FLOYD: ROZBIJĘ MOSLEY'A

Leszek Dudek, boxingscene.com

2010-02-16

W starciach ze zdecydowaną większością rywali Floyd Mayweather Jr. (40-0, 25 KO) posiadał znaczącą przewagę szybkości, dzięki której (oprócz fantastycznej obrony) zdołał utrzymać aż do dziś swój niesplamiony porażką rekord. Inaczej może to wyglądać, gdy Floyd znajdzie się w ringu ze słynącym z szybkości Shane'm Mosley'em (46-5, 39 KO), który mimo 38 lat na karku wciąż zdaje się być niezwykle groźny dla każdego. Dlatego też taktyka Floyda na walkę ze "Słodkim" będzie się odrobinę różnić - Mayweather zamierza boksować i bazować na swoim refleksie oraz wyczuciu czasu i dystansu.

- W boksie, jak w życiu, liczy się timing - twierdzi "Money". - Ludzie powinni wiedzieć, że w 1999 roku chciałem zmierzyć się z Mosley'em, który był wtedy niepokonany. Niestety do naszej walki dochodzi teraz, gdy on ma w rekordzie pięć porażek. Jesteśmy dużo starsi. Nie wiem co z niego jeszcze zostało. Wyglądał niesamowicie w pojedynku z Margarito, ale jeśli go znokautuje to ludzie powiedzą, że musiałem to zrobić. Jeśli z kolei nie wygram przed czasem, to krytycy będą mnie ganić, że nie zdołałem wykończyć 38-letniego Mosley'a. Zresztą nie obchodzą mnie negatywne opinie na mój temat. Będę boksował. Będę sprytny. Rozbiję go.

Co ciekawe, Mayweather wcale nie uważa, że unikał w ostatnich latach wyzwań i trudnych rywali. "Money" twiedzi, że mógłby walczyć ze znacznie łatwiejszymi przeciwnikami i wciąż zarabiać na tym miliony.

- Spokojnie mógłbym zarobić $200 milionów walcząc z kimkolwiek, ale chce tylko najlepszych. W ringu będzie dwóch nieprzeciętnie szybkich pięściarzy. W takich przypadkach o zwycięstwie decyduje celność i wyczucie czasu. Timing i centymentry. Wiem czego mogę dokonać. Wiem, że to nie wszystko na co mnie stać.