STIEGLITZ ZDETRONIZOWAŁ BALZSAY'A

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-08-22

Robert Stieglitz (36-2, 22 KO) po dwóch czasówkach, jakie zainkasował w ciągu roku został już spisany na straty przez Klausa Petera Kohla. Na jego szczęście w grudniu ubiegłego roku zastąpił kontuzjowanego przeciwnika Łukasza Wilaszka i pokonał urodzonego w Polsce pięściarza.

Dzięki temu zwycięstwu dostał jeszcze jedną szansę od swojego promotora i wykorzystał ją w stu procentach, choć początek walki tego nie zapowiadał.

Poza drugą rundą, kiedy Robert czysto trafił prawym prostym i zamroczył rywala, cały czas warunki dyktował broniący pasa WBO kategorii super-średniej Karoly Balzsay (21-1, 15 KO). Po gongu kończącym ósme starcie nic nie wskazywało na katastrofę miejscowego bohatera. W dziewiątej rundzie naturalizowany Niemiec znów zamroczył championa prawym sierpem i zaczęła się kilku minutowa kanonada. Węgier nie miał nawet chwili odpoczynku, a rozpędzony Stieglitz zażarcie atakował.

Karoly ledwo co dotrwał do gongu kończącego dziesiątą rundę. Do jedenastej nie był już w stanie wyjść, tak był wyczerpany i wycieńczony. Podniósł się przytrzymując się lin, lecz doświadczony trener Fritz Sdunek uratował go przed niechybny nokautem, podobnie jak w 1998 roku ratował Władimira Kliczkę przed ciosami Rossa Puritty. Kto wie, czy nie uratował w ten sposób kariery Balzsay'a, świetnego przecież boksera...