CZAGAJEW PRETENDENTEM DLA HAYE'A

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-05-23

Ruslan Czagajew (26-1-1, 17 KO) udanie powrócił po blisko rocznej przerwie i pokonał przed momentem Kali Meehana (35-4, 29 KO), stając się tym samym oficjalnym pretendentem dla panującego na tronie WBA Davida Haye.

Czagajew zaczął bardzo niemrawo i przez pierwsze trzy minuty nie zrobił praktycznie nic. Niewiele aktywniejszy był Australijczyk, ale dzięki lewym prostym zaznaczył swoją przewagę. Uzbek ostrzej ruszył na rywala w drugim starciu i po kilku prawych prostych wystrzelił w końcu bardzo mocnym lewym sierpem na głowę Meehana. Ta akcja przewijała się przez cały pojedynek, a Kali najwyraźniej nie potrafił znaleźć na nią lekarstwa. 

Ruslan wygrywał rundę po rundzie. W szóstym starciu po lewym sierpowym trafił w kombinacji jeszcze mocnym lewym prostym, jednak Meehan odpowiedział po kilku sekundach najmocniejszym ciosem w tej walce, prawym overhandem, który wylądował na szczęce Uzbeka i na chwilę go zatrzymał. Były mistrz świata organizacji WBA szybko doszedł do siebie i w dziewiątej odsłonie dwukrotnie zranił swojego oponenta - najpierw lewym hakiem na wątrobę, po którym Meehan krzywił się kilka sekund, a zaraz przed gongiem na przerwę trafił lewym sierpowym w okolice skroni Australijczyka i ten na chwilę stracił kontrolę nad swoimi nogami. Czagajew był mało aktywny, ale to dziś wystarczyło na jeszcze mniej agresywnego rywala. Ciekawie zrobiło się jeszcze w ostatniej odsłonie, gdy wyczerpany Kali rzucił wszystko na jedną szalę, ale ostatecznie o wszystkim decydowali sędziowie, a ci jednogłośnie opowiedzieli się za wygraną Czagajewa, punktując 117:112, 117:111 i 118:110.