BOKS RAJEM DOPINGOWICZÓW

Radosław Leniarski, sport.pl

2010-05-12

Radosław Leniarski z portalu sport.pl napisał ciekawy artykuł o dopingu w boksie. Dopiero po sobotniej walce o tytuł mistrza świata wagi junior ciężkiej WBC Giacobbe Fragomeni i Krzysztof Włodarczyk poddadzą się testom antydopingowym, ale nie testom krwi - są zbyt drogie i federacja ich nie wymaga.

- Bokser musi najpierw zmierzyć się sam ze sobą, a potem z przeciwnikiem. Oszustwo nic nie daje. Zgadzam się na wszelkie testy. Możecie nawet tu pobrać próbkę. Tu i teraz - odpowiedział Fragomeni na pytanie Sport.pl i już wstawał z krzesła w kasynie warszawskiego hotelu Hilton, aby poddać się kontroli. Włoch przyleciał we wtorek do Polski. W sobotę zmierzy się w łódzkiej Atlas Arenie z Włodarczykiem o tytuł w wadze juniorciężkiej, wolny po zakończeniu kariery przez Węgra Zsolta Erdei. Honoraria dla pięściarzy wyniosą ponad 600 tys. dol.

Promotor Polaka Andrzej Wasilewski też chce testów dla "Diablo" Włodarczyka - takich, jakich wymaga federacja WBC.

- Chcemy pełnych wyników, również EPO, sterydów, narkotyków. Przed walką zapytam pięściarzy, czy biorą lekarstwa. Jeśli potem ich ślady znajdą laboranci, będzie problem - mówi "Gazecie" i Sport.pl Robert Yalen, delegat WBC, niegdyś niezły pięściarz amatorski. Promotor musi więc wynająć agentów państwowej komisji antydopingowej, zarezerwować dla nich pokoje w Łodzi, opłacić podróż z Warszawy i ponieść koszty analizy, które zostaną wysłane bezpośrednio do WBC w Meksyku. W sumie około 3 tys. zł.

Jednak nawet jak się coś znajdzie, dyskwalifikacji za doping nie będzie, najwyżej nakaz rewanżu albo uznanie pojedynku za niebyły.

Sam Włodarczyk wie, jak to jest, gdy nie stawił się na badaniu po zwycięskiej walce z Steve'em Cunninghamem o tytuł mistrza świata federacji IBF i musiał walczyć w rewanżu, który przegrał. W sportach olimpijskich uniknięcie kontroli oznacza automatyczną dyskwalifikację.

Andrzej Gołota też wie, jak to jest, gdy przegrany pojedynek z Mikiem Tysonem został uznany za niebyły z powodu wykrycia u "Bestii" marihuany.

- Dla mnie badania dla badań są bez sensu. Skoro bokserzy chcą olimpijskich badań w Polsce, powinni ponosić odpowiednie konsekwencje, bowiem biorą często niebezpieczne w ich sporcie środki przeciwbólowe lub wzmagające agresywność, nie mówiąc o sterydach - twierdzi szef komisji antydopingowej prof. Jerzy Smorawiński.

Boks to sport wyjątkowy, bo jest inicjatywą prywatną. Każdy pojedynek obwarowany jest umową, w której mogą pojawić się dodatkowe punkty dotyczące testów - takie, jakich żąda na przykład Floyd Mayweather przed pojedynkiem z Mannym Pacquiao. Amerykanin chce testów krwi, żąda, aby zostały przeprowadzone nie tylko po, ale też przed walką, i to jak najbliżej terminu pojedynku.

Zasadniczo pięściarze poddają się testom antydopingowym tylko po walkach, a nie wyrywkowo w okresie przygotowawczym. Testów krwi się nie przeprowadza, co w sumie powoduje, że boks jest rajem dopingowiczów. Pięściarze często oskarżają siebie nawzajem o doping, nie przebierając w słowach. Oskarżony był Tomasz Adamek, Mateusz Masternak przez Włodarczyka, Pacquiao przez Mayweathera itd.

Pięściarze zresztą często przyznają się do dopingu, choć najczęściej po zakończeniu kariery, albo są za legalizacją dopingu.