ROY JONES JUNIOR ZAWSZE BĘDZIE WYJĄTKOWY

Wojciech Czuba, Boxing News

2010-02-20

Już 3 kwietnia Roy Jones Junior (54-6, 40 KO), ponownie stanie w ringu. Ponownie wszystkie bokserskie oczy na całym świecie, skupią się na urodzonym w Pensacoli, na Florydzie pięściarzu, którego gwiazda pomału, lecz nieubłaganie gaśnie.

Autor tekstów w ‘Boxing News’, były bokser, a aktualnie trener John Scully, uważa i nie jest w tym twierdzeniu osamotniony, że Roy Jones już na zawsze będzie wyjątkowy.

- Kiedy pierwszy raz zobaczyłem na żywo Roya w 1987 roku, na zawodach ‘Golden Gloves’ w Knoxville, wiedziałem, że ten chłopak będzie mistrzem świata. Po obejrzeniu kilku jego walk na tym turnieju, każdy z nas przepowiadał mu amatorską karierę pełną sukcesów.

Tak właśnie się stało. Już rok później na igrzyskach olimpijskich w Seulu, Roy wywalczył srebrny medal. Jednakże cały świat wie, że zawodnik z USA, został w finale oszukany przez sędziów. Złoto zostało wówczas podarowane reprezentantowi gospodarzy Park Si-Hunowi. Przez całą walkę, Roy górował nad pięściarzem z Południowej Korei i jakież musiało być jego zdziwienie i smutek, kiedy po końcowym gongu, to nie jego ręka powędrowała w górę. Na pocieszenie, przyznano mu nagrodę Barkera, dla najlepszego pięściarza igrzysk. Karierę amatorską zakończył z rekordem 121 zwycięstw i 13 porażek.

John Scully przyznaje, że nie spodziewał się, pomimo niezwykłego talentu Roya, iż odniesie on tyle sukcesów już jako zawodowiec.
- Nigdy nie przypuszczałem, że tak łatwo zaadoptuje się do boksu zawodowego. Jest tyle różnic pomiędzy amatorstwem i profesjonalnym boksowaniem, pomiędzy trzema, a dwunastoma rundami. A jednak on nie miał z tym żadnych problemów.

- Kiedy cofniemy się wstecz, do najlepszych lat Roya Jonesa, możemy go postawić w jednym rzędzie z najlepszymi pięściarzami wszechczasów. Niektórzy wyśmiewają go teraz za porażkę z Tarverem, czy Dannym Greenem, ale to tylko gadanie ludzi, którzy nie mają pojęcia o boksie. To tak, jakby stwierdzić, że Muhammad Ali nie był najwspanialszym bokserem na świecie, bo pokonał go Larry Holmes, czy Trevor Berbick.

Roy Jones Junior zdobywał mistrzostwo świata aż 6 razy, w 4 różnych kategoriach wagowych. W 2003 roku dokonał rzeczy niezwykłej, pokonując Johna Ruiza i odbierając mu pas wagi ciężkiej. Magazyn ‘The Ring’ w 1994 roku uznał go pięściarzem roku, a Amerykański Związek Dziennikarzy Bokserskich, pięściarzem dekady. Roy jest nie tylko pięściarzem. Zawodowo grał także w koszykówkę, nagrywa płyty hip- hopowe, jest promotorem bokserskim i menadżerem muzycznym ,a także aktorem i komentatorem sportowym.

Wszystko wskazuje jednak na to, że pełna sukcesów kariera, tego wielkiego sportowca nieubłaganie dobiega końca. Podobnego zdania jest także trener Scully.
- Najsmutniejsze jest to, że widzimy teraz tego wspaniałego pięściarza, jak obrywa w starciach z zawodnikami, którzy w czasach gdy był numerem jeden, nie mieliby z nim najmniejszych szans. To tak jak w książce ‘Milczenie Owiec’, kiedy doktor Chilton mówi Hannibalowi, jak pewnego dnia się zestarzeje, straci ostre zęby i nikt się go nie będzie bał. Podobnie było z Tysonem, który pod koniec kariery przegrywał z facetami, którzy wcześniej, gdy był w formie, uciekliby na sam jego widok.

Na zakończenie, John Scully wypowiada się także, na temat pojedynku Jonesa z Hopkinsem.
- Wszyscy są ciekawi jaka to będzie walka. To znaczy teraz, każdy twierdzi, że ten pojedynek jest niepotrzebny, że nie będzie w nim emocji. Ale gdy nadejdzie ten wieczór, każdy z bokserskich kibiców zacznie zadawać sobie pytanie, co stanie się na ringu w Las Vegas? Czy pojedynek z Hopkinsem sprawi, iż Roy cofnie zegar czasu i ponownie wzniesie się na bokserskie wyżyny? Czy raczej to ‘Egzekutor’ nie da mu żadnych szans i upokorzy przed całym światem? Tego nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że 3 kwietnia, już godzinę wcześniej, każdy z nas włączy telewizor, aby nie przegapić ani sekundy tego starcia!