HERELIUS MISTRZEM ŚWIATA

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-07-04

Jedno jest pewne - nowy mistrz świata federacji WBA w wadze junior ciężkiej jest jednym z najsłabszych ze wszystkich mistrzów ostatniej dekady. Steve Herelius (20-1-1, 12 KO), bo o nim mowa, pokonał przed momentem przez nokaut techniczny Firata Arslana (29-5-1, 18 KO), który nie był w stanie podjąć walki przed dwunastą rundą.

Pierwsze dziewięć minut należało do Francuza, który choć mało zgrabnie, to jednak dzięki dobrej pracy nóg był nieuchwytny dla agresywnego, ale trochę topornie atakującego Arslana. Niemiec w końcu przejął inicjatywę w rundzie czwartej i piątej, skutecznie bijąc długim prawym prostym.

W szóstej odsłonie Steve znów się przebudził i zyskał przewagę, lecz już w siódmej był na skraju nokautu po obszernym lewym sierpowym Arslana. Później pojedynek zrobił się wyjątkowo brzydki i obfity w faule z obu stron. W dziesiątej rundzie Steve dostał w końcu ostrzeżenie po tym, jak brutalnie i z premedytacją zaatakował rywala głową. Wszystko rozstrzygnęło się w starciu jedenastym.

Słynący zawsze z żelaznej kondycji Arslan oddychał bardzo ciężko, a Herelius wyczuwając jego słabość podkręcił jeszcze tempo. Naruszył przeciwnika krótkim prawym podbródkowym, a potem przez niemal minutę okładał go ciosami z obu rąk. Firata uratował jeszcze gong, jednak jego trener, Michael Timm, bez zastanowienia i żadnej konsultacji natychmiast poddał swojego podopiecznego. Jak się okazało chwilę potem, zrobił bardzo dobrze, bo Arslan stracił po kilku minutach przytomność. Miejmy nadzieję, że nic poważnego się mu nie stało...

Steve Herelius tymczasowym mistrzem federacji WBA. Z mojej strony mogę śmiało powiedzieć, iż w jego potencjalnej potyczce z Mateuszem Masternakiem bądź Pawłem Kołodziejem, bez większych oporów postawiłbym pieniądze na Polaków. Francuz szybko ten pas straci, bo i nie za bardzo zasługuje na miano mistrza świata.