CIEŚLAK PO PRZEGRANEJ Z SZOTEM

Piotr Momot, Maciej Dąbkowski, Informacja własna

2009-12-22

Krzysztof Cieślak (14-0, 5 KO) w pojedynku sparingowym podczas gali Remode Boxing Night w Grodzisku Maz. musiał uznać wyższość swojego oponenta Krzysztofa Szota (8-0, 1 KO). Starcie byłych rywali z czasów amatorskich zakończyło się porażką "Skorpiona" przez TKO w ostatniej 8 rundzie. Przegrany nie umniejsza sukcesu Szota, jednak zaznacza, że po knockdownie był w stanie kontynuować pojedynek. Zapraszamy do lektury wywiadu z Krzysztofem Cieślakiem, przeprowadzonego po gali Remode Boxing Night:

- Krzysztof, jak skomentujesz swój pojedynek z Krzysztofem Szotem?
Krzysztof Cieślak: Muszę najpierw wyznać, że po swoich ostatnich walkach byłem dziś chyba zbyt spięty. Ostatnio naprawdę wszystko działo się w bardzo szybkim tempie przez co ciężko mi było złapać trochę świeżości. Jednak co do samego pojedynku to Krzysiek nie pozwalał mi dziś na wiele. Unikał walki.  Po swoich rotacjach starałem się bić mocne sierpy i gdy któryś z nich doszedł do celu to Krzysiek od razu mnie łapał i ściągał na dół przez co nie mogłem dalej bić. Stało się niestety. Dobrze mnie trafił pod koniec. Po tym ciosie popełniłem błąd i źle stanąłem na nogach więc w konsekwencji przewróciłem się.  Wyglądało to tak jakbym dostał mocny cios więc pewnie dlatego sędzia przerwał walkę. Ja wstałem jednak i nie byłem zamroczony…

- Czyli byłeś w stanie dalej kontynuować pojedynek?
KC: Mogłem to spokojnie przetrzymać i dotrwać do końca.

- Znacie się z Krzysztofem Szotem dość dobrze, wcześniej wielokrotnie już boksowaliście więc jak myślisz,  co zadecydowało o tej porażce?
KC: Krzysiek obrał na mnie bardzo dobrą taktykę, nie wchodził ze mną w bijatyki. Podczas wymian poczuł moje ciosy więc zaczął asekuracyjnie ściągać mnie na dół abym nie mógł tego kontynuować. Niestety przegrałem więc muszę się brać za dalszą robotę. Trzeba poprawić błędy. Myślę, że już 20 lutego powrócę na ring i będę walczył o dwa tytuły IBF i WBC [pasy młodzieżowe, przyp. red.]. Wcześniej jednak chciałbym trochę odpocząć, ostatnio - jak już wspomniałem - było trochę za duże tempo. Najpierw Zegan, potem sparing z Snarskim i z Szotem. To było naprawdę duże obciążenie dla takiego młodego zawodnika.

- Podobno tydzień przed walką trenowałeś sam?
KC: Trener wyjechał na turniej, chyba na mecz Polska - Litwa więc musiałem sam trenować.

- Miało to jakiś wpływ na twoje przygotowanie do walki?
KC: Nie wiem czy miało czy nie , fakt faktem popełniłem parę błędów.

- Trener Raubo zwykle jest żywiołowy podczas każdego pojedynku jednak dziś był  wyjątkowo spokojny…
KC: Nie angażował się tak bo to był sparing.

- Myślisz, że duży wpływ na przebieg walki miał fakt, iż Szot wyszedł z wagą junior półśrednią a ty naturalnie walczysz w super piórkowej? Miało to jakieś znaczenie?
KC: Nie chcę tutaj się tłumaczyć ale faktycznie było widać, że jest cięższy ode mnie. Ja jednak chciałem z nim zaboksować, nikogo się nie boję i mogę walczyć z każdym. Nie czułem mocno tych ciosów, mogłem dokończyć tę walkę, została przecież chyba z minuta do końca.

- Wracasz teraz do kategorii super piórkowej i to od razu na walkę o dwa pasy?
KC: Tak. Teraz biłem się w wadze lekkiej bo po prostu zaproponowano mi pojedynki z Zeganem i Szotem.

- Co chciałbyś teraz poprawić w swoim boksie?
KC: Najpierw to ja muszę odpocząć. Przed walką z Kamau czułem się super a tutaj byłem spięty. Jestem młodym zawodnikiem, mniej doświadczonym więc to też miało znaczenie.

- Atmosfera na gali była dla ciebie na pewno wyśmienita. Zdecydowana większość kibiców była za tobą…
KC: Chciałem za to podziękować wszystkim kibicom. Publika była świetna.

- Czy po tej przegranej Krzysztof Szot "wszedł” Ci na ambicję? Mimo różnic wagowych chciałbyś jeszcze raz się z nim spotkać?
KC: Na pewno, jak już mówiłem nie boje się nikogo. Taki jest boks. Najlepsi też przegrywali przed czasem. Jestem młodym zawodnikiem ale ambitnym. Chcę dojść do sukcesów. Można powiedzieć, że dzisiaj Szot dał mi nauczkę i muszę ponieść tego konsekwencje…

- Szot powiedział, że myśli teraz m.in. o walce z twoim niedawnym oponentem, Maciejem Zeganem. Jak widzisz go w tym starciu?
KC: Krzysztof jest bardziej niewygodny i mocniej bije, poza tym jest lotniejszy w ringu. Ostatnio Maciek pokazał dobry boks, ale myślę, że wygrał by Szot.

- Dziękujemy za wywiad.
KC: Dziękuję i chciałem pozdrowić wszystkich kibiców. Niektórzy pewnie będą pisać, że jestem słabym pięściarzem ale ja jeszcze pokaże naprawdę dobry boks. 20 lutego w Radzyminie będę bronił pasa IBF i walczył o  tytuł WBC i tam będzie ku temu okazja.