KUZIEMSKI: NIE CHCĘ WALK O 'PIETRUSZKĘ'

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-03-01

Zapraszamy na krótki wywiad z Aleksem Kuziemskim (17-1, 4 KO), który już za pięć dni podczas katowickiej gali Diamond Boxing Night zmierzy się z Larsem Buchholzem (12-3, 6 KO). Nasz ostatni medalista mistrzostw świata (2003) opowiada o czekającym go pojedynku, a także powraca do jedynej porażki w zawodowej karierze z Jurgenem Brahmerem. Zapraszamy.

- Aleks, po raz pierwszy w zawodowej karierze zaboksujesz w końcu w Polsce. To będzie jakieś dodatkowe obciążenie dla Ciebie?
Aleksy Kuziemski: Na pewno to coś pozytywnego dla mnie i nie ukrywam, że jestem zadowolony iż po tylu latach wystąpię w Polsce po raz pierwszy. Grupa Universum jeśli organizowała gale poza Niemcami, to nie u nas, a w Czechach, Szwajcarii czy Austrii i nie było okazji żeby się zaprezentować.

- Dlaczego na Twój powrót musieliśmy czekać aż siedem miesięcy?
AK: Ja miałem wcześniej boksować w grudniu, tak więc nie byłoby to siedem miesięcy a cztery. Walka została jednak w ostatniej chwili odwołana.

- Z perspektywy czasu, co poszło nie tak w walce z Jurgenem Brahmerem?

AK: W tej chwili przeanalizowałem wiele rzeczy i na pewno sam przebieg tego pojedynku nie przebiegał po mojej myśli. Wiedziałem, że wszystko mam przeciwko sobie i popełniłem błędy, które myślę dziś bym już nie popełnił. Przede wszystkim cała ekipa zarządzająca tą imprezą była przeciwko mnie, a ja robiłem wszystko by to wygrać. Chyba za bardzo chciałem, a wtedy jak wiadomo nie zawsze to wychodzi...

- No właśnie, kiedy pokazywane były powtórki jak się przewracasz po kolejnym nokdaunie, no widać było uśmiech Klausa Petera Kohla, a przecież biło się dwóch zawodników Universum. Teraz Brahmer ma wyjątkowo łatwą obronę tytułu z Plotinskym, który jest wysoko w rankingach, choć jest przeciętnym pięściarzem i byłby doskonałym rywalem dla Ciebie do fajnego powrotu.

AK: Ja może powiem tak – na układy niestety nie ma rady. Ja brałem udział w takiej rywalizacji wewnątrz Universum nie po raz pierwszy, także niestety wiem już jak to wygląda. Jestem z tego powodu trochę niezadowolony, ponieważ kolejny już raz musiałem brać udział w czymś takim i od samego początku wiedziałem, że będę mieć pod górkę. Brahmer to jest oczko w głowie Klausa Petera Kohla i to co mówisz, iż widziałeś jak się uśmiecha, to znaczy, że co tam sobie wymarzył, to się spełniło. On uważa, że Brahmer jest tą osobą, która może pociągnąć całą grupę.

- Niektórzy mieli spore pretensje do obranej przez Was taktyki ciągłej presji na Jurgenie. Takie były zamierzenia przed pojedynkiem?
AK: Nie, tak jak wcześniej powiedziałem, założenia były inne. Przede wszystkim boksować spokojnie i mądrze, no ale chyba trochę psychicznie podszedłem do tego nie tak jak powinienem. Nie zachowałem spokoju i zimnej krwi, bo wiedziałem iż muszę zrobić więcej niż 110% żeby to wygrać. Za wszelką cenę chciałem zwyciężyć przed czasem i uważam z perspektywy czasu, że to był błąd, bo gdybym boksował swoją taktyką i w swoim stylu to pewnie wyglądałoby to inaczej.

- Oglądając Twoją potyczkę z Brahmerem od razu w oczy rzucała się różnica w sile zadawanych ciosów. Czy tak doświadczony bokser jak Ty jest jeszcze w stanie poprawić cios i czy w ogóle przywiązujesz do tego uwagę?
AK: Na pewno. Teraz pracuję z Arturem Grigorianem, wcześniej pomagał mi Fritz Sdunek, który z powodów zdrowotnych poszedł na emeryturę. Każdy trener wprowadza co innego i myślę, że w tej chwili mój boks już trochę inaczej wygląda i jest to pozytywna zmiana.

- Powróćmy do gali w Katowicach, do której zostały już tylko godziny. W jakiej jesteś aktualnie formie i gdzie przygotowywałeś się do tego pojedynku?
AK: Przygotowywałem się tam gdzie zawsze, czyli w Hamburgu. Ten intensywny okres, czyli sparingi, miałem pod okiem tym razem nie Artura, który aktualnie jest w Zakopanem, ale Michaela Timma. To świetny trener i on także wprowadził do mojego boksu coś nowego, więc powinienem być w dobrej formie.

- Twoim rywalem będzie Lars Buchholz. Wiesz coś o nim?
AK: Szczerze ci powiem, że wiem tylko jaki ma bilans, jednak nie szukałem specjalnie nic na jego temat. Po prostu myślę, że z takimi zawodnikami muszę być przede wszystkim skoncentrowany i wygrywać takie walki.

- A co potem? Anonsowany wcześniej pojedynek z Grześkiem Soszyńskim, czy może Klaus Peter Kohl będzie miał dla Ciebie inne propozycje?
AK: Anonsowana była potyczka z Grześkiem Soszyńskim i jeśli on będzie chciał walczyć to OK, ale nie chciałbym toczyć pojedynków „o pietruszkę”. Wiadomo, że Grześkowi walka ze mną dużo daje i automatycznie może podskoczyć, a mi nawet zwycięstwo daje niewiele. Chciałbym bardzo zawalczyć z zawodnikiem, który – z całym szacunkiem dla Grześka i jego umiejętności – jest troszeczkę wyżej notowany.

Rozmawiał: Łukasz Furman