SAM NA SAM Z ANDRZEJEM GOŁOTĄ

Przemysław Garczarczyk, Informacja własna

2009-08-13

Czołg Gołota

“Nie ma bardziej różnych od siebie osobowości w profesjonalnym boksie niż dwóch Polaków, którzy poza narodowością nie mają ze sobą nic wpólnego i wkrótce będą walczyć przeciwko sobie. Kto wygra?” – zastanawiał się ostatnio pieściarski specjalista „ESPN”, Dan Rafael.  Czy Gołota i Adamek są rzeczywiście tak odmienni? „Jesteśmy inni. I bardzo dobrze, ale ja siebie lubię bardziej” – mówi Andrzej Gołota. Spotkaliśmy się na treningu boskerskim Andrzeja, a rozmowa skończyła się na... treningu tenisowym syna Andrzeja. Do walki z Adamkiem,  która według według ostatnich informacji odbędzie się 30 października w Katowicach, zostało 60 dni treningowych...

Andrzej Gołota zaczyna trening o ósmej rano. Tym razem musiał poczekać, bo w nowym miejscu przygotowań do „polskiej” walki z Tomkiem Adamkiem coś nie dograło i osoba odpowiedzialna za otwarcie sali, spóźniła sie o prawie 30 minut. Normalnie Andrzej miałby cos na ten temat do powiedzenia w słowach nie nadajacych sie do zacytowania, ale tym razem przyjął całą sprawę ze stoickim spokojem, przebierajac się w swoim „lexusie” i nie tracąc ani minuty. To samo było na sali -  walka z cieniem, rozgrzewka, a później sześć rund sam na sam z 200 funtowym workiem. Różnica między tym Gołota, którego opisywałem przed dwoma tygodniami na pierwszym treningu po siedmiu miesiącach i tym z 11 sierpnia? Olbrzymia. Gołota bije ciosy prawie z maksymalną siła, nie oszczędza lewej reki, a prawa wgniata twardy przecież worek. „To już jest prawie 100 procent Gołoty - przynajmniej jeśli chodzi o siłę. Myślałem, że Andrzej będzie mógł tak bić pod koniec sierpnia. Jesteśmy dwa tygodnie przed terminem!” - cieszy się Sam Colonna. „Znam go  15 lat, a on zawsze potrafi mnie czymś zaskoczyć” – mówi trener Polaka.  Jest przerwa, Andrzej przygotowuje sobie  proteinowy koktajl, zagryzając bananami. Mamy trochę czasu.

- Najważniejsze pytanie dla twoich kibiców: - jak sprawuje się operowana w maju lewa ręka?
Andrzej Gołota: Bardzo dobrze. Lekarze chyba nie kłamali tym razem... Nie mam żadnego  znaczącego bólu, żadnych znaków ostrzegawczych. Coś tam czuje, ale to nic groźnego.

- Jedna z obaw wyrażanych przez kibiców oczekujacych twojej walki z Adamkiem odnosi sie do tego, że nie wytrzymasz treningów po długiej przerwie i operowanej  kilka miesięcy temu ręce.
AG: Zapomniałeś o tym, że będę miał w styczniu 42 lata, ledwo się ruszam i pewnie jeszcze trzeba mi zakupy pakować do samochodu bo ja nie ma siły ich podnieść (śmiech). Informacje o mojej sportowej śmierci są - jak sam widzisz - mocno przesadzone. Co do wytrzymania obozu treningowego przed walką z Adamkiem – robię to od 28 lat, nikt nie zna mojego organizmu lepiej. Nie będzie żadnych problemów.

Piętnastominutowa sesja rozciągania mieśni barku przy pomocy delikatnie wyjętej z gabloty i  równie ostrożnie  zwiniętej amerykańskiej flagi („Trochę głupio, ale nic innego nie było” – komentuje Sam. „Polskiej flagi nie było...) i Andrzej wraca na ring. 45 minut z Colonną poświęconych na to, jak najlepiej walczyć z Adamkiem „Nie szpieguj dla Adamka!” – krzyczy Gołota. „Nie ma znaczenia” – wtrąca się Sam. „My wiemy jak oni walczą, oni też wiedzą. Sztuka polega na tym, co Andrzej i Tomek zrobią na ringu”.

Koniec treningu, wychodzimy z sali. 50 metrów przed drzwiami stoją na podestach dwa historyczne czołgi, mające przypominać walke żołnierzy amerykańskich podczas drugiej wojny światowej. To okazja do dalszej rozmowy z Andrzejem:

- Ty będziesz jak ten czołg, a Tomek Adamek jak piechota? Dlaczego zmieniłeś salę?
AG: Mogę być jak ten czołg. Wiekowo też by się zgadzało (śmiech). Ktoś mi mówił, że według Adamka nie będę mógł go trafić. Dla mnie to oznacza, że Adamek nie wie co mówi. To zupełnie nierealne. Hopkins uważa, że Adamek jest wolny i łatwy do trafienia. Ja myślę dokładnie tak samo. Dlaczego nowa sala? Żeby uciec od dziennikarzy i łatwiej jest dojechać z domu

- Sam zasugerował, że wasza taktyka może polegać na ciągłym ataku, nie daniu Adamkowi chwili wytchnienia już od początku pierwszej rundy.
AG: Sprawdziło się przeciwko Byrdowi, dlaczego nie ma się sprawdzić przeciwko Adamkowi? Wcale nie muszę go znokautować, żeby wygrać.On może się jeszcze poddać.

- Padają sugestie, że dla Adamka byłoby lepiej żeby odwołać walkę z tobą, bo czekać na niego dokładnie trzy miesiące później legendarny  Bernard Hopkins.
AG: Nie ma znaczenia czy Adamek będzie walczył  ze mną przed Bernardem czy nie będzie walczył. I tak przegra z Katem. Adamka się w ringu nie boję, to byłoby śmieszne. Ale takiego Hopkinsa to bym się bał. Z tego co wiem, to walczymy 30 października w Katowicach. Chyba, że się Adamek wystraszy, ale mistrzowi świata to nie wypada...

Jesteśmy na tenisowych obiektach treningowych w podchicagowskim Northbrook. Andrzej junior wybrał tenis zamiast boksu z czego ojciec jest bardzo zadowolony. „Trenerzy  mówią, że Andrzejek jest bardzo silny, ale przy tym szybki jak ważka. Na korcie jest wszędzie, wydaje się, że nie może dojść do piłki, a on przy niej jest i kończy. Wygrywa turnieje, coś z niego będzie. Nawet nie rozumie o ile w życiu ma łatwiej tutaj w Stanach niż my mieliśmy 30 lat temu w Polsce. Nie staram  mu się nawet tego  wytłumaczyć – i tak by tego nie zrozumiał” – mówi Andrzej, kiedy jego syn uwaija się na korcie. Andrzej nagle zdaje sobie sprawę, że nic nie jadł od wyczerpującego przecież treningu. Wybiera chińską zupę z warzywami, dobierając do tego grillowanego kurczaka z  brązowym ryżem.

Jest trzecia po południu, z chicagoskiego nieba leje się żar, jest prawie 30 stopni Celsjusza. „Mam pół godziny przerwy i idę pobiegać kilka mil. Ale nie pisz o tym, niech ludzie Adamka myślą, że mistrz będzie miał ze mną lekką przeprawę. Lepiej dla mnie...”

Z Chicago: Przemek Garczarczyk