WYWIAD. ARTUR SZPILKA

Bartłomiej Chrzanowski, Tok Sport

2010-03-13

Bartłomiej Chrzanowski: 24 października 2009 miałeś mieć poważny sprawdzian w pięściarstwie, pojedynek z Wojciechem Bartnikiem. Niestety musiałeś odpokutować za grzechy młodości. Pytanie pierwsze, jak forma?
Artur Szpilka: Niestety formy trochę straciłem, 5 miesięcy pozbawienia wolności zrobiły swoje. Nie mam takich warunków jak na wolności, ale staram się formę utrzymywać. Ćwiczę głównie siłę, nic innego za bardzo nie da się trenować, biegać jest ciężko, bo jak 20 osób wyjdzie na spacer, to ciężko jest się przepychać. Ale co się odwlecze to nie uciecze, dogonię tego Bartnika i mu pokażę. Jestem taki zły, widziałem go jak boksował, żal mi serce ściskał, że nie mogłem z nim zawalczyć.

- Jakie ćwiczenia wykonujesz?
AS: Takie na jakie warunki pozwalają, głównie pompki. Na spacerach mamy drążek, szwedki, jakoś daję radę. Robię sobie też walki z cieniem na korytarzach i przed lustrem. Ćwiczę aby utrzymać formę, siłę już zwiększyłem.

- Czy znalazł się ktoś w zakładzie karnym odważny, kto szukał z Tobą sparingu?
AS: Nie, właśnie nie, mam tu samych przyjaciół. Nie było nic takiego, z nikim nie musiałem się bić.

- Jak się zaczęła Twoja przygoda z boksem?
AS: Byłem na boisku szkolnym, a tam też był trening bokserów o czym nie wiedziałem. Zobaczyłem kolesia w koszulce Crakovii, chciałem go zajechać, podleciałem, uderzyłem go, on się odwrócił, zaczął walczyć. Wtedy podbiegł do nas trener, i powiedział że jak jesteśmy takie koguty, to chodźcie na salę na ring i walczcie z zasadami. Tak wygrałem swoja pierwszą walkę, a trener zaproponował mi treningi. Trener z prezesem pojechali do moich rodziców i przekonali ich żebym mógł trenować, bo wcześniej rodzice mi tego zabraniali. trener powiedział, że w rok zrobię mistrzostwo Polski, a ja zrobiłem to w pół roku. Tak to wyglądało.

- Jak wspominasz szkołę? Czy tam też wdawałeś się w bójki?
AS: Tak lubiłem się bić, do szkoły tylko po to chodziłem. Zawsze szukałem zaczepki i biłem się ze starszymi. Jak chodziłem do podstawówki, to biłem się z tymi z gimnazjum, jak do gimnazjum, to szukałem zaczepki w liceum.

- Zauważyłem w twoim pokoju dwie rzeczy, porządek oraz napis na drzwiach szafy: "Chcąc być najlepszym, muszę podchodzić do treningu z największym profesjonalizmem, to znaczy nie uprawiać hazardu i nie spożywać alkoholu". O co chodzi?
AS: Doszedłem do wniosku, że w przeszłości za dużo wciągały mnie maszyny, na których przegrywałem mnóstwo pieniędzy. Postanowiłem sobie to zmienić. Zauważyłem, że zawsze jak się ubierałem patrzyłem na te drzwi, wtedy pomyślałem sobie że to dobre miejsce na takie postanowienie. Na maszynach nie przygrywałem mało, raz mi się zdarzyło roztrwonić 30 tysięcy w jeden dzień, to jest trochę. Myślałem o maszynach, a nie o tym aby boksować, to się musi zmienić. Z kolei z alkoholem było tak, że jak się za dużo napiłem to potem gadałem głupoty, kac na drugi dzień też mnie męczył, po co mi to. To były takie dwie rzeczy, z którymi po walkach przeginałem, dlatego postanowiłem to ograniczyć.

- Ile miałeś lat jak wykonałeś ten napis?
AS: Młody byłem, 17-18.

- Czy udało ci się, skończyłeś z alkoholem i hazardem, wytrwałeś w postanowieniu?
AS: Różnie bywało, ale na pewno mogę powiedzieć że się ograniczyłem bardzo. Nie jest już tak, że co walka czy wypłata, to wszystko przegrywałem. Teraz to inaczej wygląda.

- Czy żałujesz że jako młody człowiek byłeś kibolem i wdawałeś się w bójki?
AS: Szczerze mówiąc nie żałuję, to mnie wzmocniło i dało mi ten charakter, który mogę pokazać w ringu. Z drugiej strony żałuję, że wielu ludzi mnie kojarzy z chuligaństwem i byciem kibolem. Przez to czasem muszę się sprawdzać. Jeśli ktoś z innego klubu mnie zobaczy, kto zapamiętał mnie jako kibola, chce się ze mną bić i muszę się sprawdzać. Nie mam też jakiegoś żalu za ten czas w moim życiu, za Wisłą mam przyjaciół, którzy mnie wszystkiego nauczyli, nie żałuję tego.

