HELENIUS ROZBIŁ BREWSTERA

Łukasz Furman, Informacja własna

2010-01-30

To już chyba koniec ładnej kariery Lamona Brewstera (35-6, 30 KO). Były mistrz świata zaczął swoją walkę z Robertem Heleniusem (11-0, 7 KO) 30-sekundowym szturmem, ale doświadczony i utytułowany na ringach amatorskich Fin nie dał się zaskoczyć.

Minutę przed końcem drugiej rundy rozpędzony Amerykanin został skontrowany prawym prostym, po którym padł niczym prądem rażony. Wyglądało to bardzo groźnie, jednak Lamon po kilku sekundach już stał na nogach.

W trzecim i czwartym starciu utrzymywała się wyraźna przewaga Fina. Korzystał z większego zasięgu ramion i ciosami prostymi nie dość że obijał swojego rywala, to jeszcze trzymał go z daleka od siebie. Wychodząc na piątą rundę Brewster miał już rocięty lewy łuk brwiowy i mocno krwawił z nosa, ale była to najlepsza odsłona w jego wykonaniu. Dwa razy zamarkował prawy sierp i trafił długim lewym. Helenius wyciągnął szybko wnioski i już od szóstego starcia znów kontrolował poczynania w ringu.

Koniec nastąpił w ósmej rundzie. Robert trafił bardzo mocnym prawym podbródkowym, po którym Lamon przeleciał pół ringu i zatrzymał się dopiero na linach. Dostał kilka mocnych ciosów i gdy chciał się odgryźć, został uprzedzony kolejnym prawym prostym i zawisł na linach. Helenius dołożył jeszcze kilka uderzeń, a sędzia  w końcu zlitował się nad porozbijanym i nieprzytomnym Brewsterem. TKO w rundzie ósmej.