Podczas meczu Polska-USA gościem specjalnym był Andrzej Gołota. Kibice na trybunach bardzo gorąco przyjęli "Andrew", nie dając mu ani chwili spokoju podczas tego meczu. Redakcji BOKSER.ORG udało się przeprowadzić krótki wywiad z polską legendą boksu zawodowego.
Widać, że ten mecz cieszy się sporym zainteresowaniem. To dobra promocja boksu amatorskiego?
- Na pewno.
Może o Pana karierze porozmawiamy chwilę?
- Co to za temat? Nie ma kariery kurczę blade, Adamek mnie zbił, to jest cyrk (śmiech).
Nie stoczy Pan ostatniej walki, żeby pożegnać się z kibicami?
- Muszę tę rękę wyleczyć najpierw. Zwariowałem już z tą ręką, nie mam siły do niej. To jest tragedia.
Załóżmy, że wyleczy Pan kontuzje. Jest wtedy możliwość jeszcze jednej walki?
- Na pewno, może dwóch nawet?
To może walka z Riddickiem Bowe?
- Ja dziadków nie biję.
Jak Pan spogląda na boks amatorski w Polsce i w Stanach. Ten boks nie jest w najlepszej kondycji.
- Brakuje tej kropki nad 'i'. Brakuje wykończenia akcji.
Myśli Pan, że w Londynie Stany Zjednoczone mają szanse na medale?
- Nie mam pojęcia, naprawdę, uwierz mi. Ja nie widzę dzisiaj szans na sukcesy.
Tomasz Adamek w ostatnim wywiadzie wspomniał, że nie wyklucza rewanżu, jeśli Pan tego chce. Co by mu Pan na to odpowiedział?
- Jutro możemy walczyć.
Rozmawiał: Piotr Jagiełło