MALIGNAGGI WINI McGIRTA

Łukasz Furman, HBO

2009-08-11

W listopadzie ubiegłego roku Paul Malignaggi (26-2, 5 KO) uległ przez poddanie w jedenastej rundzie Ricky Hattonowi. "Magic Man" za porażkę obwinia byłego już trenera, Jamesa "Buddy" McGirta, który miał mu narzucać nowy, swój pomysł walki. Jak twierdzi były już mistrz świata IBF kategorii junior-półśredniej, najbardziej zatracił swoje nogi, czyli to co cechowało jego boks przed rozpoczęciem współpracy z McGirtem. Zapraszamy do przeczytania tego ciekawego wywiadu jaki Malignaggi udzielił stacji HBO.

"Buddy i ja to nie była dobra mieszanka. Wiele rzeczy z których byłem znany i które robiłem dobrze on chciał wyplewić u mnie. Jestem typem pokornego boksera, który zawsze stara się słuchać rad trenera i wcielać je w życie, ale wszystko to spowodowało, że nagle stałem się zupełnie innym zawodnikiem niż byłem wcześniej. On nie zwraca uwagi na mocne i słabe strony swoich podopiecznych, tylko wszystkich wkłada do jednego worka i trenuje takimi samymi metodami. Ma swoją wizję. Preferuje dużo balansu ciała, mniej biegania, ale w ten sposób zniszczył moją najsilniejszą broń, czyli pracę nóg. Nakazał mi wdać się w wymianę z Hattonem czeg ani trochę się nie obawiałem, ale to wyraźnie ukłon w stronę Hattona, który preferuje właśnie taki styl boksowania. McGirt nie zrobił nic by pomóc mi zwyciężyć z Hattonem. Gdy zaczynałem z nim współpracę byłem mistrzem świata, gdy odchodziłem byłem zaledwie średniej klasy bokserem." - stwierdził 29-letni Paulie i zaraz skomentował zbliżającą się wielkimi krokami walkę z Juanem Diazem (34-2, 17 KO):

"To będzie dla mnie dzień prawdy. Mimo iż byłem już mistrzem świata, nadal mam jeszcze wiele niespełnionych marzeń. Spadło na mnie sporo krytyki po tamtym pojedynku. Ja siedzę cicho, ale po 22. sierpnia uciszę wszystkie te nieprzychylne mi opinie."

Malignaggi zaczął współpracę z mało znanym trenerem Sherifem Younanem i wygrał z nim w narożniku w kwietniu z przeciętnym Christopherem Fernandezem.

"Sherif i ja nadajemy na tych samych falach. On preferuje szybki boks, czyli to co mi odpowiada najbardziej. Zapewniam was, że zobaczycie znów starego Paula Malignaggi i jesgo dawny styl."

Paul Malignaggi zapowiada, że już nigdy nie będzie w tak słabej formie jak w konfrontacji z Ricky Hattonem (zdjęcie powyżej). No cóż - pozostaje tylko poczekać i przekonać się samemu. Doskonałą okazję na potwierdzenie tych słów "Magic Man" będzie miał już w następną sobotę, kiedy przyjdzie mu się zmierzyć ze świetnym Juanem Diazem.