60 SEKUND Z JOHNEM RUIZEM

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-04-03

Szybki wywiad z dwukrotnym mistrzem świata wagi ciężkiej, 38- letnim Johnem Ruizem (44-8-1, 30 KO). Poznaj bliżej ‘Milczka’, który już dzisiaj na ringu w Manchesterze, stawi czoła groźnemu królowi federacji WBA, Davidowi Haye (23-1, 21 KO). Dowiedz się jakich odpowiedzi, na czasami nietypowe pytania, udzielił człowiek, który w swoim rekordzie ma zwycięstwa między innymi nad Andrzejem Gołotą, Evanderem Holyfieldem, Hasimem Rahmanem, Kirkiem Johnsonem, czy Fresem Oquendo.

- Wiek rozpoczęcia treningów bokserskich?
John Ruiz:
Siedem lat.

- Pierwsze bokserskie wspomnienie?
JR:
Pierwsza wizyta w Ace Boxing Gym. To był mój początek.

- Co cię motywuje?
JR:
Moja determinacja jest moją najlepszą motywacją.

- Najlepszy pięściarz wszechczasów?
JR:
Ja właściwie nie oglądam w ogóle boksu. Raczej zajmuję się innymi rzeczami, na przykład spędzam czas z moją rodziną. Dlatego nie mam żadnego bokserskiego idola.

- Najlepsza walka, którą widziałeś?
JR:
Jak już mówiłem, prawie w ogóle nie oglądam boksu. Kocham ten sport, ale kiedy kończę trening, czy walkę, to zajmuję się tylko moją rodziną, żoną i dziećmi.

- Co jest najtrudniejsze w byciu bokserem?
JR:
Rozłąka z najbliższymi i świadomość, że przed każdą następną walką znowu będę musiał ich opuścić i wyjechać na kilka miesięcy na obóz przygotowawczy. Zawsze wtedy myślę o nich i zastanawiam się po co to wszystko robię? Ale odpowiedź przychodzi bardzo szybko. Robię to wszystko dla nich, aby mieli lepsze życie, lepsze od mojego gdy byłem dzieckiem.

- Najtrudniejszy przeciwnik?
JR:
Evander Holyfield. Trzy ciężkie walki. On jest żywą legendą i pojedynki z nim były dla mnie czymś niezwykłym, pokonanie go i wywalczenie mistrzostwa świata to również doskonałe doświadczenie.

- Kiedy ostatni raz płakałeś?
JR:
Kiedy zmarł mój tata pod koniec 1990 roku.

- Co byś zmienił w boksie?
JR:
Chciałbym, aby powstała jakaś organizacja pomagająca pięściarzom zawodowym. Jest wielu zawodników, którzy zagubili się w tym sporcie. Wielu z nich dawało z siebie wszystko na ringu, a potem zostali porzuceni i zostawieni sami sobie.

- Ulubiona muzyka?
JR:
Salsa, merengue, bachmata. Ogólnie hiszpańska muzyka.

- Ulubiony film?
JR:
Komedie. Lubię gdy uśmiech nie schodzi z mojej twarzy.

- Kogo wybrałbyś, aby zagrał ciebie w twoim biograficznym filmie?
JR:
Moje życie było bardzo wyboiste i zagmatwane. Nie sądzę, aby ktokolwiek chciał mnie zagrać.

- Jakim autem jeździsz?
JR:
Lexus 430 SC.

- Ulubiony posiłek po treningu?
JR:
Ryż z fasolą i smażoną wieprzowiną. Lubię także jedzenie z wysp, na które jeździmy zawsze na wakacje.

- Praca marzeń, nie związana z boksem?
JR:
Nie wiem. Pracowałem w tylu różnych miejscach zanim zająłem się tylko boksem. Byłem na przykład pracownikiem supermarketu, czy magazynu portowego. Moja rodzina była bardzo biedna i musiałem robić coś, żeby zarobić jakieś pieniądze.

- Gdzie najchętniej spędzasz wakacje?
JR:
Bardzo lubię jeździć do Puerto Rico z moją rodziną, ale jeszcze nigdy nie byłem tam na świętach Bożego Narodzenia, kiedy ludzie śpiewają na ulicach i panuje tam specyficzny nastrój. Chciałbym pewnego dnia zobaczyć jak to wygląda. 

- Za pomocą jakich trzech słów opisaliby cię twoi przyjaciele?
JR:
‘Cichy’, to byłoby pierwsze słowo. Pozostałe dwa to ‘dobry przyjaciel’. Traktuję wszystkich tak, jak bym chciał, żeby mnie traktowano.

- Jakie inne sporty lubisz oglądać?
JR:
Amerykański futbol, jestem fanem drużyny New England Patriots.

- Twoi najlepsi bokserscy przyjaciele?
JR:
Moi przyjaciele to ludzie, którzy są ze mną od dzieciństwa. Nie lubię tego mówić, ale boks to biznes dla mnie, to moja praca. Staram się więc nie łączyć mojej pracy z życiem osobistym. Poza tym, nie rozmawiam o boksie kiedy nie muszę.

- Powiedz nam coś o sobie czego nikt nie wie?
JR:
Ludzie uważają mnie za cichego, dobrego faceta. Jednakże czasem potrafię ranić. Możecie zapytać o to moją żonę.