KLEMENTOWSKI O JONAKU I GRAJEWSKIM

Michał Koper, Informacja własna

2010-02-24

Jak informowaliśmy wczoraj, Damian Jonak (25-0-1, 18 KO) nie wystąpi na planowanej na 6 marca w Katowicach gali organizowanej przez Andrzeja Grajewskiego. "Z tym panem nie chcemy mieć już nic wspólnego, bo ten pan ma silne skłonności konfabulacyjne, a dodatkowo zapomina rzeczy, które mówił jeszcze godzinę wcześniej." - oświadczył dziś w rozmowie z BOSKER.ORG współpracujący od dłuższego czasu z Jonakiem Marek Klementowski, potwierdzając tym samym wypowiedzenie przez śląskiego junior średniego kontraktu menadżersko-promotorskiego "panu Andrzejowi G.".
 
- Zacznijmy może naszą rozmowę od przedstawienia Pana osoby naszym Czytelnikom. Kim właściwie jest Marek Klementowski dla Damiana Jonaka?
Marek Klementowski:
Opiekuję się Damianem z ramienia śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", czuwam nad  tym, by Damianowi nie stała się żadna krzywda. I będę w imię tego walczył "jak Rejtan"…

- Jest pan z Damianem już dość długo, prawda?
MK:
Zgadza się, ponad trzy lata.

- Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Damian nie wystąpi w Katowicach. To decyzja ostateczna?
 MK:
Tak, Damian Jonak definitywnie nie wystąpi 6 marca w "Spodku" w Katowicach. Przy okazji Katowic warto wspomnieć, że pan Andrzej G. obiecuje wszystkim pieniądze, a jeszcze nikomu nie zapłacił - nie chciałbym, by to wszystko skończyło się tak jak w przypadku innego pana, który swego czasu zrobił jedną galę w "Spodku"… Ja na to pozwolić nie mogę, żeby kariera Damiana Jonaka został zniszczona.

- Jak wygląda kwestia dalszej współpracy Damiana z Andrzejem Grajewskim?
MK:
Wczoraj Damian z mocą natychmiastową rozwiązał kontrakt z panem Andrzejem G. - z tym panem nie chcemy mieć już nic wspólnego, bo ten pan ma silne skłonności konfabulacyjne, a dodatkowo zapomina rzeczy, które mówił jeszcze godzinę wcześniej. To jest ogromny problem tego pana. Jak ja czytam, że pan Andrzej G. twierdzi, że wszystko było w porządku, że Damian Jonak będzie boksował w Katowicach, to brak mi słów. Ja od czterech tygodni dobijam się na przykład, by wyegzekwować od pana G. płatność za fakturę, która miała być opłacona w czwartym kwartale zeszłego roku.

- Wiadomo, że Andrzej Wasilewski, z którym kontraktami związany był wcześniej Damian, wytoczył Damianowi proces. Jak wygląda kwestia pozwów Andrzeja Wasilewskiego? Pan Grajewski jakoś angażował się w pomoc Damianowi?
MK:
Otóż pan G. zostawił Damiana na pastwę losu, gdy przyszedł pozew pana Wasilewskiego, z rygorem wykonalności 14 dni. To było 138 stron, do których trzeba było się ustosunkować w przeciągu dwóch tygodni. Pan Andrzej G. powiedział, żeby przesłać ten pozew do jego mecenasa do Poznania, do kancelarii, która go obsługuje. Owa kancelaria trzymała dokumenty prawie dwa tygodnie, a w niedzielę zadzwonił do mnie pan mecenas i oświadczył, że nie będzie bronił Damiana Jonaka i żeby poszukać prawnika gdzieś na Śląsku. Oczywiście tak musieliśmy zrobić… Zobaczmy teraz, jaka jest sytuacja: jest pozew z rygorem 14 dni, a oni przetrzymują te dokumenty w Poznaniu. Wyobraźmy sobie, co by było, gdybyśmy nie mieli kserokopii tych dokumentów. Jak moglibyśmy wówczas, nawet mając na Śląsku prawnika, odpowiedzieć na te 138 stron pozwu? Ja uważam, że działanie pana G., czy też jego biura prawnego było w tej sprawie celowe. Dysponujemy wszystkimi dowodami i potwierdzeniami wysyłki i doręczenia wspomnianych dokumentów. Jeśli ktoś chciałby się z tym zapoznać, służę pomocą…

- Damian w takiej atmosferze jest w stanie skupić się na treningu?
MK:
No właśnie, do piątku mamy czas na ustosunkowanie się do pozwu i nie mogliśmy sobie pozwolić na taką frywolę, żeby się przygotowywać do gali, kiedy tu nad głową zawodnika "wisi topór". Mecenas, który się zajmuje sprawą, powiedział wprost, że aby odpowiedzieć w tak krótkim czasie na 138 stron pozwu, musi spędzać z Damianem 12 albo nawet 16 godzin dziennie. Myślę, że mimo wszystko damy sobie radę i pan G. nie jest nam tu do niczego potrzebny.

