SOSNOWSKI: CIĘŻKO PODEJŚĆ DO KLICZKI

Robert Małolepszy, Polska The Times

2010-06-02

Albert Sosnowski (45-3-1, 27 KO) w rozmowie z Robertem Małolepszym z Polska The Times stwierdził, że nie czuje się specjalnie dumny ze swojego pojedynku, odczuwa za to niedosyt, ponieważ szczerze wierzył, że może podjąć wyrównaną walkę z Witalijem.

Robert Małolepszy: Wszyscy oczekiwali, że skróci Pan dystans, że wciągnie Witalija w walkę w półdystansie. Tymczasem boksował Pan cały czas daleko od niego. W momencie zadawania ciosów zostawiał Pan nogi z tyłu. Bał się Pan podejść bliżej do Ukraińca?
Albert Sosnowski: Bać się na pewno nie bałem. Tego, mam nadzieję, nikt mi po tej walce nie zarzuci. Nogi zostawiałem z tyłu, fakt. To jest właśnie jeden z tych moich starych błędów, który wyszedł na wierzch ze zdwojoną siłą. Ale to nie było ze strachu. Po prostu za mało miałem czasu, by z trenerem Łapinem wyeliminować te wszystkie błędy, jakie nawarstwiły się u mnie przez lata kariery. Przecież ja praktycznie trenowałem sam.

- I naprawdę nie bał się Pan Witalija? Dla laika wydaje się to dość proste: daje Pan pół kroku do przodu i jest już Pan bliżej rywala.
Pewnie, że mogłem pójść do przodu na wariata. To zawsze można zrobić. Ale co to za sztuka nadziać się na bombę

- Mógł Pan w tej walce zdziałać więcej?
Zawsze można zrobić więcej. Dziś myślę sobie, że powinienem być bardziej agresywny, może jeszcze bardziej zaryzykować. A już na pewno więcej słuchać trenera. W pewnym momencie zacząłem boksować po swojemu. Wyszły na wierzch wszystkie moje braki techniczne. W końcowych rundach walki miałem podkręcać tempo, zamęczać Witalija. Tymczasem okazało się, że to on zamęczył mnie.

Rozmawiał Robert Małolepszy.