KROMKA: PZB ZACHOWYWAŁ SIĘ KARYGODNIE

Piotr Jagiełło, Informacja własna

2010-01-20

Sędzia boksu zawodowego Włodzimierz Kromka udzielił wywiadu dla BOKSER.ORG podczas pierwszego starcia Polska-USA w Knurowie. Zapraszamy do lektury.

- Jak ocenia Pan idee takich spotkań towarzyskich? To chyba dobra promocja boksu amatorskiego?
Włodzimierz Kromka: Ja uważam, że świetna. Jeżeli chodzi o to przedsięwzięcie, to chylę czoła przed organizatorami, przed władzami miejskimi. Jest to świetna sprawa.

- Hala pełna kibiców boksu, mamy też obecność gości specjalnych, m.in. Andrzeja Gołotę, Damiana Jonaka. To jest przykład, że można dobrze wypromować tego typu imprezę w Polsce?
WK:
Są to osoby, które na pewno przyciągają publikę. Ten mecz to wielka sprawa.

- Jak Pan ocenia poziom boksu amatorskiego w Polsce?
WK:
Przede wszystkim jest problem jeżeli chodzi o sprawy inwestycji w kluby bokserskie. Jeżeli w klubach nie będzie odpowiednich środków, to choćby sprowadziło się najlepszych trenerów, to nie ma ludzkiego materiału, po prostu nie ma boksu. Przełożenie finansowe jest bardzo ważne. Ja pochodzę z Jaworzna, mamy tam klub Jawor Team. Odczuwam te problemy na własnej skórze. Władze Polskiego Związku Bokserskiego (amatorskiego) muszą zadbać o kluby, o te podstawy szkoleniowe. Tam się robi największą i najlepszą robotę. Znam te problemy od kuchni, jest niesamowicie ciężko. Talentów i młodzieży na pewno nie brakuje. Lepsze przełożenie finansowe i będzie dobrze.

- Chyba trenerów pełnych zapału i dobrych pomysłów też nie brakuje?
WK:
Dokładnie tak. Ja mogę dać przykład klubu Jawor Team. Wychowaliśmy tam Grzegorza Proksę. Gdy przeszedł na zawodowstwo klub nie otrzymał nawet złotówki. Jest to karygodne. Winię za to wcześniejszy zarząd PZB, pana Adama Kusiora, osobiście z nim rozmawiałem na ten temat. Mam wielki żal, że tak podchodzi się do zawodowstwa. Mimo, że jestem sędzią boksu zawodowego, jest to karygodne. W klubach wykonuje się najlepszą amatorską robotę.

- Jak Pan ocenia sędziowanie na amatorskich ringach?
WK:
Zraża mnie sposób sędziowania. Te maszynki, te kaski. Kibic przychodzi na walkę, żeby zobaczyć krew. Jeżeli nie wrócimy do normalnego, solidnego punktowania, do walk bez kasków to niestety boks amatorski umrze. Zostaną przy tym boksie kraje wschodnie, bo tam się w ten boks inwestuje. Byłaby to wielka szkoda

- Uważa Pan, że mamy szansę na upragniony olimpijski medal na IO w Londynie?
WK:
Trzeba byłoby sięgnąć po Rafała Kaczora, ten zawodnik ma duże szansę. Należy liczyć na zawodników młodych np. Mazik. Przy czym trzeba tych zawodników zabezpieczyć finansowo. W przygotowaniach do Londynu oni powinni zająć się tylko i wyłącznie boksem, a nie myśleć o kwestiach finansowych. Są to młodzi ludzie, którzy na pewno chcą mieć ułożone życie rodzinne, nie ukrywajmy tego. Muszą mieć dostateczne stypendium na okres przygotowania do olimpiady, zapewnione przez PZB. Muszą mieć 'swobodny oddech' finansowy.

- Dzisiaj wśród amatorów jest taka moda, że po pierwszym większym sukcesie międzynarodowym przechodzą na zawodowstwo. Czy to jest dobra droga dla amatorów?
WK:
Na pewno wiele talentów ginie. Szczerze mówiąc z medali dzisiaj nikt nie wyżyje i to jest podstawa tych 'ucieczek' na zawodowe ringi. Oczywiście za sukces olimpijski są jakieś gratyfikacje finansowe, ale żeby ten medal zdobyć to trzeba przejść przez sito eliminacyjne. Jest to kawał roboty i szmat czasu. A dzisiaj młodzież jest niecierpliwa i chłonna kasy (śmiech).

Rozmawiał: Piotr Jagiełło