- Sprawa braku pomocy prawnej to jedyny punkt sporny?
MK:
Nie, w kontrakcie mamy na przykład zabezpieczenie pełnej infrastruktury i odnowy biologicznej. Trzeba wiedzieć, że we Frankfurcie pan Andrzej G. zwolnił Manfreda Wolke i Damian pozostał bez trenera. Jest co prawda trenerem pan Marek Okroskowicz, ale nie tak umawialiśmy się z panem Andrzejem Jakubem G., podpisując kontrakt. Tak właśnie wygląda konfrontacja barwnych opowieści pana G. z rzeczywistością.

- To prawda, że Damian miał podpisywać kontrakt z Andrzejem Grajewskim przed każdą walką?
MK:
Tak, w umowie z panem Andrzejem G. był zapis, że przed każdą walką ma być podpisywany osobny kontrakt. Ja jeszcze wczoraj pytałem się go: "A co z kontraktem na walkę?". W odpowiedzi usłyszałem: "A po co ci kontrakt na walkę?". Pan G. twierdzi podobno, że zmusi Jonaka do walki w Katowicach…. Niech próbuje. Ciekawe jak, bo nie ma żadnego kontraktu.

- Damian miał w ogóle stały promotorski czy menadżerski kontrakt z Andrzejem Grajewskim?
MK:
Miał. I ten właśnie kontrakt menadżersko-promotorski gwarantował mu między innymi obsługę prawną, której pan G. nas de facto pozbawił. Jeśli pan Andrzej G. utrzymuje, że nic nie wiedział o pozwie, to ja w każdej chwili jestem gotów udostępnić potwierdzenia dostarczenia pozwu do kancelarii w Poznaniu i potwierdzenie odesłania go.

- Jak na chwilę obecną wyglądają pana relacje z Andrzejem Grajewskim?
MK:
Konfabulacje pana Andrzeja G. mają niesłychane rozmiary. On mówi o mnie, że ja jestem facetem z "Solidarności", który zajmuje się górniczą orkiestrą… Szczerze powiedziawszy, to wolę się zajmować orkiestrą górniczą niż przebywać z tym panem, bo wiem, że orkiestra to jest jednak kultura, a temu panu kultury brak.

- Jak pan ogólnie oceni postawę Andrzeja Grajewskiego w sprawie Damiana?
MK:
Mam wrażenie, że pan G. chciał sobie z Damiana Jonaka zrobić niewolnika. Bo skoro jego kancelaria tak długo przetrzymywała dokumenty dotyczące pozwu, by ordynarnie stwierdzić, że przegra tę sprawę i odesłała dokumenty do nas tak późno, to chyba tylko po to, byśmy nie zdążyli się ustosunkować do tych 138 stron zarzutów. Damian naprawdę bardzo chętnie zaboksowałby w Katowicach, ale doba ma tylko 24 godziny i jeśli teraz Damian musi co najmniej 12 godzin spędzać z prawnikiem, to nie ma warunków, by do walki się należycie przygotować.

- Czy w związku z zakończeniem współpracy Damiana z Andrzejem Grajewskim będzie powrót do współpracy z Andrzejem Wasilewskim i Piotrem Wernerem?
MK:
Póki co mamy co robić. Prawnik pokaże nam kierunki, w których pojedziemy. Może do Anglii, może do Ameryki, na dzień dzisiejszy nie wiemy. Może wrócimy do Niemiec? Pewnie by nas lepiej przyjęli niż Andrzeja G.

- Czyli na dzień dzisiejszy nie możemy powiedzieć nic konkretnego na temat przyszłości sportowej Damiana?
MK:
Myślę, że jeśli zapyta mnie pan w przyszłym tygodniu o to samo, to będziemy mądrzejsi o ileś tam nowych wydarzeń. Natomiast na dzień dzisiejszy to jest wszystko, co chciałbym powiedzieć w tej sprawie - chciałbym, żeby kibice mieli jasność, dlaczego Damian Jonak zrezygnował ze współpracy z panem G.

Rozmawiał: Michał Koper