PACQUIAO: NIE CHCIAŁEM ZROBIĆ MU KRZYWDY

Leszek Dudek, boxingscene.com

2010-11-14

Zgodnie z przewidywaniami ekspertów, filigranowy Manny Pacquiao (52-3-2, 38 KO) kompletnie zdominował ambitnego Antonio Margarito (38-7, 27 KO) i po dwunastu rundach wygrał bardzo wysoko na punkty. Jeszcze w pierwszej połowie walki pod prawym okiem Meksykanina pojawiło się rozcięcie, które kilkanaście minut później przerodziło się w głęboką ranę. "Pacman" bezlitośnie obijał niezwykle odpornego rywala przez jedenaście rund, lecz postanowił nie znęcać się nad nim w ostatniej odsłonie i pozwolił rozbitemu "Tony'emu" dotrwać do gongu kończącego walkę.

- Zlitowałem się nad nim. Wyglądał, jakby miał na sobie krwawą maskę. Chciałem, by sędzia uważnie mu się przyjrzał. W dwunastej rundzie nie szukałem już nokautu, chciałem tylko dokończyć walkę. W narożniku dostałem instrukcje, by ostrożnie przeboksować to starcie - powiedział "Pacman".

Filipińczyk, który w dzisiejszym pojedynku zdobył pas WBC w dywizji junior średniej, jest najbardziej utytułowanym pięściarzem w historii. Nikt poza nim nie zdobył tytułów mistrzowskich w ośmiu kategoriach wagowych.

- Dałem z siebie wszystko, by wygrać tę walkę. Nie spodziwałem się, że on będzie taki dobry - przyznał Pacquiao.