SHOWTIME'S SUPER SIX - DZIŚ POCZĄTEK

Leszek Dudek, blog.bokser.org

2009-10-17

Sześciu zawodników ze szczytu kategorii superśredniej spotyka się w organizowanym przez telewizję Showtime turnieju, by wyłonić dominatora kategorii do 168 funtów. W jego ramach każdy uczestnik stoczy przynajmniej trzy walki, a łącznie odbędzie się dwanaście pojedynków. Za zwycięstwo przed czasem przyznaje się 3 punkty, za decyzję sędziów 2, a za remis po jednym punkcie dla obdywu bokserów. Dorobek z trzech pierwszych rund sumuje się i do półfinałów przechodzi pierwsza czwórka.

Brytyjczyk Carl Froch (25-0, 20 KO) położy na szali swój pas federacji WBC, zdobyty blisko rok wcześniej po batalii z Jean Pascalem i nieskalany porażką rekord. Duńczyk Mikkel Kessler (42-1, 32 KO) dorzuci pas WBA i postara się udowodnić, że to on jest najlepszym bokserem w tym limicie po odejściu Joe Calzaghe. Naturalizowany Niemiec Arthur Abraham (30-0, 24 KO) zwycięstwem w turnieju otworzy sobie drogę do podboju USA, o czym od dawna marzy. Niepokonani medaliści olimpijscy z Aten Andre Ward (20-0, 13 KO) i Andre Dirrell (18-0, 13 KO) przejdą pierwsze poważne testy i dostaną szanse zdobycia światowych tytułów, sławy i wielkich pieniędzy. Stawkę uzupełnia były dominator wagi średniej, dwukrotny pogromca legendarnego Bernarda HopkinsaJermain Taylor (28-3-1, 17 KO), który ma wiele do udowodnienia zarówno krytykom, jak i sobie.

Pierwszą turniejową parę tworzą Arthur Abraham i Jermain Taylor, byli mistrzowie kategorii średniej, a ich pojedynek odbędzie się 17 października w Berlinie. Król Arthur dzień przed walką wniósł na wagę 168 funtów, a Taylor 166,5. Od dawna z obozu tego pierwszego dochodziły słuchy, że Abraham z trudem robi limit średniej i przejście do wyższej kategorii jest dla niego kwestią czasu. Na jego decyzję wpłynął też fakt, że jedyny rywal, na jakim mu zależało – mistrz WBC i WBO Kelly Pavlik nie specjalnie garnął się do podjęcia rzuconej rękawicy. W obliczu braku intratnych propozycji jasne stało się, że wkrótce zobaczymy Abrahama w wyższym limicie. Niemiec przyjął propozycję udziału w turnieju, by zdobyć pas kolejnej kategorii. Jermain Taylor od czasu imponujących występów w walkach z Hopkinsem ani razu nie zachwycił. Najpierw zremisował z mniejszym, słabszym i starszym mistrzem defensywy Winky Wrightem, następnie pokonał w niezłym stylu Kassima Oumę i męczył się niemiłosiernie z będącym połową niego Cory Spinksem. Później były dwie porażki z Pavlikiem, zmiana kategorii i już w drugiej walce porażka z Frochem w wygranej walce. Niepokonany Abraham jest faworytem bukmacherów, lecz jego zwycięstwo wcale nie jest takie oczywiste. W swojej karierze nie spotykał wielu wymagających rywali, a największym nazwiskiem w jego rekordzie jest Edison Miranda – kolumbijski punczer, który zdaniem wielu powinien zostać ogłoszony zwycięzcą ich pierwszego starcia przez TKO 4 po złamaniu szczęki rywalowi. Sędziowie i lekarz skutecznie jednak przeszkadzali mu w dokończeniu dzieła i pojedynek trwał pełne 12 rund, a Abraham wygrał jednogłośnie po odjęciu 5 punktów(!) za faule Mirandzie. Niemiec bije bardzo mocno i posiada niezwykle szczelną gardę, przez którą Taylor może się nie przebić. Niewielu jednak zauważa, że jest tak zwanym slow-starterem i przegrywa większość początkowych rund w starciach z aktywnymi rywalami. Taylor przynajmniej do połowy pojedynku zawsze radzi sobie znakomicie, więc bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym Abraham będzie potrzebował knockoutu, by wygrać. Obydwaj miewają problemy kondycyjne w końcowych rundach, więc wcale nie jest powiedziane, że to Amerykanin osłabnie pierwszy. Choć mówi się, że Bad Intensions jest od dobrych dwóch lat na równi pochyłej, a Abraham wciąż się rozwija i jest u szczytu formy, to w starciu technika z punczerem przewiduję punktowe zwycięstwo tego pierwszego po dramatycznej walce i świetnych końcowych rundach.

W drugim pojedynku, który odbędzie się tego samego dnia w Nottingham, zmierzą się Carl Froch i Andre Dirrell. Brytyjczyk to posiadasz pasa WBC i niedawny pogromca Jermaina Taylora (TKO 12). W swoim rekordzie ma też Polaka Alberta Rybackiego (KO 4) i Kanadyjczyka Jean Pascala (UD 12). Froch to wybuchowa mieszanka siły, odporności i kondycji. Dotychczas nie zaznał smaku porażki, choć w ostatniej walce dzieliły go od niej sekundy. Świadczy to jednak o jego świetnej psychice, co może być decydujące w końcówkach wyrównanych (bądź przegrywanych) walk. Z kolei Amerykanin to brązowy medalista olimpijski z Aten, na ringu zawodowym wciąż niepokonany. Nie miał problemów z wypunktowaniem groźnego Curtisa Stevensa, przed czasem uporał się z Anthonym Hanshawem, Mike’m Paschallem i Victorem Oganovem. Walka z Brytyjczykiem będzie jego najtrudniejszą w dotychczasowej karierze. Faworytem ponownie jest bijący mocniej zawodnik, panujący mistrz Carl THE COBRA Froch, choć ja upatruję zwycięzcę w osobie Amerykanina. Dirrell ma bardzo szybkie ręce, bije seriami i jest sprytniejszy. Jeśli nie poczuje się zbyt pewnie i nie opadnie z sił jak Taylor, to powinien uporać się z dość topornym technicznie rywalem i wygrać wysoko na punkty, bądź przez TKO/RTD po kumulacji wielu uderzeń. To może być amerykańska noc na europejskich ringach.

Ostatnia para turniejowa to mistrz WBA Mikkel Kessler i złoty medalista olimpijski z Aten - Andre Ward. Ich walka odbędzie się 21 listopada na Oracle Arena w Oakland.