76 LAT TEMU URODZIŁ SIĘ ZBIGNIEW PIETRZYKOWSKI

Redakcja, Informacja własna

2010-10-04

Każdy kibic boksu, jeśli nie zna, powinien poznać to nazwisko, Zbigniew Pietrzykowski. Urodził się 4. października 1934 roku, w Bestwince. Przez cała karierę związany był z Bielsko-Białą. Przygodę z boksem rozpoczął w sekcji miejscowego BKS. Młody Zbyszek chciał boksować w barwach BBTS, który to klub miał dużo lepszą od BKS drużynę, jednak zabronił mu tego starszy brat Wiktor, również pięściarz. Po kliku miesiącach udało mu się zmienić klub na wymarzony BBTS, stało się tak, gdy brat zobaczył, że Zbigniew całkiem dobrze boksuje.

W swojej amatorskiej karierze, w sumie zdobył 11 tytułów mistrza Polski, czterokrotnie zdobywał mistrzostwo Europy, trzykrotnie medal olimpijski. W tym czasie stoczył 350 walk, wygrywając 334, remisując 2 i przegrywając 14. Aż 44. razy wystąpił w koszulce z orłem na piersiach. Najsłynniejszą walką jaką stoczył Pietrzykowski, był finałowy pojedynek na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie, w 1960. W finale wagi półciężkiej, Polak nieznacznie przegrał z rozpoczynającym swą karierę Cassiusem Clayem, potem znanym jako Muhammad Ali.

A oto co o tej walce w jednym z wywiadów mówił po latach sam Zbigniew Pietrzykowski:

- To była walka o wysoką stawkę, najwyższą w boksie amatorskim. Przegrałem ale nie z byle kim tylko późniejszym bokserem wszechczasów, Muhammadem Ali. Zaś co do samej walki to był to dla mnie najtrudniejszy przeciwnik z jakim skrzyżowałem rękawice, głównie ze względu na wspaniałe warunki psychofizyczne. Był zawodnikiem niesłychanie wszechstronnym, wyższym ode mnie a poza tym młodszym. Ten ostatni atut okazał się szczególnie groźny dla mnie, jako że Clay toczył walkę ze mną na tak wysokich obrotach, że pod koniec trzeciej rundy po prostu zabrakło mi sił. Pamiętam, że tuż przed samą walką, kiedy odbywało się ważenie zawodników, porównywałem warunki fizyczne boksera z wagi ciężkiej i Claya i w duchu myślałem - oj, gdybym tylko miał za przeciwnika tego z ciężkiej, to chyba byłoby dużo łatwiej. I rzeczywiście, niesamowita elastyczność Cassiusa w ringu, szybkość spowodowały, że ja też musiałem walczyć na takich samych obrotach - dopóki starczało sił, było dobrze a potem, w przerwie pomiędzy drugą i trzecią runda widziałem, że on jest mniej zmęczony ode mnie i że będzie to najtrudniejsza runda w mojej karierze. No i miałem rację, ta część walki zdecydowanie należała do Muhammada Ali. Jedno co jeszcze mogę powiedzieć to to, że po tej walce nie byłem zdemolowany czy porozbijany ale faktem jest, że ostatnią rundę przegrałem wysoko. Z drugiej strony walka ta przyniosła mi ogromną sławę i pomimo upływu 40 lat, ciągle mówi się o niej.