- Czy rozważałeś możliwość wyjazdu do USA? Tomasz Adamek zawsze podkreśla, że warto wyjechać.
AS: Tak, była taka możliwość, ale ja za bardzo angielskiego nie umiem. Pojechałem tam nawet walczyć, mogłem więc tam zostać, ale z moim angielskim nie jest za dobrze. Ktoś musiałby ze mną na stałe być i mi pomagać, a to kłopot. Mam pół na pół podpisaną umowę w Polsce i z Warriorsami, więc była taka opcja. W Stanach byli ze mnie bardzo zadowoleni, przy każdej okazji pytają o mnie. Na pewno tam bym chciał trenować, tam są warunki i jest inny boks. Jest ogromna różnorodność zawodników, duzi, mali, szybcy, wolni, silni, jest tam wszystko. Dużo można się tam nauczyć, jak trenowałem, było tam aż 7 trenerów, każdy od czegoś innego.

- Posprzeczałeś się z Andrzejem Gołotą, kiedy przyszedł Cię odwiedzić, o co chodziło?
AS: Posprzeczaliśmy się o grypsowanie, on mi tego chciał zabraniać, a ja chcę to robić, takie mam zasady. Trochę się posprzeczaliśmy, ale wszystko się dobrze skończyło. Wszyscy mieli do mnie żal że grypsuję, ale ja się tak wychowałem i takie mam zasady, nie mam zamiaru ich zmieniać.

- O czym myśli człowiek kiedy zamykają go w celi na kilka miesięcy lub lat?
AS: Na pewno trochę o głupotach, ale też o wolności, o tym co się tam dzieje, jak sobie ułożyć życie po wyjściu. też o tym jak ułożyć sobie życie w więzieniu, bo nie jest to łatwe. Kładąc się spać myślę o boksie, jak to wszystko poukładać sobie jak wyjdę. Jak wyjdę to "ogień z dupy", biorę się za ostry trening.

- Ile zostało ci do odsiadki?
AS: Rok i dwa miesiące.

- Co zrobisz jak wyjdziesz?
AS: Na pewno zaimprezuję z kolegami, z tymi najbliższymi w zamkniętym gronie, a na drugi dzień biorę się do ostrej pracy. Musze szybko nadrobić wszystko co straciłem przez te półtora roku. Myślę że będzie dobrze.

- Za czym najbardziej tęsknisz?
AS: Za walką, za tymi emocjami przed, w trakcie i po walce, tego mi najbardziej brakuje, tej adrenaliny. Oczywiście brakuje mi bardzo mojej dziewczyny i seksu. Patrzę w przyszłość, wyjdę stąd i wszystko wróci do normy. Tęsknię też za moimi przyjaciółmi z Wieliczki i z Krakowa.

- Twój niedoszły rywal, Wojciech Bartnik, świetnie się pokazał w swoim ostatnim pojedynku. Może to był uśmiech losu, że z nim nie stanąłeś w ringu, jak to widzisz?
AS: Byłem bardzo pewny siebie i dobrze przygotowany, nie mógłbym przegrać z Bartnikiem. Jednak los tak chciał, że przed swoją najważniejszą walką w karierze, nie mogłem wziąć w niej udziału, może los chciał mi dać nauczkę i sprawić abym się zastanowił nad swoją przeszłością. Tak to sobie tłumaczę.

- Czego od życia chce Artur Szpilka?
AS: Szybkiego wyjścia z więzienia i zdobycia mistrzostwa świata. Chcę też wszystkim pokazać, że pobyt tutaj nic nie zmieni, że będę walczył, a wyjdę stąd jeszcze mocniejszy, przede wszystkim psychicznie i bogatszy w doświadczenia życiowe. Na pewno też chcę więcej czasu poświęcić rodzinie, mam młodszych braci, chcę z nimi spędzać więcej czasu. Dzisiaj strasznie też żałuję, że nie mogę boksować, jak patrzę na kolegów jak walczą ringu strasznie im zazdroszczę. Ten pojedynek z Bartnikiem mógł mi dać bardzo wiele,  w końcu to medalista olimpijski, bardzo doświadczony zawodnik. Będę robił wszystko po wyjściu, aby do tej walki doszło.

- Po wyjściu będziesz musiał zrzucić sporo kilogramów, czy może zostajesz w wadze ciężkiej?
AS: Wszystko zależy od tego kiedy wyjdę, jeśli na koniec kary, to pewnie zostanę w wadze ciężkiej. Chociaż chciałbym bardzo zaboksować z Bartniekiem albo Masternakiem. Zobaczymy jak wyjdę, jeśli zbijanie wagi będzie mi dobrze szło, będę walczył w cruiser.

Rozmawiał: Bartłomiej Chrzanowski

Cały wywiad na Tok Sport