BRAHMER - KUZIEMSKI: RUNDA PO RUNDZIE

Łukasz Furman, Informacja własna

2009-08-22

Przez pierwsze 5 minut i 59 sekund Aleksy Kuziemski (17-1, 4 KO) dyktował warunki w walce z faworyzowanym Jurgenem Brahmerem (34-2, 28 KO). Trafił kilka razy bezpośrednim prawym prostym, raz wstrząsnął Niemcem krótkim lewym sierpem i powiało optymizmem. Brahmer jednak ostudził zapał naszego rodaka kontrą z lewej ręki równo z gongiem kończącym drugą rundę, posyłając go pierwszy raz na deski. W połowie trzeciej odsłony znów kontra krótkim lewym sierpem i Aleks znów liczony do ośmiu. Czwarte starcie ponownie przebiegało pod dyktando Kuziemskiego. W sumie gdyby nie te dwa nokdauny, Polak wygrywałby 40-36 po dwunastu minutach, gdyby...

O mały włos pojedynek nie skończył się już w piątej rundzie. Minutę i 46. sekund do końca Aleksy pogonił rywala serią kilku ciosów, a cofający się Niemiec przy prawym prostym Polaka zszedł tułowiem w lewą stronę, przepuścił jego atak i znów skontrował lewym sierpem. Tym razem widać było, że Kuziemski naprawdę jest "ranny". Dojrzał to także Brahmer, który rzucił się na niego serią nokautujących sierpów i podbródkowych, na szczęście każdy z nich o milimetry mijał głowę boksera z Białegostoku.

Szóste starcie oszołomiony jeszcze Polak oddał trochę bez walki, jednak już w w siódmym znów dzielnie zaatakował. Zmienił na chwilę pozycję na odwrotną, czym wyraźnie zdeprymował przeciwnika. Ósma odsłona nie przyniosła nic ciekawego, a obaj bokserzy chyba odpoczywali. Aleks w dziewiątym starciu znów zmienił pozycję, co zaowocowało świetną akcją prawy-lewy prosty, dokładnie na szczękę Niemca.

W rundzie dziesiątej znany ze słabej kondycji Brahmer podkręcił tempo, będąc już pewnym tego, że dobrze wytrzyma trudy pojedynku. Kuziemski nie zamierzał jednak oddać pola i przyjął otwartą wymianę. 30 sekund po rozpoczęciu jedenastej rundy Jurgen pokazał swoją najgroźniejszą akcję. Doskoczył do Polaka i posłał czwarty raz na deski po kombinacji prawy-lewy prosty. Dzielny Kuziemski wstał, ale jego narożnik w obawie o zdrowie naszego rodaka rzucił ręcznik na znak poddania. Chyba słusznie...