GWARDZISTA WŁADIMIR KLICZKO

Jarosław Drozd, Opracowanie własne

2010-09-10

Kiedy w 1996 r. na Igrzyskach Olimpijskich złoty medal w kategorii superciężkiej zdobył zaledwie 20-letni Ukrainiec Władimir Kliczko, w polskim środowisku bokserskim żartowano przez łzy, że wprawdzie nasza ekipa wraca z Atlanty bez medalu, ale olimpijskie złoto przypadło w udziale pięściarzowi Gwardii Warszawa.

19-letni Władimir Władimirowicz Kliczko przyjechał do Warszawy jesienią 1995 r. w glorii wicemistrza świata juniorów (1994) oraz mistrza Europy juniorów (1993). W swoim sportowym CV miał m.in. punktowe (9-6) zwycięstwo z ówczesnym liderem polskiej kadry, Wojciechem Bartnikiem podczas prestiżowego turnieju w Halle.

Trudno, po prawdzie, orzec ile pod względem sportowym dała Kliczce wspomniana bokserska przygoda sprzed lat. Treningi w legendarnej hali Mirowskiej prowadzili wówczas Hubert Okrój, Paweł Skrzecz i aktualny trener reprezentacji Polski, Stanisław Łakomiec, na których doświadczeniu i fachowości młody Władimir mógł zapewne polegać. Gorzej było z ringową rywalizacją, bo nasi rodzimi ligowcy nie kwapili się, by ryzykować utratę zdrowia w starciu z niebezpiecznym Ukraińcem. Ci którzy zdecydowali się na pojedynek, prawie zawsze przegrywali przed czasem (jak m.in. kadrowicze Krzysztof Rojek i Tomasz Zeprzałka). Z perspektywy czasu warto wspomnieć nazwisko jedynego, który z gwardzistą wytrzymał pełen 3-rundowy dystans. Był nim Mirosław Czerniak z Jastrzębia, niegdysiejsza nadzieja naszego młodzieżowego boksu.

A kariera Władimira rozkwitała z imprezy na imprezę. W 1995 r. dotarł w Berlinie do ćwierćfinału amatorskich mistrzostw świata, ulegając w walce o medal na punkty (2-6) Niemcowi Luanowi Krasniqi. W tym samym roku wygrał oficjalne "wojskowe" mistrzostwa świata (CISM) we włoskiej Aricci, pokonując w półfinale Sinana SamilSana z Turcji i rewanżując się w finale Luanowi Krasniqi.



Pierwsza połowa roku olimpijskiego (1996) bynajmniej nie zwiastowała wspaniałego sukcesu, jakim był złoty medal Igrzysk. Kliczko wygrał wprawdzie doroczny turniej Strandżata, ale na mistrzostwach Europy w Vejle zastopował go na punkty (6-1) znakomity, acz niedoceniany, Rosjanin Aleksiej Lezin. Drogi tych dwóch znakomitych zawodników skrzyżowały się w olimpijskim półfinale, z którego obronna ręką wyszedł młodszy o 3 lata Ukrainiec. Nawet finałowy bój, z twardym kolosem (182 cm/140 kg) Paea Wolfgrammem z Tonga (na zdjęciach), był już dla Kliczki zadaniem łatwym. Był to zarazem jego 118-ty, ostatni amatorski pojedynek (rekord: 106-12).     
 


 

Kibice amatorskiego boksu zapamiętali Władimira Kliczko jako pięściarza zrównoważonego, boksującego bardzo spokojnie, w sposób zimny i wyrachowany. Ukrainiec nie wdawał się w ringowe awantury, unikał wymian mocnych ciosów, wygrywając większość swoich walk ciosami prostymi.