BRIGGS: NIE MAM SZCZEGÓLNYCH ZAŁOŻEŃ TAKTYCZNYCH

Kuba Walkowiak, Informacja własna

2010-09-15

Już 16. paździenika w Hamburgu, Shannon Briggs (51-5-1, 45 KO) stanie przed szansą odebrania Witalijowi Kliczko (40-2, 38 KO) mistrzowskiego pasa. Zapraszamy na wywiad z pretendentem, który udzielił redakcji BOKSER.ORG.

- 16 października stoczy pan walkę z Witalijem Kliczko. Gdzie się pan przygotowuje i z kim?
Shannon Briggs: Trenuję w Miami na Florydzie z moim trenerem Hermanem Caicedo, który trenuje mnie od 8 lat. Są tutaj również Dave Concannon - mój trener od przygotowania siłowego oraz dietetyk zarazem, Alonzo Breland - asystent trenera, Anna Margaret Sanchez, która doskonali moje przygotowanie fizyczne oraz Tyrell Biggs - złoty medalista olimpijski z 1984 roku. Postanowiłem, że będę trenował właśnie tutaj, bo chciałem być blisko rodziny, gdyż aktualnie trwa tutaj okres huraganowy. Mam 38 lat i jestem skoncentrowany na swojej karierze, muszę być dobrze nastawiony psychicznie. Ta walka z Witalijem to wielka szansa, którą chcę wykorzystać.

- Jaką taktykę przygotowuje pan na tę walkę?
SB: Nie mam jakichś szczególnych założeń taktycznych. Ja po prostu chcę wyjść na ring i walczyć.

- Czy uważa pan, że mogłoby dojść do pańskiej walki z Tomaszem Adamkiem, gdyby nie wygrał pan w październiku?
SB: Ja wygram, a następnie będę chciał walczyć z Władimirem i Davidem Haye'em, aby skompletować wszystkie pasy. Walka z Adamkiem będzie na końcu.

- Jest pan już doświadczonym zawodnikiem. Myśli pan, że to ostatnia szansa, aby zdobyć mistrzowski pas?
SB: Ostatnia szansa? ... (śmiech). Mam nadzieję, że tak. Mam zamiar wygrać i zdobyć wszystkie tytuły mistrzowskie. Za mną wiele lat dużej kariery. Robiłem wszystko na przekór wszystkiemu. Moja matka przedawkowała narkotyki w dzień moich urodzin - 4 grudnia 1996 roku, a mój ojciec zmarł 3 lata wcześniej w więzieniu. Powiedziano mi, że nie bedę mógł uprawiać boksu ze względu na astmę. Wszystko przez to, że urodziłem się 4 miesiące za wcześnie i miałem słabo rozwinięte płuca. Gdy się urodziłem, miałem brązowe włosy, a teraz bywam blondynem (śmiech). W swojej karierze wygrywałem z takimi zawodnikami jak George Foreman, czy Siergiej Lachowicz, a na dodatek jestem żonaty z najpiękniejszą kobietą na Ziemi. Mam z nią dwójkę dzieci, które zostały nam zesłane od aniołów.

- Ukrainiec w swojej ostatniej walce zmierzył się z Albertem Sosnowskim i Polak nie wytrzymał dwunastu rund. Myśli pan, że październikowa walka potrwa pełen dystans?
SB: Nie. Znokautuję go, bijąc w narożniku. W przeszłości miałem problemy z oddychaniem, ale tej dolegliwości już nie ma. Nie boksowałem dwa lata, lecz w 2009 roku powróciłem na ring dzięki doktorowi Charlesowi Hensleyowi, który przepisał mi wspaniały lek o nazwie Zivair. To lekarstwo pomogło nie tylko mi, ale również mojemu czteroletniemu synowi, który odziedziczył astmę po mnie. Doktor Hensley stwierdził, że astmę trzeba leczyć, bo w walce z tą chorobą nie można zwlekać.W Stanach codziennie pięć osób umiera na astmę, a 30 tysięcy innych trafia do szpitali.

- Wiele osób twierdzi, że jest pan zbyt słaby by wygrać z Witalijem. Czy chce pan coś tym ludziom powiedzieć?
SB: Chcę im podziękować, bo kocham udowadniać swoją siłę ludziom, którzy mnie nie doceniają. Jest to dla mnie takie uczucie, jak to, które towarzyszy mi, gdy widzę swoja piękną żonę (śmiech).

- Chce pan odwiedzić Polskę przed walką w Niemczech?
SB: Byłem już w Warszawie jako amator w 1992 roku i  było to niesamowite przeżycie. Pamiętam sytuację, gdy byłem w sklepie z polską walutą. Spotkałem tam ubogie dzieci, które pytały mnie o jedzenie i pieniądze, więc wziąłem swoje kilkaset dolarów i kupiłem im pożywienie oraz dałem pieniądze. Czułem się dobrze, bo pomogłem dzieciom, dając im na jedzenie i słodycze. Te dzieci skojarzyły mi się wtedy ze mną w okresie, w którym dorastałem. Miały oczywiście inny kolor skóry, ale wyglądały jak ja w młodości. Kocham Polskę!

Rozmawiał: Kuba Walkowiak