KLICZKO: POWIETKIN WCIĄŻ NIE PODPISAŁ KONTRAKTU

Przemysław Osiak, sport-express.ru

2010-07-21

Po konferencji prasowej we Frankfurcie dotyczącej walki o mistrzostwo świata IBF, IBO oraz WBO, Władimir Kliczko (54-3, 48 KO) opowiedział dziennikarzowi Sport Expressu o tym, jak przedstawia się sytuacja nadchodzącego pojedynku z Aleksandrem Powietkinem (19-0, 14 KO). Jak mówi Kliczko, kontrakt na walkę do tej pory nie został podpisany przez rosyjskiego pretendenta i niewykluczone, że dojdzie do zmiany przeciwnika na Samuela Petera (34-3, 27 KO). Rozmowa z ukraińskim mistrzem dotyczyła również ewentualnych konfronacji: Władimira z Davidem Haye’em oraz brata – Witalija z Nikołajem Wałujewem.

- Wygląda na to, że pozazdrościł Pan Haye’owi jeśli chodzi o podgrzewanie atmosfery przed walką?
Władimir Kliczko: Głowy przeciwnikowi odrywać nie będę (śmiech).

- A teraz poważnie. Czy walka z Powietkinem odbędzie się?
WK: Walczyć będę tak czy inaczej. Z Powietkinem albo z Peterem, który znajduje się na kolejnym miejscu w rankingu IBF. Jeśli wyjdę na ring przeciwko Nigeryjczykowi, będzie to nasz rewanż.

- Wszędzie ogłoszono już, że 11. września będzie Pan walczył z Powietkinem na stadionie piłkarskim we Frakfurcie. Dlaczego więc pojawiają się u Pana myśli, że walka może się nie odbyć?
WK:
Wie Pan, do sportowców należą pewne obowiązki. W historii boksu jeszcze nie zdarzyło się, żeby jeden z bokserów nie uczestniczył w konferencji prasowej. Co więcej, nie było nawet jego przedstawicieli. Jestem nadzwyczaj rozczarowany i nie mogę w tej chwili zagwarantować, że Powietkin będzie moim rywalem 11. września.

- Czy kontrakt na walkę jest podpisany?
WK: Nie. Nasza grupa, K-2 wygrała przetarg. Widzimy dokładnie: obóz Powietkina nie wyraził życzenia ani na podpisanie kontraktu, ani na przyjazd ze zgrupowania w USA do Frankfurtu. W ciągu dwóch tygodni nakłanialiśmy Powietkina na przyjazd, ale odmawiał. Później IBF zmuszała go do wizyty we Frankfurcie. Z naszej strony wszystko było gotowe, lecz w niedzielę w nocy otrzymaliśmy informację: „Niestety, Sasza nie może przylecieć”. Mój kontrakt jest podpisany. Powietkin swojego autografu pod umową z grupą K-2, do której należą prawa do organizacji walki, nie złożył.

- Jak Powietkin tłumaczy tę sprawę?
WK: Do tej pory, w ciągu dwóch tygodni nie otrzymaliśmy od niego wyjaśnień. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Należy zapytać o to Powietkina.

- Mówi się, że przy takich obciążeniach, które ma obecnie Powietkin, nie można przerywać cyklu przygotowawczego i być może dlatego nie przyleciał do Frankfurtu…
WK:
Jak to nie można? Do walki zostało jeszcze osiem tygodni. Jest takie powiedzenie: Jeśli nie chcesz przerywać treningów, to możesz trenować dalej – nie przystępując do pojedynku. Wszystko to może dla Aleksandra zakończyć się tym, że IBF wyrzuci go ze wszystkich rankingów. Decyzja może zostać podjęte w ciągu najbliższych dwóch dni. Ogólnie mówiąc, obóz Powietkina zachowuje się niezrozumiale. Można powiedzieć, że składa się on z trzech stron: promotora, który chce otrzymywać pieniądze, trenera raz informującego o tym, że Sasza nie jest gotowy, a drugi raz głoszącego, że znokautuje Kliczkę. Trzecia strona to oczywiście Sasza, który na koniec musi podjąć decyzję.

- W ostatnim czasie dużo mówiło się o tym, że przed walką z Powietkinem będzie Pan musiał przejść kontrolę dopingową zgodną z regułami WADA…
WK:
W obozie Aleksandra była nadzieja, że uprę się i powiem: „Nigdy w życiu!”. A potem będzie się mówiło: „Ach, jaki ten Kliczko zły, nie chce kontroli dopingowej i dlatego wina za nieodbytą walkę leży po jego stronie”. A ja zgodziłem się na wszystko, nie ma problemu. Mogę przejść badanie antydopingowe choćby teraz – na konferencji prasowej.

