawką piątkowego pojedynku był status oficjalnego pretendenta do tronu federacji WBC, na którym zasiada Witalij Kliczko. Jego przeciwnikiem był Amerykanin Ray Austin (28-5-4, 18 KO), 40-letni bokserski drugoligowiec, z którym mimo przewagi Odlanier męczył się niemiłosiernie tocząc nudne jak flaki z olejem widowisko. Nieczęste brawa rozlegały się praktycznie tylko wówczas, kiedy w ringu pojawiały się skąpo ubrane hostessy z kolejnymi numerami rund.

Co prawda ostatecznie Kubańczyk zwyciężył, ale dopiero przez dyskwalifikację w 10 rundzie. Bez wątpienia ukraiński czempion oglądając zapuszczonego i otłuszczonego Solisa w akcji, po ogłoszeniu końcowego werdyktu poszedł spać spokojnie. O ile nie usnął wcześniej, po kilku pierwszych rundach.

Z pewnością kibice na całym świecie, którzy zarwali noc dla tego pojedynku zadają sobie dzisiaj pytanie. Co stało się z obecną królewską kategorią, w której szansę walki w eliminatorze o jej najwyższe trofeum dostają tacy pięściarze? No cóż, niech każdy sam sobie na nie odpowie, a leniwy pretendent niech się weźmie za treningi.