AUSTRALIJSKIE GWIAZDY O SKANDALU W PERTH

Leszek Dudek, boxingscene.com

2010-07-24

Echa środowej walki o pas IBO w wadze junior ciężkiej wciąż nie milkną. Odbywany w Perth pojedynek zakończył się po 29. sekundach, gdy challenger - Paul Briggs (26-4, 18 KO) został wyliczony po nieczystym lewym prostym na skroń. Nokaut wyglądał tak nieprzekonująco, że wszczęto śledztwo mające na celu ustalenie, czy walka nie została sprzedana.

Oto jak tę niecodzienną sytuację skomentowały osobistości australijskiego boksu.

- Tak świat widzi teraz całą Australię. Boks powoli umiera w tym kraju - powiedział Lovemore N'dou (47-11-2, 31 KO), były mistrz IBF wagi junior półśredniej obecnie dzierżący pas IBO w limicie 147 funtów.

- Nie sądzę, by można było to odkręcić i jakoś się pozbierać. Australijski boks już wcześniej był na kolanach. Walka Green-Briggs to kolejny kopniak - twierdzi Jeff Fenech, dawny champion trzech kategorii wagowych.

- To było żałosne przedstawienie. Kompletnie niepotrzebne. W ostatniej dekadzie brakowało wiarygodności w walkach toczonych na terenie Australii - uważa Johnny Lewis, były trener Fenecha i Briggsa.

- Jestem pięściarzem PPV i zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli ludzie będą zmuszeni płacić za takie rozczarowania, to w końcu przestaną płacić. Przestaną interesować się boksem, a my stracimy popularność - zauważa Vic Darchinyan (35-2-1, 27 KO), były mistrz wag muszej i super muszej, który obecnie posiada pas IBO w kategorii koguciej.

- Boks wciąż będzie numerem jeden wśród sportów kontaktowych. Atomsfery podczas walki nie da się porównać z niczym innym - przekonuje Kostya Tszyu (31-2, 25 KO), były niekwestionowany mistrz wagi junior półśredniej, który ostatnio wyznał, że mimo 40. lat na karku wciąż myśli o boksie.