- Jak wygląda sytuacja związana z walką przeciwko Haye’owi?
WK:
Szczerze mówiąc, nie rozumiem takich sportowców jak Haye. Krzyczy całemu światu, że znokautuje Kliczkę i zostanie najlepszym w wadze ciężkiej. Jednak przed walką ze mną nagle zabolały go plecki. A przed walką z Witalijem oznajmił: pewnie walka z Wałujewem będzie dla Kliczki prostsza, dlatego wybrał Rosjanina. Niedawno oficjalnie zwróciłem się do niego przez video w internecie – nie chciałem, aby informacja szła przez menedżerów, prasę. Starałem się, aby kibice zobaczyli mój stosunek do tej walki i zrozumieli mój punkt widzenia. Proszę mi wierzyć, przystaliśmy na wszystkie wymagania Haye’a.

- Chodziły słuchy, że Brytyjczyk żądał, aby do niego należały prawa transmisyjne do Anglii, a do Pana – do Niemiec…
WK:
Chciał umowy, w której wszystko byłoby 50:50, a my zgodziliśmy się na to. Na pewno zna Pan historię o złej baletnicy…

- Parę dni temu Teddy Atlas powiedział, że w danej chwili Władimir Kliczko jest w swoiej życiowej formie. Co Pan o tym sądzi?
WK:
Uważałem tak, kiedy miałem 30 lat, potem 31, 32, 33… Obecnie mam 34 lata i jestem coraz lepszy. Zawsze oczekuje się na szczyt formy, później myśli się, aby na nim pozostać. Nastepnie przychodzi spadek. Jednak w tej chwili jestem pozytywnie zaskoczony moją fizjonomią – czuję się wspaniale. Witalij wrócił po przerwie, walczył z Peterem, a w wieku 38 lat z Arreolą był w takiej formie, w której nigdy wcześniej go nie widziałem.

- Przy okazji o Witaliju. Co z jego ewentualną walką z Wałujewem?
WK:
Problem Nikołaja jest taki, że nie może się zdecydować. Dlatego nie ma wielkiego sensu kontaktować się z nim. O wszystkim decyduje nie Wałujew, a Don King. Nikołaj może tylko powiedzieć jedno albo drugie.. Wątpię, aby Wałujew miał wpływ na Kinga i ewentualny kontrakt będzie oglądany nie przez niego, ale przez adwokatów Amerykanina.

- Parę dni temu pojawiła się informacja, że Don King, zgodził się na to, że grupa K-2 zapłaci za walkę z Wałujewem 1,5 miliona dolarów…
WK:
On i jego partnerzy dziennikarzom mówią jedno, a w procesie negocjacji Don King nie zgadza się z żadnym punktem. Taką obrali taktykę.

- Mówi się, że Donowi Kingowi nie odpowiada punkt, w którym Witalij w przypadku rewanżu po ewentualnej porażce mimo wszystko otrzyma więcej niż Wałujew…
WK:
Nie chcę dyskutować o warunkach kontraktu. Propozycja została złożona. Niech Kola podziękuje lepiej Donowi Kingowi, któremu tak bardzo ufa, za to, że nie przystał na 2,5 miliona dolarów. Niech poczeka i z 1,5 miliona zrobi się milion, a potem 500 tysięcy. Mówiąc wprost, osobiście jestem zdziwiony dlaczego Wałujewowi, który stracił tytuł, trzeba płacić takie sumy. Tylko za warunki fizyczne? Sądzę, że z dnia na dzień jego akcje będą spadać.

- Czy prawdą jest, że wariantem zapasowym dla Witalija jest Briggs?
WK:
Briggs to jeden z możliwych przeciwników.

- Kiedy Witalij może wyjść na ring?
WK:
Myślę, że w październiku lub listopadzie.

- A kiedy Pan zacznie przygotowania do walki 11. września?
WK:
W tym tygodniu wyjeżdżam na obóz do Austrii.

- Najważniejsza rzecz to kwestia przeciwnika…
WK:
Nic strasznego. Przestawiłem się z Haye’a na Czagajewa – z boksera leworęcznego na mańkuta – w ciągu dwóch tygodni. Dzięki doświadczeniu nie mam żadnych problemów z nagłymi zmianami przeciwników.

- 11 września – to chyba nie jest najlepsza data do tego, aby transmitować walkę w USA…
WK:
W ten dzień stadion we Frankfurcie jest dostępny. Oczywiście, 11. września zdarzyła się wielka tragedia, co zrobić… Lecz samoloty latają, ludzie żyją dalej. Walka będzie transmitowana w Ameryce. Konkretów co prawda dotychczas nie ma, ale niewykluczone, że walkę kupi, dla przykładu, ShowTime.